Róż mogę testować dzięki Smieti, która odstąpiła mi szczodrą próbkę - dziękuję :) Świetną, dogłębną recenzję Smieti znajdziecie TUTAJ. Pomyślałam, że również podzielę się wrażeniami, a co :)
- cena: nie znam, u Smieti wyczytałam, że to około 28 zł, ale podejrzewam, że cena nie jest stała - zależy od sprzedawcy
- dostępność: stacjonarnie nigdzie produktów tej marki nie widziałam, ale wiem, że można je kupić przez Internet
- pojemność: ja posiadam próbkę, pełnowymiarowy produkt ma pojemność 28 g
- kolor: 2 to dość ciepły róż ze złotą poświatą - śliczny! Złote drobinki nie dają tandetnego efektu. Przeciwnie - pięknie rozświetlają. Do tego kolor ten pasuje do mnie - naczynkowca - idealnie, bo nie uwydatnia naczynek ani się z nimi nie gryzie. Jestem nim zauroczona.
- konsystencja: musu. W dotyku produkt jest bardzo silikonowy, co nie do końca mi odpowiada - po prostu nie przepadam za wyraźnie silikonowymi konsystencjami (np. bardzo nie lubię silikonowych baz, choć stosuję od czasu do czasu). W każdym bądź razie róż dobrze się nakłada (oczywiście palcami) i rozciera - nie robią się żadne prześwity ani smugi. Nałożony w odpowiedniej ilości daje śliczny, świeży i naturalnie wyglądający rumieniec.
- trwałość: nakładam go na gołą skórę (jeśli używam podkładu mineralnego) lub na podkład płynny, a następnie utrwalam pudrem. Rumieniec widzę przez cały dzień, ale w pewnym momencie znika. Nie udało mi się uchwycić kiedy. W każdym bądź razie przy demakijażu (przy moim trybie życia makijaż noszę zazwyczaj kilkanaście godzin dziennie) już go nie ma, ale znika równomiernie, nie pozostają żadne smugi czy placki koloru.
- zapach: róż jest bezzapachowy
- opakowanie: pełnowymiarowa wersja zamknięta jest w szklanym słoiczku
- podrażnienia/alergie: nic takiego mnie ze strony tego produktu nie spotkało; silikony nie spowodowały wysypu pryszczy, ale mi niespodzianki na policzkach wyskakują niezwykle rzadko; Smieti pisała, że róż wchodzi jej w pory, ja u siebie nic takiego nie zaobserwowałam (a przytykałam nos do lusterka, żeby to zweryfikować)
Podsumowując: jest to naprawdę fajny produkt. Róż ma śliczny kolor, ładnie ożywia twarz, jest łatwy w obsłudze, dość trwały, daje naturalny efekt, nie zapycha. Z przyjemnością zużyję swoją próbkę, mimo nielubianej przeze mnie mocno silikonowej formuły. Nie mam dla Was niestety zdjęcia z efektem na twarzy, bo mój aparat nie widzi różu nałożonego na policzki w normalnej ilości, a nie chciałam robić sobie efektu "ruskiej lalki"...
I got a generous sample of this blusher from Smieti (thank you!) who actually wrote a very good review of this product HERE. I decided to write one myself - and why not? :)
- price: I don't know the exact price; Smieti wrote that it's around PLN 28 but I think that the price will depend on the seller
- availability: to be honest, I didn't see these products anywhere but I know that they can be purchased online
- volume: what I have is a sample; the full-size jar contains 28 g of the product
- shade: shade No. 2 is a warm pink with fine gold shimmer - really pretty! The shimmer is not kitsch. On the contrary - it makes your face look radiant. What is more, this is a perfect shade for people who, like me, have spider veins and pink cheeks - it doesn't highlight them. I really like this shade.
- consistency: of a mousse. The blusher seems to contain a lot of silicones, which I don't like (eg. I don't like silicone-based primers although I use them from time to time). Anyway, the application is fairly easy (I apply the blusher with my fingers) - the product doesn't smudge. It lets you achieve a beautiful, fresh, and natural-looking blush.
- lasting power: I apply the blusher either to my bare skin (when I use a mineral foundation) or after applying a liquid foundation. Then I apply some powder. I can see the blush for the whole day but at some point it just vanishes. I don't know when exactly. Anyway, usually when I remove my make-up (which I normally wear for at least 12 hours), the blusher is already gone without a trace.
- scent: no scent
- packaging: glass jar
- irritations/allergies: I didn't experience any; also, the silicones didn't cause any breakout but I hardly get pimples on my cheeks; Smieti wrote that the blusher tends to accentuate her pores - not in my case (and I verified it by studying my face closely in the mirror)
To sum up, Dermacol offers us a really good product. The blusher has a pretty shade, makes your face look radiant, is easy to apply, has decent staying power, lets you achieve natural look, and doesn't cause any breakout. I will use my sample with pleasure, despite the silicone-based formula. Unfortunately, I don't have any pictures with the blusher on my face because my camera didn't "see" it.
Ciekawie się prezentuje. Może czas przekonać się do róży w musie. :)
OdpowiedzUsuńja ostatnio jestem fanką róży płynnych - wcześniej myślałam, że to produkt dobry na zimę, ale jak się okazuje na tłustych policzkach sprawdza się latem dużo lepiej niż zwykły róż. na dermacol się jednak raczej nie skuszę, i tak za dużo niedostępnych w PL kosmetyków kupuję przez internet...
OdpowiedzUsuńJezeli jest taki bardzo sylikonowy to na 100 by mnie zapachał
OdpowiedzUsuńCiekawie , chyba wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńHej ♥ Masz cuudownego bloga <3 Piszesz bardzo ciekawie i z pomysłem. Talent masz chyba wrodzony w krwi :) Było by mi bardzo miło gdyby tak blogerka jak ty odwiedziła mój blog i dodała się do obserwatorów .. Oczywiście ja także bym komentowała twój blog , bo mi się bardzo podoba! Jestem pod MeGa wrażeniem ! Była bym wdzięczna gdybyś informowała mnie o swoich nowych notkach. A po co ? - Aby je komentować! Będę tu stałym gościem <333 . Więc serdecznie zapraszam do mnie :
http://asia-przybycien.blogspot.com/
Założyłam swojego bloga miesiąc temu i mam nie wielu obserwatorów . Dlatego zachęcam ! .
Z góry baardzo dziękuję ;*
Pozdrawiam :)
Dzieki:) Róż fajny ma odcień taki delikatny:) Jeszcze jak błyszczy na złoto to juz wogóle pieknie:)
OdpowiedzUsuńJa z komentarzami mam problem tez, ale najwiekszy z dodawaniem notek:/ Mam nowy układ wrzucania zdjęc, nie wiem czy wszystkim się zmienił:/ Kiedy piszę posta nie widzę obrazków tylko kod html:/
Generalni nie przepadam za konsystencją musu, ale kosmetyk prezentuje sie dość atrakcyjnie.
OdpowiedzUsuńZnając życie, pewnie wyglądałabym jak lalka po nałożeniu różu ;D kompletnie nie mam wprawy ;)
OdpowiedzUsuńnie używałam jeszcze różu w takiej konsystencji, brzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńKathy, są warte uwagi :)
OdpowiedzUsuńanu, róże płynne też lubię :)
Yaminello, jeśli masz skłonność do pryszczy na policzkach, to możliwe
Aś, dziękuję
Kleo, kolor jest naprawdę ładny; ja na szczęście nie miałam większych problemów z dodawaniem zdjęć, nie znam się na kodach html
Pollyanska, jest fajny :)
Sylvia, wbrew pozorom róż jest bardzo łatwy w obsłudze :)
Paulo, warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńRóż to chyba jedyny kosmetyk, którego nigdy nie kupię - bo mam naturalne rumieńce i nie mogę sobie wyobrazić dodawania sobie "sztucznych" ;) Chociaż, może gdy w użycie pójdzie mój trawiastozielony korektor z CS, to i rumieńce sobie będę musiała domalowywać ;)
OdpowiedzUsuńCo do mojego nicka, to jest to motyw z jednego z odcinków House'a - to było wtedy jak House i Wilson razem zamieszkali i były tam generalnie jakieś jaja i dowcipy, z których jeden polegał na umieszczeniu oposa w wannie współlokatora ;)
opos, tez mam naturalne rumience, ale i tak uzywam rozu (w bardzo umiarkowanych ilosciach); nigdy bym nie wpadla, zeby na takiej podstawie wybierac nick, to bardzo oryginalne i pomyslowe :)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się kolor :)
OdpowiedzUsuń