Plastelinkę Muminka dostałam od kochanej Lady In Purplee :* Jest to kosmetyk bardzo, bardzo ciekawy.
Plastelinka to swojego rodzaju czyścik do twarzy. Dlaczego plastelinka? Bo konsystencją i plastycznością przypomina właśnie plastelinę. Oto, co pisze o produkcie jego twórczyni:
Plastelinki,
bo mają podobną konsystencję, można je wałkować, turlać , jak prawdziwą
plastelinę, a czyszczące, bo ich zasadniczym składnikiem są glinki
kosmetyczne, a konkretnie francuskie glinki z Argiletz. Glinki, swoje wielorakie pozytywne działania pielęgnacyjne i lecznicze
zawdzięczają zawartości soli mineralnych i mikroelementów takich jak: krzem,
aluminium, magnez, wapno, żelazo, fosfor, sód, potas, miedź, cynk, selen. Glinki
usuwają złuszczony naskórek, oczyszczają pory, adsorbują nadmiar
tłuszczu, brud i toksyny szkodliwe dla skóry, poprawiają krążenie krwi.;
skóra po nich jest gładka i zregenerowana. (ŹRÓDŁO)
Plastelinka Muminka przyszła do mnie w plastikowym słoiczku. W środku ujrzałam zieloną kulkę z cząstkami lawendy. Kulka pachnie ziołami i oczywiście lawendą.
Jest to produkt w 100% naturalny. W składzie figurują glinka kaolinowa, mączka migdałowa, gliceryna, suszony kwiat lawendy oraz olejek lawendowy. Ze względy na brak jakichkolwiek konserwantów czyścik należy zużyć w ciągu dwóch miesięcy od daty produkcji i właśnie tyle czasu zajęło mi zużycie tej 50 gramowej kulki przy częstotliwości stosowania raz na 2-3 dni.
Jak stosowałam ten produkt? Nabierałam na dłoń ilość wielkości ziarna fasoli, rozdrabiałam z niewielką ilością hydrolatu (z kwiatu pomarańczy) i wcierałam to w twarz. Plastelinka nie rozpuszcza się pod wpływem wody, tylko tak jakby się rozpada? Nie potrafię tego efektu opisać. Po zroszeniu hydrolatem w dłoni zostawały mi grudki glinki oraz mączki i cząsteczki lawendy. Nie dało się tego zaaplikować inaczej niż przez wcieranie właśnie. Potem zostawiałam te grudki na buzi na kilka minut, po czym wszystko zmywałam wodą.
czy wyglądam jak muminek? chyba nie...
Efekty? Znakomite! Plastelinka spokojnie może nam zastąpić mydło/żel do mycia twarzy. Glinka i mączka wchłaniają zanieczyszczenia takie jak sebum, resztki makijażu, itp. Skóra po zastosowaniu produktu jest ładnie rozświetlona i wygładzona, pory delikatnie ściągnięte. Produkt jest przy tym bardzo delikatny dla skóry i jej nie wysusza.
Czy zauważam w Plastelince jakieś wady? Owszem, jedną - podczas wcierania tego w twarz część grudek osypuje się do zlewu/brodzika, więc małe sprzątanie jest nieuniknione.
Plastelinka kosztuje 9,50 zł.
Jeśli macie ochotę na eksperymenty z czyścikiem w takiej formie, polecam :)
Jaka obłędna nazwa :) Temu kto ją wymyślił należy się nagroda :)
OdpowiedzUsuńzdaje się, że twórczyni Lawendowej Farmy sama wymyśla nazwy swoich kosmetyków, ale głowy nie dam sobie uciąć :)
Usuńw ofercie sklepu jest jeszcze Plastelinka Ufoludka :]
pierwszy raz z czymś takim się spotykam :)
OdpowiedzUsuńto był mój pierwszy kosmetyk w takiej postaci :)
UsuńNazwa jest fantastyczna ^^ ale po opisie działania stwierdzam, że zostanę przy savon noir (:
OdpowiedzUsuńzgadzam się - świetna nazwa :) rozumiem, ja się mydła Aleppo również nie wyrzeknę :)
UsuńGenialna nazywa. Dawno nie przeglądałam strony lawendowej farmy. Muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńna pewno polecam również pomarańczowy balsam do ust :) bosko pachnie i dobrze działa :)
UsuńNazwa stanowi już połowę sukcesu :D Ciekawy produkt!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy :) warto było poznać ;)
UsuńOoo tak, podpisuję się pod tym :D
UsuńFajne :P Choć pierwszy raz słyszę o takim czymś :D
OdpowiedzUsuńtak, tego typu produkty nie są zbyt popularne :)
Usuńpierwszy raz słysze o tym produkcie i podoba mi się co słyszę! muszę mu się przyjrzeć! :)
OdpowiedzUsuńwarto :)
Usuńae fajne, jeszcze nigdy czegos takiego nie widziałam
OdpowiedzUsuń:)
Usuńnazwa genialna:) ja jednak wolę micele, ale ciekawie brzmi;)
OdpowiedzUsuńmicele służą do demakijażu. plastelinka nie służy do demakijażu, ale do oczyszczania twarzy już PO demakijażu :)
UsuńCiekawe. Nie znam tego produktu, ale oczywiście jestem na tak, bo uwielbiam naturalną pielęgnację. Mam wrażenie, że ta kulko-plastelina świetnie by sprawdziła się na mojej buzi. Moja cera jest bardzo wymagająca i uwielbia naturalne kosmetyki:D
OdpowiedzUsuńw takim razie wypróbuj :)
UsuńMam wrażenie, że to bardzo podobny produkt do pasty z Lush'a Angels On Bare Skin.
OdpowiedzUsuńLaawendowa Farma zrobiła u mnie dobre wejście, pragnę coraz więcej. Coś mi się wydaje, że nie oprę się kolejnemu zamówieniu choć Plastelinka Muminka nie jest moim faworytem ;)
nie znam Angels, więc nie mam porównania :)
Usuńzależy co lubisz do oczyszczanie twarzy ;)
A dal mnie lawendowa farma to właśnie taki polski lush :) a lepiej wspierać to co polskie :)
Usuńowszem, owszem :)
Usuńchoć w moim przypadku ostatnie zdanie ma reakcja mojej skóry ;)
Z jednej strony zgodzę się, że LF jest najbliższa Lush'owi ale tak, jak pisze Simply ostatnie i najważniejsze zdanie ma moja skóra :) oraz jej reakcja.
UsuńDo oczyszczania lubię żele, mydła, olejki, pasty w stylu Aqua marin Lush'a czyli wszystko, co ma określoną konsystencję. Takie, jak Plastelinka nie bardzo ;)
ja w sumie również preferuję kosmetyki o określonej konsystencji, ale testowanie plastelinki było ciekawym doświadczeniem :)
UsuńUwielbiam te nazwy! Mi również ta pasta skojarzyła się trochę z Lush :)
OdpowiedzUsuńSuper, że ta plastelinka tak dobrze działa i faktycznie ma sporo dobrego w składzie, muszę kiedyś wypróbować :)
akurat nie znam tego produktu Lush :) a plastelinkę polecam :)
UsuńAlle fajny produkt; D Pierwszy raz go widzę ;P. Tylko ciekawe czy w tych moich drogeriach go znajde ;P
OdpowiedzUsuńwątpię. kosmetyki Lawendowej Farmy są sprzedawane tylko w ich sklepie internetowym :)
UsuńNo to na pewno zamówię go następnym razem, bo jeszcze kilka rzeczy muszę z LF wypróbować (niesamowicie mnie ciekawią perfumy!). W ogóle to uroczo wyglądasz z taką plastelinką ;D
OdpowiedzUsuńLF bardzo dobrze rokuje :) cukierkiem do ust od Ciebie jestem zauroczona (ten boski zapach...)
Usuńha ha, dzięki :*
świetna nazwa :) wygląda jak Lush na łapce :D ale myślałam, że na twarzy będzie bardziej zielono :P hihi
OdpowiedzUsuńno nie jest bardzo zielono. jest... grudkowo :P
UsuńTo dlatego Muminek ma taką alabastrową cerę, co pryszcza nie zaznała?!
OdpowiedzUsuńi Muminek, i Panna Migotka :)
UsuńOoo, ciekawy produkt, jeszcze o nim nie słyszałam, a recenzja zachęca do testów :-)
OdpowiedzUsuńrecenzja miała zachęcić do testów :)
UsuńBardzo mnie kusi kilka produktów z lawendowej farmy, między innymi właśnie ich plastelinki :) Na pewno kiedyś kupię i wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto :)
UsuńBardzo ciekawy produkt, może kiedyś się skuszę:))
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt, chyba się skuszę na małe zamówienie na LF :)
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam przygodę z LF, ale póki co jest dobrze :)
Usuńmnie nie kręcą takie wynalazki, ale nazwa pomysłowa:)
OdpowiedzUsuńowszem, nazwa świetna :)
UsuńMiałam, ale nie zachwycił mnie ten produkt :)
OdpowiedzUsuń