Dziś będzie o moich subiektywnych odczuciach względem czterech maskar z różnych półek cenowych, które przysłała mi jakiś czas temu Hexxana - właśnie po to, żebym mogła sobie przetestować szczoteczki i formuły tych kosmetyków :) Od razu zastrzegam, że ja mistrzem malowania dolnych rzęs nie jestem (a właściwie sztuka ta w ogóle mało kiedy mi wychodzi), co na zdjęciach bardzo dobrze widać. Srogich anonimowych krytyków proszę o wybaczenie :P
Żadna z maskar nie zafundowała mi atrakcji typu osypywanie się, rozmazywanie, efekt pandy, itp. a nosiłam je po kilkanaście godzin dziennie.
Tak wyglądają ich szczoteczki:
1. Max Factor, False Lash Effect Mascara, wersja wodoodporna
Maskara efekt sztucznych rzęs.
Mam ją w kolorze brązowym. Tusz ma silikonową, dość dużą szczoteczkę, którą całkiem wygodnie się operuje. Poza szczoteczką ja nie zauważam innych plusów. Owszem, maskara jest wodoodporna. Na tyle, że jej zmycie to prawdziwa katorga. Nie chce poddać się dwufazówkom (awokado Bielenda), micelom (Bioderma, Bourjois), olejku BU trzeba użyć dwukrotnie, żeby to to ruszyć. Mnie problematyczny demakijaż strasznie męczy, a już w ogóle kiedy rzęsy wypadają w czasie całego procederu. A efekt? Śmiech na sali! Czy tak wyglądają sztuczne rzęsy?
Jak dla mnie jest słabiutko. Żeby nie było, miałam już kiedyś FLE w wersji czarnej niewodoodpornej, i sprawował się identycznie, czyli dawał mało spektakularny efekt. Tusz nie dla mnie.
Z tego, co wiem, kosztuje około 60 zł/13,1 ml.
***
2. MAC, Zoom Lash.
Pogrubiający i wydłużający tusz do rzęs, który daje efekt panoramicznych rzęs. Długo utrzymuje się na rzęsach.
Mam go w kolorze czarnym. Tutaj szczoteczka jest klasyczna, dość wąska, nie sprawia trudności w aplikacji.
Tusz mnie nie zachwycił. Tylko tyle udało mi się z niego wykrzesać:
Czyli uzyskałam przyciemnienie rzęs. Nie ma pogrubienia, nie ma wydłużenia. Nie jest nawet specjalnie ładnie. Tusz-legenda, ale mojego portfela nie odciąży w przyszłości ;)
Wizaż podaje, że tusz kosztuje 55 zł/8 g. Hm, zawsze wydawało mi się, że więcej...
***
3. Hean, Boom Lashes mascara.
Hipnotyzujące spojrzenie i maxi rozmiar. Tusz ekstremalnie pogrubia i zwiększa objętość rzęs. Innowacyjna formuła zapewnia efekt pogrubienia już po pierwszej aplikacji. Wyjątkowa szczoteczka spektakularnie unosi rzęsy. Naturalne woski: Beery wax, Candellila i Carnauba kondycjonują rzęsy.
Czy to nie śmieszne, że najtańsza maskara w tym zestawieniu (około 11 zł/10 ml) najbardziej przypadła mi do gustu? Fakt, że trzeba nauczyć się obsługi tej grubej szczoty (metoda na zygzak bardzo skleja rzęsy), ale kiedy się to uda, efekt jest całkiem fajny:
Jest i pogrubienie, i wydłużenie - lubię to! Na zdjęciach widać co prawda grudki, ale to dlatego, że tusz już podsycha... Brawo dla Hean za tak fajny tusz!
***
4. Maybelline, One by One Volum' Express Satin Black.
Lubię tusze Maybelline i z tym również się zaprzyjaźniłam. Silikonowa, dość duża szczoteczka jest całkiem wygodna w obsłudze, a tusz na moich biednych rzęsach sprawuje się tak:
Czyli nie aż tak fajnie jak Hean, ale nie jest źle :) Delikatne pogrubienie i wydłużenie nastąpiło :)
Maskara kosztuje około 28 zł/9,6 ml.
***
A wniosek z tego posta taki, że dolna półka oferuje całkiem fajne perełki ;)
Hexx, dziękuję, że dałaś mi możliwość poznania trzech nowych maskar, wśród których znalazłam dwóch nowych przyjaciół :)
Hean faktycznie wygląda najlepiej. A MF mialam i nienawidziłam... Zmywanie tego dziada z oczu to była masakra jakaś :(
OdpowiedzUsuńno wiem. dlatego ja w ogóle nie lubię wodoodpornych maskar
UsuńMam u siebie recenzję Heana - możesz zobaczyć jak tragicznie wygląda na dłuższych rzęsach (nie zygzakuję przy tuszowaniu ;)). Moja mama miałam niedawno FLE i u mnie wyglądała bardzo spoko :D
OdpowiedzUsuńdlatego to jest subiektywny przegląd ;)
UsuńMiałam tylko One by One i uważam go za całkiem dobry tusz. :)
OdpowiedzUsuńjest całkiem dobry :)
UsuńOne By One kusi mnie od dłuższego czasu, może w końcu spróbuję, efekt po Hean jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńMiałam do czynienia tylko z one by one i z false lash effect,ale niestety to nie są tusze dla mnie - nie wydłużają, a jedynie pogrubiają, a ja należę do tych, co cierpią na bezrzęsie ;-)
OdpowiedzUsuńno, ja moich rzęs firanami też bym nie nazwała :P
UsuńTusz z Maca kosztuje bodajże 68 zł ;) Ja czekam aż mój czarny sobie podeschnie bo póki co jest za mokry dla mnie. Mam też fioletowy i nawet ładny efekt daje, ale szału nie ma
OdpowiedzUsuńwiedziałam, że cena na wizażu podejrzenie niska :)
UsuńMiałam pierwszy i ostatni tusz z tych recenzowanych.
OdpowiedzUsuńMF nie był zły, chociaż nie ideał.
A Maybelline - na początku mnie zachwycił, teraz jest gorzej. Znałam lepsze.
Dalej szukam ideału :)
Fajne recenzje :)
dziękuję :)
UsuńNie czuję się zachęcona żadnym z nich, ale podejrzewam, że na moich rzęsach zachowywałyby się się inaczej.
OdpowiedzUsuńkażda z nas ma inne rzęsy, więc pewnie tak
UsuńJa nigdy sama nie przekreślałam tanszych produktów i zawsze daję im równą szanse z produktami z górnej półki:)
OdpowiedzUsuńoj, ja daleka jestem od przekreślania tanich produktów :)
UsuńHean naprawdę mnie zaskoczył taką fajną maskarą ;)
OdpowiedzUsuńmnie też :) choć niektóre tanie maskary naprawdę lubię (MA Essence, Vipera)
Usuńmiałam MF False Lash Effect ze srebrnym paskiem (ale to chyba z USA) i zero problemów z demakijażem. a kupiłam u nas tę nową wersję, z fioletowym paskiem i po jednym użyciu poszła w kąt. ani micel ani mleczko nie dały sobie z nim rady. nie pomogło długie przytrzymywanie wacika przy oku, żeby to cholerstwo rozpuścić. jeszcze rano domywałam resztki tuszu.
OdpowiedzUsuńcoś jest na rzeczy...
UsuńHm. Mówisz, że żaden się nie osypuje, a Hen dał u Ciebie najlepszy efekt? Czyli muszę na niego zapolować, bo z chęcią przetestuję. :)
OdpowiedzUsuńAhahaha, "a" mi nie weszło. Wiem, że Hean. :D
Usuńnie miałam żadnego z nich, może kiedyś wypróbuję hean, bo jestem ciekawa tej marki :)
OdpowiedzUsuńnasze polskie marki pozytywnie zaskakują :)
UsuńBardzo fajny przegląd i przyznam, że zaskoczył mnie fakt że najlepiej spisał się najtańszy tusz!
OdpowiedzUsuńmnie też :) zwłaszcza, że byłam strasznie podekscytowana MACiem, a tak się nie spisał
UsuńFajną maskarą z dolnej półki jest też ta z Eveline (Volume Celebrities Mascara) :-) Przepięknie wydłuża i ma super szczoteczkę, która stopniowo dozuje tusz. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńja właściwie wydłużenia specjalnie nie szukam, chodzi mi bardziej o pogrubienie, a z tego, co czytałam, tusz Eveline tego nie daje...
UsuńWedług mnie też Hean wygląda najlepiej na rzęsach :) Uwielbiam jak tanie firmy zaskakują jakością :)
OdpowiedzUsuńja też to uwielbiam :)
Usuń:)
OdpowiedzUsuńmiałam tylko niewodoodporny FLE i mi odpowiadał (gdyby nie to, że starzeje się błyskawicznie i sypie, ot drobiazg..) ale właśnie przez naturalny w miarę efekt :D sztucznych rzęs to nie przypomina ;)
OdpowiedzUsuńno niestety max factorki rzeczywiście szybko się starzeją :(
UsuńHean wygląda najlepiej :)!
OdpowiedzUsuńU mnie z kolei Hean został najsłabiej oceniony, nawet nie mogłam zebrać się do recenzji ;))) Zoom jak sama wiesz bardzo lubię a Maybelline i MF to faworyci :D
OdpowiedzUsuńCo rzęsy to opinia, prawda? ale warto próbować, testować i szukać. Taki sposób mniej rujnuje Nasz stan konta ;)
dokładnie, co rzęsy, to opinia. dlatego też jest to subiektywny przegląd :) napisany w sumie dla mnie - tak na przyszłość, kiedy zacznie mnie nawiedzać skleroza ;)
Usuńtaki sposób w ogóle nie rujnuje stanu konta :) dziękuję :*
z niższej półki cenowej dla mnie najlepszy kiedyś MF 2000 kalorii :)
OdpowiedzUsuńten jeszcze przede mną :)
UsuńSwego czasu bardzo zaprzyjaźniłam się z Eveline, która wpadła mi albo mojej mamie jako gratis przy większych zakupach w drogerii. Była lepsza od Maybelline i Rimmela.
OdpowiedzUsuńno proszę :) choć ja maskary maybelline bardzo, bardzo lubię :)
UsuńNajfajniejszy efekt chyba po tej maskarze z Hean :)
OdpowiedzUsuńtak :)
Usuńbardzo lubię one by one
OdpowiedzUsuńA mnie się ostatni podoba najbardziej :D i też lubię jego szczote ;))
OdpowiedzUsuń