Dwa lata temu kupiłam trzy paletki cieni firmy Wet'n'Wild:
- duo z kolorem białym i niebieskim (oddałam przyjaciółce)
- duo z kolorem zielonym i fioletowym
- trio z kolorem zielonym i dwoma brązami (jasnym i ciemnym).
Zielony z drugiej paletki był bardzo słabo napigmentowany, więc używałam go od wielkiego dzwonu. Jasny brąz z trzeciej paletki był trochę za jasny, ciemny do mnie nie pasował. Co zrobiłam? Pokruszyłam oba brązy i połączyłam ze sobą. Wyszedł mi bardzo ładny odcień starego złota, który fantastycznie podkreśla moje niebieskie tęczówki. Zieleń z drugiej i trzeciej paletki również połączyłam ze sobą, dodając szary pojedynczy cień Manhattan z serii multieffect, którego kolor był dla mnie zbyt delikatny. I tak otrzymałam ładnego zielonego sypańca. Co się stało z fioletem z drugiej paletki? W poście o kosmetykach kolorowych, które mnie zawiodły wspomniałam o paletce Sixties reloaded z essence, w której dwa cienie (różowy i czarny) były beznadziejnie napigmentowane. Pokruszyłam je i połączyłam ze sobą, dodając właśnie nasz fiolet. W rezultacie uzyskałam fioletowego sypańca. Podoba mi się odcień, jaki wyszedł z tego połączenia, niestety cień ten, jako jedyny z całej trojki, bardzo się osypuje. Mimo tego staram się go w miarę regularnie używać. Pewnie niektórych z Was zdziwi, że mimo iż coś mi nie podpasowało, nie wyrzuciłam tego. Po prostu mam takie małe zboczenie – nie lubię wyrzucać kosmetyków, za które zapłaciłam, a które nie są przeterminowane. Uważam, że to marnotrawstwo. A tak, dzięki temu patentowi, zużyję nielubiane wcześniej cienie.
Co myślicie o tym pomyśle?
A to opisane przeze mnie cienie:
Two years ago I bought three eyeshadow palettes by Wet'n'Wild:
- a white and blue duo which I gave to my friend
- a green and purple duo
- a green, light brown, and dark brown trio.
However, I had some problems with using these eyeshadows. The green shade from the second duo was not well pigmented. The light brown shade was a little too light for my liking whereas the dark brown shade did not suit me. What did I do? I crumbled the two brown shades and joined them together. The resulting shade is a pretty old gold colour which I love. I also crumbled the two green shades from the duo and the trio, adding a grey Manhattan multieffect eyeshadow which was also too delicate for my liking. The three shades formed a nice light green eyeshadow. And what happened to the purple shade? As mentioned in my second post about products I do not recommend, I had a Sixties reloaded eyeshadow palette by essence in which two shades (pink and black) were very poorly pigmented. I crumbled them and combined with the purple Wet'n'Wild eyeshadow. As you can see in the picture, what I got is a nice purple shade. Now I use these eyeshadows quite often.
Some of you would ask - why go to all this trouble? Well, I guess it is just my personality. I hate wasting things.
What do you think about this idea?
hej, fajny blog :) mam pytanie ten lakier w notce z 3 stycznia z essence z serii eclipse (pierwszy od prawej) to jest taki czarny z ciemno różowym brokatem? bo niezbyt dobrze widzę. Jeśli tak, to ładny jest? Bo ostatnio zastanawiałam się nad jego kupnem :)
OdpowiedzUsuńHej:) tak, to czarny lakier z rozowym brokatem. Ja lubie ciemne lakiery i mi sie podoba, aczkolwiek brokat nie jest bardzo widoczny. Ale za ta cene warto kupic moim zdaniem:)
OdpowiedzUsuńMam podobne podejscie do Twojego-jak mi cos nie spasuje to albo kombinuje badz szukam nowego domu dla kosmetyku:)do kosza idzie tylko to,co jest przetermnowane.
OdpowiedzUsuń