To był całkiem przyjemny tydzień, bo pokazało się słońce. Może temperatury jeszcze nie do końca odpowiadają ciepłolubnym istotom, ale słońce nastraja optymistycznie ;)
Zdjęcie w "moim" barze :)
Kiedy dzień jest ładny, zachód słońca również potrafi zachwycić. Komórkowy aparat oczywiście zjadł nasycenie kolorów :(
Aha, to jest widok z barowego okna.
Obiad by Mr Simply. Potrawka wołowa z czerwoną fasolką, ryż i kapucha. Przepisów nie znam, bo Mu nie przeszkadzam w kuchni, kiedy to On gotuje.
A tu Mr Simply zgotował potrawkę wieprzową z ryżem i sosem dahl z groszku :)
Mój barszczyk, czyli pomysł na lunch. Wykonanie banalnie proste - podsmażyłam pokrojoną w kostkę pierś z kurczaka, zalałam bulionem, dodałam koncentrat barszczu, przyprawiłam "na oko" cukrem, octem i pieprzem (lubię, jak jest kwaśno i ostro), trochę podgotowałam, dodałam makaron uszka, pogotowałam tyle czasu, ile makaron potrzebował, żeby zmięknąć, i tyle :)
Kolejna książka od Eweliny :* Ciekawy, kilkuwątkowy thriller, który oferuje interesujący wgląd w umysł psychopaty oraz różne relacje międzyludzkie (i zawodowe, i prywatne). Fabuła do rzeczy, ale tłumaczenie było mocno niedopracowane, co mnie strasznie deprymowało. Jestem z wykształcenia tłumaczem i kiedy czytuję książki nie w oryginale, często zwracam na ten aspekt uwagę. Ot, małe zboczenie. Wiecie, kiedy książkę czyta się "naturalnie", czasem można nawet się nie zorientować, że to tłumaczenie. Z kolei kiedy w niektórych przypadkach ma się wrażenie, że z polszczyzną jest coś nie tak, że zastosowano jakieś dziwne struktury, wyrażenia, czy wręcz popełniono rażące błędy gramatyczne i interpunkcyjne, wtedy wiadomo, że tłumaczenie jest niedopracowane. I niestety tak jest w tym przypadku :(
Z kolei czytanie tej książki przysporzyło mi wiele, wiele radości. Nie jest to zdecydowanie literatura dla każdego, gdyż język tej powieści jest bardzo charakterystyczny, deliryczny można rzec, i może się nie podobać. Mamy tu fragmenty silnie inspirowane stylem biblijnym, mamy inne manieryzmy. Cóż, dla mnie to była uczta słowa. Lubię, kiedy autor w umiejętny sposób bawi się językiem, a Pilch robi to świetnie. Sama książka jest ciekawym wglądem w życie alkoholika. Pokazuje, jak nałóg wyniszcza osoby uzależnione, jak wygląda życie pijaków, jak alkohol zabija, ale też, że mając odpowiednią motywację, można z nałogiem wygrać. Świetna książka :)
Jeeeeeeeeeeeeeeeeeeść! Am!
OdpowiedzUsuńWeź mi nic nie mów o złym przekładzie, bo aż mi skóra cierpnie jak myślę o tym wszystkim.
Słomciu, Ty nie odwalasz takich fuszerek :*
Usuńwłaśnie zjadłam placki ziemniaczane z pieczarkowym sosikiem nomnomnom :)
Usuńna pewno były pyszne :)
UsuńKapucha!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMam w lodówce głowinkę młodej kapustki :D Yeah! Jutro zrobię na półgęsto z masełkiem :)
Jestem wygłodzona jeśli chodzi o polskie książki/ książki po polsku (nie ukrywam, że jednak książki w ojczystym języku czyta mi się najwygodniej i najszybciej). Zrobię sobie zapas.. Już niedługo :)
dlatego ja mam kindle i na niego sobie dużo polskich książek ściągam ;) choć po angielsku również bardzo lubię czytać :)
Usuńja też mam kundla, ale najbardziej jednak lubię klasyczne książki :D
Usuńja lubię i to, i to :)
UsuńZgadzam się z opinią na temat książki. Lubię Pilcha.
OdpowiedzUsuńja też. bardzo!
UsuńDrugie zdjęcie jest przepiękne!
OdpowiedzUsuńAaaa, mam dla Ciebie trzy tytuły.
Myślę, że te pozycje mogą trafiać w Twój gust.
Polski autor: Krzysztof Kotowski.
Moje odkrycie pierwszych miesięcy tego roku.
Niesamowity styl pisania - jestem pod ogromnym wrażeniem.
Moja Mama, również - też jest w trakcie czytania Kotowskiego.
"Marika"
"Kapłan"
"Modlitwa do boga złego"
dziękuję bardzo za tytuły :* już sobie zapisałam w rosnącym folderze "do przeczytania" ;)
UsuńAle Ci zazdroszczę,że Pan Simply tak Ciebie rozpieszcza i takie smakołyki umie przygotować:(
OdpowiedzUsuńtak, to jest fajne, tylko że on to robi góra dwa razy w tygodniu. przez resztę czasu ja gotuję...
Usuńaha, J. twierdzi, że w jego kulturze niemal każdy facet potrafi gotować. zdecydowana większość mężczyzn jest samodzielna i samowystarczalna ;)
UsuńTo zabrzmiało jak groźba:)) a tak na serio słuchaj, te dwa razy w tygodniu by mnie zadowoliły;)
Usuńja wiem, że nie mogę narzekać :)
UsuńAle Ty masz dobrze :) Mr Simply Ci tak fajnie gotuje :)
OdpowiedzUsuńtak, on świetnie gotuje :) szkoda, że nie nieco częściej ;) bo ja jednak więcej obiadów w tygodniu przyrządzam niż on :]
UsuńCoś dla oka i dla brzucha :) Smakowicie!
OdpowiedzUsuń:*
Usuńbardzo lubię Pilcha i to jak operuje językiem polskim. W młodym pokoleniu prozaików trudno znaleźć takich autorów - dominuje irytująca pulpa ;)
OdpowiedzUsuńja uwielbiam Pilcha od pierwszego zetknięcia (Miasto utrapienia). młodego pokolenia prozaików nie znam za bardzo, więc się nie wypowiadam. czytałam jedną książkę Masłowskiej (nie podobała mi się), a to za mało, żeby wydawać jakiekolwiek osądy ;)
UsuńAle tu smakowicie!
OdpowiedzUsuńOhh słońce u mnei też dziś się pokazało :)
OdpowiedzUsuńsuper :)
Usuńale mi zrobilas ochote na barszcz:)
OdpowiedzUsuńto jedna z moich ulubionych zup :]
UsuńUwielbiam zachody słońca. Wschody z resztą też, tylko z racji bycia strasznym śpiochem nieczęsto je oglądam:)
OdpowiedzUsuńmam tak samo :D
UsuńTa książka Plicha mnie zaciekawiła, muszę gdzieś przeczytać jakieś fragmenty z ciekawości, jak ten styl wygląda. Zauważyłam, że MR Simply lubuje się w mięsnych potrawkach :)
OdpowiedzUsuńzałożę się, że znajdziesz w sieci pdf-y ;)
Usuńmy oboje jesteśmy okropnymi mięsożercami. on je mięcho codziennie, ja 6 dni w tygodniu, bo staram się choć raz w tygodniu jakąś rybę wciągnąć ;)
Facet potrafiący i lubiący gotować to nie lada skarb! ;) Świetny widok z barowego okna!:)
OdpowiedzUsuńoch, on raczej nie lubi gotować, ale potrafi, więc musi też się nieco w kuchni udzielać ;)
UsuńAleż on Ci pysznie gotuje ah! :D
OdpowiedzUsuńja też mu pysznie gotuję :D
Usuńkurczak z barszczem, no przyznam, ze nie wpadłabym na takie połączenie;D
OdpowiedzUsuńzrobiłam z mięsem,żeby był nieco bardziej sycący i żebym dłużej nie była głodna ;)
UsuńMyślę, że Pilcha możemy zaliczyć do grona współczesnych mistrzów słowa, ponieważ z lekkością bawi się językiem. Pamiętam, że kiedyś jakieś wydawnictwo zdecydowało się opublikować krótkie historie o miłości. Zazwyczaj unikam takich tworów jak ognia, ponieważ tego typu tematyka niezbyt do mnie przemawia, jednak skusiłam się na książkę ze względu na historię wykreowaną przez Pilcha. Nie żałowałam swojej decyzji, ponieważ te kilkanaście stron sprawiło mi ogromną radość;)
OdpowiedzUsuńtak. facet genialnie pisze :)
UsuńU nas też coraz więcej słońca, co straaasznie mnie cieszy! :)
OdpowiedzUsuńsuper!
UsuńTy to masz widoki w tej pracy, tylko pozazdrościć! :)
OdpowiedzUsuńniestety kiedy stoję za barem, to widoków nie widzę ;)
UsuńWiedziałam, że Pilch przypadnie Ci do gustu :)
OdpowiedzUsuńa Ty lubisz jego twórczość?
UsuńMój chłopak to potrzebuje instrukcje, żeby coś odgrzać co wcześniej zrobiłam, a co dopiero samemu ugotować :D Szczęściara ;)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńale masz piękne widoki z barowego okna :) u mnie też sporo słonka w zeszłym tygodniu było, choć zimno jak nie wiem ;)
OdpowiedzUsuńu nas też jeszcze nie jest ciepło, ale powoli, powoli ;)
Usuńmmm świetnie mieć takiego zdolnego mężczyznę w kuchni!
OdpowiedzUsuńowszem ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam barszczyk <3
OdpowiedzUsuń