Krem podrzuciła mi Hexxana po tym, jak kompletnie się u niej nie sprawdził (dlaczego - tutaj). Używam go od prawie czterech miesięcy raz dziennie (bardzo dobra wydajność), na dzień, więc najwyższy czas wystawić mu jakąś opinię.
Od producenta:
Nawilżająco-łagodzący,
lekki krem na okolice oczu. Zawiera 4% kwasu laktobionowego, który
zmniejsza podrażnienia, regeneruje, nawilża oraz zapobiega powstawaniu
zmarszczek. Zawarty w kosmetyku galaktoarabinian wzmacnia działanie
kwasu laktobionowego oraz hamuje utratę wody. Olej z awokado odżywia, a
dodatek bisabololu działa kojąco i łagodząco. Szczególnie polecany dla
skóry wrażliwej, płytko unaczynionej i odwodnionej.
Sposób użycia: aplikować rano i wieczorem na oczyszczoną skórę okolicy oczu.
Pojemność: 15 ml
INCI: Aqua, Decyl Cocoate, Cetearyl Alcohol,
Lactobionic Acid, Methyl Glucose Sesquistearate, Persea Gratissima
(Avocado) Oil, Glycerin, Galactoarabinan, Triisostearin, Cetyl
Ricinoleate, Tocopheryl Acetate, Benzyl Alcohol, Bisabolol,
Dehydroacetic Acid, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Parfum, Alpha
–Isomethyl Ionone, Hexyl Cinnamal, Limonene, Coumarin, Citronellol (klik).
Krem ma postać dość lekkiej, białej emulsji. Zamknięto go w butelce ze sprawnie działającą, póki co, pompką. Opakowanie nie daje możliwości kontroli stopnia zużycia kosmetyku. Kończy się zupełnie niespodziewanie.
Największą wadą tego produktu jest to, że niezależnie od sposobu aplikacji (wmasowywanie, wklepywanie) maże się on na skórze. Najlepiej po prostu zostawić go samemu sobie na kilkanaście minut, żeby sam się wchłonął; przynajmniej u mnie taki sposób sprawdza się najlepiej. Kiedy widzę, że porcja już się wchłonęła, przystępuję do nakładania korektora i u mnie krem z korektorem ze sobą współgrają - w przeciwieństwie do tego, co działo się u Asi, u siebie rolowania czy warzenia się kolorówki nie zauważyłam.
Tak, jak pisze producent, jest to lekki krem. Moim zdaniem do pielęgnacji nocnej zdecydowanie zbyt lekki. Wykazuje jednak u mnie delikatne działanie nawilżające, bo nie zauważyłam utraty nawilżenia naskórka pod korektorem w ciągu dnia (Asia u siebie widziała wręcz wysuszenie). Po aplikacji odczuwam napięcie skóry, ale nie takie jak przy wysuszeniu. Odbieram to trochę jako lifting. Moje rejony podoczne są obecnie w dość dobrej kondycji. Wiadomo, mam już pierwsze zmarszczki, ale sam naskórek jest nawilżony. Czy krem działa łagodząco i kojąco nie było mi dane sprawdzić.
Czy polecam? Trudno powiedzieć. Sama, ze względu na jego niewchłaniającą się podczas aplikacji formułę, raczej bym tych 97 zł nie zapłaciła. Nie wiem też, na ile tak naprawdę krem przyczynia się do dobrego stanu skóry pod oczami, bo zaczęłam go używać dobre 3 miesiące po wprowadzeniu do mojej pielęgnacji nocnej fantastycznego przeciwzmarszczkowego serum Avy (klik), które doprowadziło moją skórę do dobrej kondycji. Szczerze mówiąc ja tego produktu Arkany jakoś specjalnie nie polubiłam, choć mnie, w przeciwieństwie do Asi, niczego złego nie zrobił.
Może ktoś z Was miał, zna?
Raczej nie dla mnie ten krem ze względu na to słabe wchłanianie. Lubię też sowite nawilżanie mojej skóry bardziej od liftingu :)
OdpowiedzUsuńja w sumie też lubię sowite nawilżanie. dlatego na noc ten krem by się na pewno u mnie nie sprawdził :)
UsuńTo będę go unikać. Mam już zdecydowanie dosyć upierdliwych kremów, które są jak książątka i to my mamy służyć ich dobremu wchłanianiu i działaniu, a nie one nam :)
OdpowiedzUsuńotóż to :)
UsuńOjjj...to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńtez nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńjestem starsza, lekkich kremow pod oczy nie lubie :P
doskonale Cię rozumiem :)
UsuńZ tej firmy znam jedynie płyn z azeloglicyną. Był bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNie znałam, ale nie dałabym tyle za produkt, który wykazuje na tyle istotne niedogodności ;)
OdpowiedzUsuńano właśnie :/
UsuńPo cichu liczyłam, że lepiej się u Ciebie spisze. Na szczęście okazał się łaskawszy ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie przygoda z ofertą marki jest zakończona, szkoda czasu, skóry i pieniędzy.
szczerze przyznam, że mnie też z rzeczy, które mi przysłałaś nic od nich nie oczarowało...
UsuńRzadko używam kremów pod oczy. Tak, wiem, że w moim wieku już powinnam, ale z drugiej strony chyba mam dobre geny, bo moja babcia nigdy nie używała kremów pod oczy i dopiero teraz, mają 80 lat, ma w tych okolicach pierwsze zmarszczki. Jest szansa, że u mnie będzie podobnie ;)
OdpowiedzUsuńA tak serio to coraz częściej łapię się na tym, że chyba pora zacząć dbać o skórę w okolicach oczu. Jak nie teraz to kiedy?
ja niestety nie mogę pochwalić się takimi genami. ba! pierwsze zmarszczki pod oczami miałam jeszcze przed trzydziestką... u mnie nie jest możliwe niestosowanie kremu pod oczy, bo skóra tam mega szybko się u mnie wysusza i odwadnia
UsuńPrzeczytawszy recenzję, chyba jednak poprzestanę przy Riche Creme z YR :)
OdpowiedzUsuńzapewne lepiej na tym wyjdziesz :)
Usuń