Ponieważ od dawna intrygowała mnie forma podkładu w kompakcie, kupiłam drogą internetową krem BB Bourjois (40 zł/6 g). Kilka dni potem w drogerii Boots wpadłam na kompakt Rimmela (ok. 8 funtów/7 g). Była to chyba jakaś chwilowa edycja, bo od kilku miesięcy już ich w szafie Rimmel nie widuję.
Ciekawość zaspokoiłam i przy okazji wyleczyłam się z takich kompaktów. Po pierwsze, bardzo łapią z powietrza pyłki i kłaczki, co nie jest przecież higieniczne. Po drugie, w obu egzemplarzach bardzo szybko zobaczyłam dno; są niewydajne.
Opakowanie produktu bardzo przypadło mi do gustu. To czarna, plastikowa kasetka z dużym, obrotowym lusterkiem. Zamyka się na magnez. Fajny gadżet! Do podkładu (bo krem BB to to nie jest) dołączono gąbeczkę, która okazała się najlepszym sposobem aplikacji kosmetyku.
Europejskie kremy BB przyzwyczaiły nas do lekkiej konsystencji i delikatnego krycia. Tu tego nie ma, dlatego napisałam wyżej, że żaden to BeBik. Podkład jest gęsty i bardzo dobrze kryje. Jak widać na zdjęciu, najjaśniejszy odcień, 21 vanilla, wpada w żółć, dzięki czemu ładnie maskuje rumień i zaczerwienienia. Dodatkowym atutem, oczywiście w odczuciu posiadaczki tłustej cery, jest matowe (ale nie płaskie) wykończenie. Tuż po aplikacji kosmetyk wygląda na twarzy bardzo ładnie, ale jestem pewna, że suche i normalne cery z tej formuły nie byłyby zadowolone. Myślę, że ten gęsty i dość ciężki produkt mógłby je wysuszać i podkreślać suche skórki.
Jak wcześniej wspomniałam, najlepszą metodą aplikacji tego podkładu jest gąbeczka. Kiedy próbowałam go nakładać pędzlem i palcami, smużył, właził mi w pory i osadzał się na włoskach na twarzy. Przy aplikacji gąbeczką wyglądał tak:
Szkoda, że nie przez cały dzień... Zwykle po około 4 godzinach zaczynałam się świecić i konieczne było puszczenie w ruch bibułek matujących. Zauważyłam też ogromną tendencję podkładu do ścierania się, jeśli zdarzyło mi się dotknąć twarzy. Bardzo brudził telefon. Najgorsze jest jednak to, jak wyglądał po 7-8 godzinach - zaczynał się ciastkować, warzyć i włazić w pory i linie na twarzy (np. linię uśmiechu). Ble. Kto chce podkład, który wygląda przyzwoicie tylko przez jakieś 4 godziny?
Przejdźmy teraz do propozycji Rimmela. Ten podkład zamknięto w zwykłej plastikowej kasetce z podwójnym dnem - pod częścią z podkładem znajduje się schowek na lusterko i gąbeczkę.
Podkład ten ma dużo lżejszą konsystencję od kosmetyku Bourjois. Odcień 100 Ivory to jasny beż bez przewagi żółtych czy różowych podtonów.
Podkład ma bardzo lekkie krycie. Z jednej strony nie ukryje naszych bolączek (choć delikatnie wyrówna koloryt cery), jeśli takowe mamy; z drugiej - wygląda na twarzy bardzo naturalnie, jak byśmy nic na skórę nie nakładały. Daje naturalnie świetliste wykończenie. Ja zaczynam się błyszczeć po około 3 godzinach, ale szybka akcja z bibułką rozwiązuje problem. Produkt delikatnie ściera się z twarzy, jeśli ją dotykami (np. rozmawiając przez telefon), lecz ze względu na jego lekkie krycie nie wygląda to nienaturalnie - nie widać plam na twarzy. Nawet pod koniec dnia, czyli po jakiś dziewięciu godzinach, twarz wygląda przyzwoicie, pomijając sebum - codziennego towarzysza cer tłustych jak moja.
Poleciłabym go wielbicielkom lekkich podkładów, gdyby był nadal dostępny :)
Jak wcześniej wspomniałam, najlepszą metodą aplikacji tego podkładu jest gąbeczka. Kiedy próbowałam go nakładać pędzlem i palcami, smużył, właził mi w pory i osadzał się na włoskach na twarzy. Przy aplikacji gąbeczką wyglądał tak:
Szkoda, że nie przez cały dzień... Zwykle po około 4 godzinach zaczynałam się świecić i konieczne było puszczenie w ruch bibułek matujących. Zauważyłam też ogromną tendencję podkładu do ścierania się, jeśli zdarzyło mi się dotknąć twarzy. Bardzo brudził telefon. Najgorsze jest jednak to, jak wyglądał po 7-8 godzinach - zaczynał się ciastkować, warzyć i włazić w pory i linie na twarzy (np. linię uśmiechu). Ble. Kto chce podkład, który wygląda przyzwoicie tylko przez jakieś 4 godziny?
Przejdźmy teraz do propozycji Rimmela. Ten podkład zamknięto w zwykłej plastikowej kasetce z podwójnym dnem - pod częścią z podkładem znajduje się schowek na lusterko i gąbeczkę.
Podkład ten ma dużo lżejszą konsystencję od kosmetyku Bourjois. Odcień 100 Ivory to jasny beż bez przewagi żółtych czy różowych podtonów.
Podkład ma bardzo lekkie krycie. Z jednej strony nie ukryje naszych bolączek (choć delikatnie wyrówna koloryt cery), jeśli takowe mamy; z drugiej - wygląda na twarzy bardzo naturalnie, jak byśmy nic na skórę nie nakładały. Daje naturalnie świetliste wykończenie. Ja zaczynam się błyszczeć po około 3 godzinach, ale szybka akcja z bibułką rozwiązuje problem. Produkt delikatnie ściera się z twarzy, jeśli ją dotykami (np. rozmawiając przez telefon), lecz ze względu na jego lekkie krycie nie wygląda to nienaturalnie - nie widać plam na twarzy. Nawet pod koniec dnia, czyli po jakiś dziewięciu godzinach, twarz wygląda przyzwoicie, pomijając sebum - codziennego towarzysza cer tłustych jak moja.
Poleciłabym go wielbicielkom lekkich podkładów, gdyby był nadal dostępny :)
ciekawa jestem tego z rimmela :)
OdpowiedzUsuńchyba nie można go już dorwać...
UsuńNie kuszą mnie, ja jednak mam co ukrywać :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNie jestem fanką tego typu produktów. Wydają mi się strasznie ciężkie. Wolę lżejsze konsystencje.
OdpowiedzUsuńja po prostu chciałam zaspokoić swoją ciekawość :)
Usuńzupełnie nie moje klimaty. ja muszę mieć konkret krycie, a przynajmniej średnie, choć szukam przy tym podkładu, który nie obciąża, więc żaden z powyższych u mnie by się nie nadał. dzięki, że wyleczyłaś mnie z tego Bourjois, bo już tyle razy koło niego chodziłam... ;)
OdpowiedzUsuńi ten krem bb od bourjois, i ich podkład 123 perfect mają dobre krycie, ale za to na mojej twarzy zachwują się koszmarnie; są ciężkie, podkreślają pory, włażą w zmarszczki - słowem wyglądają bardzo nienturalnie :(
Usuńja myślałam nad jakimś z Bourjois, ale jeszcze nie wiem
OdpowiedzUsuńpowyższego podkładu ani 123 perfect polecić nie mogę....
UsuńNigdy nie miałam podkładu w takiej formie :)
OdpowiedzUsuńja już do tej formy raczej nie wrócę :)
UsuńTaka formuła podkładu jest mi zupełnie nieznana :)
OdpowiedzUsuńnie ma czego żałować. raz, że jest niehigienicznie, dwa - oba kompakty nie wystarczyły nawet na miesiąc codziennego używania, a nie aplikuję na twarz szalonych ilości ;)
UsuńRimmel rzeczywiście jakoś tak lepiej się prezentuje i nawet odcień nie za ciemny...
OdpowiedzUsuńprawda? tym razem Rimmelowi udało się z odcieniem :]
UsuńChyba nie używałam jeszcze typowego podkładu w kompakcie.
OdpowiedzUsuńnie masz czego żałować; podkłady w kompakcie to jednak nie to...
UsuńHmmm, no chyba nie są to produkty dla mnie...
OdpowiedzUsuńspokojnie można sobie darować :)
Usuńrozumiem :)
OdpowiedzUsuńMam ten podkład Bourjois.
OdpowiedzUsuńMimo cery normalnej w kierunku suchej najlepiej spisuje się u mnie nakładany na czystą twarz, bez kremu.
Zostawiłam na lato, bo kolor golden jest ciut za ciemny na teraz no i w zimie wolałabym nie rezygnować z kremu.
u mnie taka opcja nie wchodzi w grę, bo pod podkład zawsze nakładam filtr spf30 lub 50. muszę chronić naczynka przed promieniowaniem słonecznym ;)
UsuńNigdy nie miałam podkładu w takiej formie. Kiedyś maziałam się od koleżanki bodajże marki Wibo ale nie zachwycił mnie na tyle by wrzucić do koszyka ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNie używam podkładów w tej formie, po prostu przyzwyczaiłam się do kremowych ze szklanych buteleczek :-)
OdpowiedzUsuńktóre są zresztą dużo higieniczniejsze ;)
Usuń
Usuńsłuszna uwaga ;)