Opisywane dziś dwa suche olejki do ciała podesłała mi Hexxana. Jak wiecie, dzięki Asi poznałam wiele pielęgnacyjnych hitów, ale te produkty do wspomnianej kategorii na pewno nie trafią. Właściwie to podzielam zdanie Atqi (klik) na ich temat. Słabizna.
Olejki zapakowano w plastikowe butelki z atomizerem. Taki sposób aplikacji oprócz ciała natłuszczał wszystko naokoło (więc jeśli macie jakieś mordercze plany w stosunku do osób, z którymi
dzielicie łazienkę, polecam niesprzątanie wanny/brodzika po kąpieli; o niewinnie wyglądające pośliźniecie baaardzo łatwo), a z samych flaszek w krótkim czasie zaczynały schodzić etykiety. Butelczyny schowane były w kolorowych kartonikach z opisem wielu obietnic, z których żadne się nie spełniły. Przyciągająca wzrok szata graficzna przede wszystkim; kto by się tam przejmował działaniem (a raczej jego brakiem)?
Obie wersje różnią się zapachem, ale żaden z nich niczym szczególnym się nie wyróżnia i nie zapada w pamięć. Ot, aromaty "kosmetyczne". Ten z zieloną etykietą jest bardziej świeży, cytrusowy, ten z czerwoną - kwiatowy.
Co do składów; skóra by chyba bardziej skorzystała, gdyby wyrzuć z nich parafinę (choć do ciała nie demonizuję, ale wolę unikać) i znoszące uczucie tłustości silikony. Może wtedy działanie pielęgnacyjne byłoby na wyższym poziomie? Nie wiem, nie znam się, ale z doświadczenia wiem, że moja osobista zewnętrzna powłoka bardzo dobrze reaguje na olejowe mieszanki bez tych dodatków.
Poza tym kiedy sięgam po olejek, nie zależy mi, żeby był "suchy". Miałam ich kilka i.... Suche olejki na mnie działają tylko doraźnie i na krótko, więc bez sensu takie smarowanie.
Bla bla bla.
Bla bla.
Bla.
U mnie oba olejki działały tak samo, czyli nijak. Po aplikacji skóra była nawilżona może do godziny. Żadnego długofalowego działania; długotrwałej ulgi. Co z tego, że ubrania nie lepiły się do ciała; można stworzyć skuteczniejsze, relatywnie nietłuste mieszanki olejów. Plus? Nie doszło do wysypu na dekolcie.
Eee tam. Po raz kolejny fail, Lirene.
PS. W następnym poście też będę marudzić.
Nie przepadam za olejkami do ciała.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńSzczerze mówiąc, to jakoś nie mam przekonania do Lirene ;/
OdpowiedzUsuńoj, ja też nie. miałam wiele ich kosmetyków i polubiłam zaledwie jeden. nie pasują mi :/
Usuńnieee, jeśli już to wypróbowałabym jedynie wersję wygładzającą bo parafina jest nieco dalej ale i tak niechętnie
OdpowiedzUsuńmożna sobie zupełnie odpuścić ;)
UsuńLubię olejki do ciała, ale nie "suche". Olej to olej i koniec. A łączenie ich z silikonami to już w ogóle pomyłka. Miałam kilka takich i jedyne do czego się w miarę nadawały to... golenie nóg:P
OdpowiedzUsuńdokładnie! właśnie tak :)
UsuńMam bardzo podobny olejek z Eveline, ale bardzo go polubiłam, pomimo, że olejki to niezupełnie moja bajka. Nie pamiętam składu niestety. Ale taki atomizer to rzeczywiście średni pomysł. Myślę, że lepiej sprawdziłaby się pompka.
OdpowiedzUsuńo wiele lepiej. pompka daje nam o wiele lepszą kontrolę
UsuńNie znam,ale po Twojej recenzji raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńmyślę, że oszczędziłam Ci rozczarowania...
UsuńNie kusiły mnie nigdy...mam swoje ulubione olejki.
OdpowiedzUsuńmnie też nie kusiły; dostałam je :)
Usuńtego typu produktow w moim domu nie znjadziesz ... :) nie wiem, jakos nie mam cierpliwosci i checi uzywania, choc wiem, ze BARDZO powinnam sie tym tematem zainteresowac :)
OdpowiedzUsuńdla mnie olejki są lepsze niż masełka czy balsamy. po skończonej kąpieli smaruję nimi jeszcze wilgotne ciało, delikatnie się osuszam i wsio :) oszczędność czasu :)
UsuńTak to jest jak sie oczekuje cudow,nie dajac nic od siebie.Myslalas ze kosmetyk wykona za Ciebie cala robote?a gdzie cwiczenia i zdrowa dieta?Jakby chcialo sie troche ruszyc dupsko,to i efekty bys pewnie dostrzegla.Ja ruszylam,zmienilam zarcie i uwazam ze kosmetyk dziala.
OdpowiedzUsuńok, nie doprecyzowałam w tekście. nie chciałam, żeby olejki mnie pięknie odchudziły i odmieniły. liczyłam tylko i wyłącznie na kilkunastogodzinne nawilżenie i natłuszczenie skóry. jak przy innych olejkach.
Usuńpoza tym przeplatam kardio, HIITy, ćwiczenia siłowe i pilates pięć razy w tygodniu przez co najmniej 30 minut na sesję, zazwyczaj dłużej. ćwiczyłabym i codziennie, ale moje mięśnie i stawy potrzebują tych dwóch dni na regenerację. pracuję, wychowuję dziecko; nie zalegam całymi dniami na kanapie obrastając w tłuszcz. niedawno kupiłam kilka książek z ciekawymi przepisami, żeby urozmaicić dietę.
ale dzięki, że mnie oceniłaś. znasz mnie świetnie i wiesz, że jestem naiwniarą, która święcie wierzy, że skoro napisali na butelce ujędrniający/wygładzający (poza tym, co te dwa przymiotniki mają wspólnego z odchudzaniem? mają tylko oznaczać poprawę stanu skóry) to tak jest.
TROLICA
Szkoda nerwów na kogoś kto nie ma nawet jaj na tyle by podpisać się swoim nickiem. Pewnie jakaś zakompleksiona, sfrustrowana baba, która nie ma za grosz radości z życia. Olej tą sierotę, Kinga i nie trać na nią czasu.
Usuńanonimowość dodaje animuszu takim trollom :/
Usuńsimply, wyłącz obie komentarze „odważnych” anonimów, po co się denerwować?
Usuńdostaję też komentarze od sympatycznych anonimów, którzy z różnych względów nie mają konta google; nie chcę im blokować możliwości rozmowy ze mną...
UsuńSpodobało mi się to bla bla :P A szata graficzna faktycznie jest przyciągająca, szkoda że zawartość mniej ;)
OdpowiedzUsuńolejki powinny natłuszczać i nawilżać. po to są :)
Usuńżeby nie było, sławny suchy olejek Nuxe też się u mnie nie sprawdził. po prostu to nie są formuły dla mnie ;)
I znowu Lirene do bani... Naprawdę się dziwię, bo mają do dyspozycji duże laboratorium, wiedzę o aktualnych trendach w pielęgnacji, a kosmetyki wciąż bywają albo średnie, albo kiepskie i trącą myszką, mimo nowoczesnej szaty graficznej.
OdpowiedzUsuńno właśnie. a powinni wziąć przykład z Bielendy, która ustawicznie pracuje nad nowymi formułami i korzysta z ciekawych substancji aktywnych...
Usuń