Pragnę serdecznie podziękować Julii Natalii za otagowanie mnie tagiem TOP 10. Jest mi bardzo miło :) W zabawie wzięłam już udział (KLIK). Wszystkich zapraszam na bloga Julii Natalii :)
********************************************************************
********************************************************************
1. Cukrowy peeling perfecty, wersja pomarańczowo-waniliowa. Pisałam o nim TUTAJ. Jakoś mnie nie zawchwycił, ale pewnie jeszcze do niego kiedyś wrócę - mam ochotę wypróbować wersję czekoladowo-kokosową :)
Orange&vanilla sugar body scrub by Perfecta. I wrote about it HERE. I may not have fallen in love with this product but I'll probably buy it again - the chocolate&coconut one :)
2. Trzy próbki nawilżającego toniku La Roche Posay. Szczerze mówiąc tonik jak tonik, nie zauważyłam różnicy w działaniu między nim a chociażby tonikiem nagietkowym Ziaji.
Three samples of La Roche Posay moisturising toner. To be honest with you, I didn't notice any difference between this product and cheaper toners (so why pay more?).
3. Szampon Pantene Pro-V, wersja chroniąca kolor i nadająca objętości. Pisałam o nim TUTAJ. Szampon nie zapobiegł szybkiemu wypłukaniu koloru a o objętości mogłam sobie tylko pomarzyć. Natomiast jeśli chodzi o mycie - szampon do łagodnych z pewnością nie należy. Włosy są czyste, ale bardzo wysuszone i splątane; bez odżywki ani rusz. Do tego produkt bardzo wysuszył mi skórę głowy, dosłownie czuję, że jest niemiło ściągnięta. Męczyłam się z tą butlą dobrych kilka miesięcy...
Pantene Pro-V shampoo, colour protect & volume. Let me just say that it neither protected the colour nor gave my hair any volume. What is more, it would leave my hair dry and tangled so that I always needed to use a conditioner. Additionally, it left my scalp unpleasantly dry. This 400 ml bottle lasted for several months...
4. Pantene, odżywka mająca nadać objętość. Pisałam o niej TUTAJ. Bardzo obciążała moje włosy, o objętości mogłam zapomnieć.
Pantene, volume&body conditioner. It made my hair get greay after a very short time. Of course, it didn't give it any volume/body.
5. Odżywczy krem do rąk Nivei. Pisałam o nim TUTAJ. Niestety zapewnia tylko doraźne i krótkotrwałe nawilżenie. Nie jest to niestety krem idealny.
Nivea nourishing cream. I wrote about it HERE. Well, it helps only for a short period of time...
6. W tym miesiącu tylko jeden żel pod prysznic, bo zużywałam kokosowe mydełko firmy Organique (prezent-niespodzianka od Hexxany :*). Co do żeli pod prysznic Imperial Leather - nie ma w nich nic specjalnego, ale są tanie...
Only one shower gel this month because I was using up a coconut soap by Organique - a gift from Hexxana :*. I buy Imperial Leather shower products only because they're cheap...
7. Płyn do demakijażu oczu Garniera. Pisałam o nim TUTAJ. Delikatny ale skuteczny, po prostu bardzo dobry.
Garnier eye make-up remover. I wrote about it HERE. Gentle but effective, simply a very good product.
8. Baza pod cienie Virtuala. Służyła mi ponad rok. Działa niezawodnie, ale aplikacja to męczarnia i wiąże się z naciąganiem powieki.
Virtual eyeshadow base. I was using this 5 ml jar for over a year. The product is very effective but I hated the application - the product is really thick.
9. Lakier Eveline, seria colour show, 386 lily. Pokazywałam go TUTAJ. Piękny kolor, okropna jakość. Lakier ani razu nie przetrwał 24 godzin bez pękania i odpryskiwania. Nie miał żadnej elastyczności. Używałam go w czasie pobytów w Polsce, kiedy miałam czas, żeby malować paznokcie codziennie ;) Dla zainteresowanych - ta 10 ml buteleczka wystarczyła na pomalowanie paznokci około 30 razy (po 2 warstwy).
Eveline, colour show, 386 lily. I presented it HERE. Beautiful colour, bad quality. The varnish would start chipping 12-20 hours after application. I would use it when in Poland (I had time to paint my nails every day then). This 10 ml bottle contained enough product for circa 30 applications (2 coats).
10. Sensique, strong nails. Lakier podkładowy. Nie zużyłam do samego końca, bo zaczął okropnie bąbelkować. Nie polecam tego produktu - nie przedłuża trwałości manikiuru, nie chroni płytki paznokcia przed zabarwieniem, paznokcie są twarde i nie łamią się tylko i wyłącznie jeśli mamy go na paznokciach - po zmyciu i tak są kruche i łamliwe, nie można stosować go samodzielnie bo zostawia na pazurkach brzydką, sinawą poświatę. Ja go więcej na pewno nie kupię. Skusił mnie opis (zdjęcie poniżej), ale, jak to zwykle bywa, nie ma on nic wspólnego z rzeczywistością.
Sensique, strong nails, base coat. I couldn't use it till the last drop because it started bubbling. I don't recommend this product - it didn't make manicure last longer, it didn't protect the nails against colouration, it didn't make the nails hard, and you can't use it on its own because your nails look blue-ish, unhealthy.
Hehe u mnie jest recenzja toniku z LRP
OdpowiedzUsuńDobrze że napisałaś o tej bazie z Virtuala, trochę mnie to przeraża jak dziewczyny jej używają i są zadowolone a kompletnie się nie przejmują tym że bardzo naciągają skórę wokół oczu...
OdpowiedzUsuńMnie też korci ten czekoladowo-kokosowy peeling ;)
dziękuję :)
OdpowiedzUsuńteż kiedyś mialam ten peeling ;)
Yasminello, jakaś telepatia ;)
OdpowiedzUsuńLady, no właśnie :( szkoda w sumie, bo baza działa bez zarzutu, ale nie chcę się obudzić pewnego dnia z powieką bez żadnej elastyczności...
Paulo, :)
Nie wiedziałam o tym naciąganiu skóry od tych cieni od Virtuala..;) Fajne kosmetyki. Zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńKurcze, a u mnie ta baza się sprawdza :( Wcale nie molestuję sobie nią powieki, zawsze chwile trzymam ją w łapce i później nakładam niczym krem :(
OdpowiedzUsuńJa w tym miesiącu ponownie zaszalałam ze zużyciami, ale muszę zebrać się w sobie, żeby to wszystko obfotografować i opisać :)
O "WOW: Kochana szacunek! ja muszę się za siebie wziąść:) ja ten peeling w sumię lubię dlatego,że jest gruboziarnisty w sumie dla mnie ok:)choć słyszałam,że joanny jest jest fajny nie ten malutki tylko taki w czerwonym opakowanku czytałam u którejś z kobietek:)
OdpowiedzUsuńPeeling kokos-czekolada jest świetny! Podobny do tych z TBS:)
OdpowiedzUsuńBaza Virtual nie byłaby zła gdyby nie ta dobijająca konsystencja:( Ale KOBO lepsza;)
A szampony Pantene są kiepskie:/ Moje włosy tez kiedyś wymęczyły i już daaawno ich nie używałam;)
Kiedyś lubiłam bardzo szampony z Pantene, teraz już bardzo dawno nie miałam, ale widzę, że opinia o nich poleciała baaardzo w dół.
OdpowiedzUsuńEhh, a mi to zużywanie jakoś niespecjalnie idzie :/
Sunny, no nie wszystkie takie fajne...
OdpowiedzUsuńkosodrzewino, nie chcę Cię zmartwić, ale z tą bazą im dalej w las, tym gorzej... Twoja jest jeszcze nowa
będziemy czekać na posta :)
wonder_woman, mi w tym peelingu przeszkadza, że cukier tak szybko się rozpuszcza; potwierdzam, peeling z joanny jest całkiem OK
ewwwa, tym bardziej będę musiała ten peeling kupić i wypróbować :) ja akurat używam teraz baz my secret i artdeco, więc kolejna mi niepotrzebna :)
Greatdee, mi o wiele łatwiej zużywa się pielęgnację niż kolorówkę :)
OdpowiedzUsuńprzydadzą się te recenzję .;) Na 100%
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga, zaczynam jeszcze raz: www.klaudiaa1235.blogspot.com
Ja z Virtuala przerzuciłam się na Joko Exclusive-aplikacja jest o niebo lepsza, powolutku zbliżam się do dna i nadal nie mam problemu z nakładaniem na powieki, a Virtuala nigdy nie byłam w stanie zużyć do końca.
OdpowiedzUsuńKlaudio, mam nadzieję :)
OdpowiedzUsuńSheWoman, czyli jak widać da się, mogliby zmienić virtualową formułę
bardzo fajnie tutaj;***
OdpowiedzUsuńzapraszam: http://roxyolsen.blogspot.com/
gratuluje sporo zużyć:)
OdpowiedzUsuńAtino, dzięki :)
OdpowiedzUsuń