Mam tłustą cerę i trudno znaleźć mi podkład/krem BB, po którym nie zaczynam się szybko nieestetycznie świecić. W stronę kremu BB Maybelline przyciągnęło mnie przeznaczenie właśnie dla takich cer, jak moja, oraz obecność w składzie krzemionki i kwasu salicylowego. Co z tego wynikło?
Producent zapakował mazidło w brzydką, odkręcaną tubkę. Raz, że nie znoszę zakrętek. Dwa - opakowanie kojarzy mi się z produktem dla nastolatek; nie podoba mi się wizualnie. Tubka jest miękka, a krem rzadkawy, więc nie ma problemu z wydobyciem go. Niestety, jak widać na zdjęciu, kosmetyk wpada w różowe tony. O ile jeszcze na początku jakoś się dopasowywał do mojego odcienia skóry, to pod koniec tubki zaczął na mnie oksydować na różowo i robić ze mnie klasycznego prosiaczka...
Pozwólcie, że przybliżę Wam produkt w punktach, odnosząc się do zapewnień producenta.
1. Ukrywa niedoskonałości. Mniejsze niedoskonałości rzeczywiście tuszuje (średnie krycie); na te większe i agresywniejsze potrzebny jest korektor.
2. Pomaga chronić przed powstaniem niedoskonałości. Cóż, niby zawiera kwas salicylowy, więc może? Nie jestem w stanie tego zweryfikować. Fakt faktem jest, że nie działał na mnie komedogennie.
3. Beztłuszczowy i nietłusty. Owszem. Niestety nie trzyma długo matu - ja zaczynam się mocno świecić już po około 3 godzinach. Co ciekawe, w dni bez makijażu sebum pojawia się u mnie dużo później, po jakiś 6 godzinach, co pozwala mi sądzić, że moja skóra nie oddycha pod cienką warstwą tego kremu.
4. Minimalizuje pory. Rozszerzonych kraterów oczywiście nie zwęża. Nie zauważyłam jednak, aby po aplikacji produktu były one zakryte i wygładzone. Dobrze chociaż, że krem się w porach nie zbiera.
5. Rozjaśnia skórę. Nie zaobserwowałam.
6. Ukrywa zaczerwienienia. Krem wyrównuje koloryt cery, ale wyraźnych zaczerwienień nie ukryje.
7. Nawilża i wygładza. W niewielkim stopniu. Zresztą to zostawiam kosmetykom typowo pielęgnacyjnym.
8. Dopasowuje się do koloru skóry. Nie. Jak wspomniałam wcześniej, nie dość, że jest różowawy, to dodatkowo utlenia się i świnkuje.
Absolutnie nie mogę polecić tego kremu BB. Najgorsze jest to oksydowanie i sprawianie, że skóra nie oddycha, przez co szybciej produkuje sebum. Zawód na całej linii.
Również nie przepadam za takimi zakrętkami ;/
OdpowiedzUsuńucieka to to z dłoni tylko :/
UsuńUuuu to nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńnie polecam
UsuńW Polsce też jest BB od maybelline, z tym, że tubka jest beżowo niebieska. Jest też wersja dla cery tłustej i jak dla mnie, to jest całkiem ok.
OdpowiedzUsuńtutaj opisuję wersję dla cery tłustej...
Usuńjuz kilka razy mialam ochote kupic ten krem :) juz wiem, ze na pewno sie nie skusze.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze wydalas kase na taki beznadziejny produkt.
nie mogę polecić. ja się z nim męczyłam
Usuńdobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie do tego typu produktów, bo zazwyczaj nie sprawdzają się na mojej skórze. Twój opis dodatkowo utwierdził mnie w przekonaniu, że lepiej sobie odpuścić ten krem.
OdpowiedzUsuńoj odpuść sobie, do Twojej cery ten odcień już w ogóle nie będzie pasować
UsuńWygląda jak podróbka. Serio, wypuścili takie opakowanie? Szok.
OdpowiedzUsuńserio, serio, kupowałam w drogerii Boots czy Superdrug, więc to nie podróbka
UsuńJestem zachwycona swoimi azjatami BB i nie szukam nic nowego w tej kategorii -- niemniej będę się mieć na baczności ;/
OdpowiedzUsuńi słusznie; najlepiej trzymać się sprawdzonego :)
UsuńSzkoda, że oksyduje, bardzo nie lubię takich niespodzianek :(
OdpowiedzUsuńja wręcz nienawidzę...
UsuńMam od nich ich jedną z pierwszych wersji BB, również matującą. Latem to koszmar, bo w ogóle nie matowił. Teraz, zimą, też nie jest doskonale, ale pozostawia przede wszystkim uczucie, że coś obciąża twarz. Nie przepadam ani za podkładami z Maybelline, ani innymi ich kosmetykami. :(
OdpowiedzUsuńobciążanie też go dyskwalifikuje. oj, coś Maybelline tym razem nie wyszło....
UsuńEfekt na buzi daje ładny, ale szkoda, że reszta właściwości nie daje rady.
OdpowiedzUsuńtaki efekt utrzymuje się bardzo krótko...
UsuńNa zdjęciu na twarzy wygląda nawet OK. Ale na "swatchu" wydaje się bardzo ciemny, a Ty masz chyba jaśniejszą skórę ode mnie. Ja właśnie mam taką skłonność, że różowe podkłady robią ze mnie miss Piggy. ;/
OdpowiedzUsuńtak wyglądał na początku stosowania, zanim zaczął na mnie okropnie oksydować :(
Usuńjestem na poziomie china doll z lily lolo, jeśli to dla Ciebie jakiś punkt odniesienia :) jak na razie jednak nie zamierzam w całości przerzucać się na minerały, więc stosuję i je, i klasyczne podkłady :)
Miałam już parę produktów, które oksydowały. Nie znoszę różowego odcienia, wyglądam jakbym miałam maskę na twarzy :\
OdpowiedzUsuńPowiedzmy sobie szczerze, w rozu na twarzy chyba nikomu noe do twarzy...
UsuńRóżowe podtony dyskwalifikują go dla mnie na starcie, a reszta właściwości, które opisujesz tym bardziej ;)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu wygląda dobrze, ale piszesz, że potem zaczął oksydować no to już niestety...
ano właśnie :/
Usuń