piątek, 31 października 2014

Zużycia października (10. 2014)

Połowę października spędziłam w Polsce. Tam zużyłam:


Maski Ziai lubię i od czasu do czasu do nich wracam. Delikatnie oczyszczają skórę bez podrażniania.  Maskę anty-stress opisywałam tutaj, a regenerującą tutaj. Kokosowa maska Montagne Jeunesse (klik) była całkiem całkiem - sprawiła, że skóra twarzy była przyjemna w dotyku, delikatnie nawilżona, wygładzona, rozświetlona i lekko oczyszczona. Z kolei maska czekoladowa tej samej marki (klik) nie przekonała mnie do siebie. Masełko do skórek 2x5 stosowałam tylko raz dziennie, na noc, i używane z tak niską częstotliwością niewiele zdziałało. Tyle, że doraźnie nawilżało i delikatnie zmiękczało skórki, ale efekt ten nie utrzymywał się zbyt długo... Próbka kremu do twarzy Ziai z serii liście manuka zrobiła na mnie dobre wrażenie. Krem nie był tłusty, makijaż trzymał się na nim dobrze.


Żelu pod prysznic Palmolive z mleczkiem migdałowym używałam z przyjemnością. Nie wysuszał skóry i ładnie pachniał, więc spełnił moje wszystkie oczekiwania. Micel Nivei (klik) również się sprawdził, gdyż był delikatny a skuteczny. Z antyperspirantu Dove beauty pearls nie byłam niestety zadowolona. Nie zapewniał mi całodziennej ochrony; po kilku godzinach czułam się nieświeżo. Wróciłam też do fantastycznego, mandarynkowo-jogurtowego masełka z Wellness & Beauty, które ma dość ładny skład, dobrze nawilża i przepięknie pachnie pomarańczowym serniczkiem (klik).


A potem wróciłam do UK, gdzie pożegnałam tę gromadkę:


Spray do czyszczenia pędzli Kiko służył mi do dezynfekowania tych akcesoriów. Atomizer działał sprawnie, do produktu nie mam zastrzeżeń. Żel aloesowy z Holland & Barret miał u mnie dwojakie zastosowanie: albo dodawałam go do glinkowych maseczek, albo nakładałam na twarz pod krem. Działał kojąco i delikatnie nawilżająco na moją skórę. Krem do rąk z 5% mocznikiem Isany to jeden z moich ulubieńców (klik). Fantastycznie nawilża moje problematyczne dłonie. Antyperspirant Ziaja activ miał przyjemny, pomarańczowy zapach i chronił cały dzień. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Po półrocznej przygodzie z serum z witaminą C Uny Brennan (klik) moja cera była rozświetlona a jej koloryt lekko wyrównany. Nie był to jednak efekt długotrwały i po wykończeniu kosmetyku widzę, jak blask powoli odchodzi w siną dal... Zmywacz w gąbce od Maybelline bardzo lubię, gdyż działa szybko i skutecznie. Szybkoschnący top coat Revlonu (klik) okazał się dobry i skuteczny, ale trochę wolniejszy od wysuszaczy Essie i Poshe. Nie przedłużał też trwałości manikiuru. Na temat korektora Fit Me z Maybelline wkrótce szerzej się wypowiem. Peeling do twarzy Boots Botanics zużyłam do ciała, bo podrażniał mi naczynka (eksperymentować mi się zachciało!). Do twarzy dość mocny, na ciele sprawdził się jako delikatny scrub. Pięknie pachniał. Masło do stóp Fuss Wohl (klik) dosłownie wymęczyłam. Było przeciętne aż do bólu. Zużyłam też miniaturę zapachu Burberry Weekend. Bardzo mi się podobał.


Po szybkim przeglądzie kosmetyczki zdecydowałam się na wyrzucenie maskarowego bubla z Maybelline (klik) oraz przeterminowanych cieni i różu (normalnie jeszcze bym z nich korzystała, ale nie odpowiadały mi ich kolor lub właściwości): 


Do kosza poszły zatem tusz Big Eyes Maybellineróż Paese 44 Liliowa Kusicielka (klik) oraz dwa cienie Sensique Velvet Touch o numerach 114 i 122. Wyglądają tak dziwnie, bo trochę je zmaltretowałam podczas depotowania dawno temu. Nie żeby to miało jakieś znaczenie w kuble na śmieci ;)

32 komentarze:

  1. Udaało się zużyć tyle rzeczy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie ostatnio nie udaje się zużywać tyle rzeczy głównie dlatego, że wszystko jest wielofunkcyjne ;) Zainteresował mnie żel aloesowy, wiadomo jestem ulubienicą tego specyfiku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co takiego zrobiłaś, że żel aloesowy Cię uwielbia? :P

      Usuń
  3. Lubię ten krem do rąk z isany, już dawno go nie miałam, męczę lotion limitowany w fioletowej butelce z pompką. Opakowanie ładnie wygląda ale krem szału nie robi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech, to niedobrze, kiedy nie jesteśmy zadowolone z kremu do rąk :/

      Usuń
  4. Jak przeczytałam o tym sernikowym specyfiku do ciała, to mi się od razu nasunął na myśl Magic SPA z Farmony - też pachnie sernikowo :D Idealny zapach na chłodniejsze miesiące :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo przypomniałaś mi o tym sernikowym maśle, uwielbiałam je:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. widziałam je znów w Rossmannie, więc działaj ;)

      Usuń
    2. Ja też sobie o nim teraz przypomniałam i chyba wiem, co kupię w poniedziałek :D

      Usuń
  6. Duże zużycia :) Maski Ziaja również lubię, ostatnio regularnie używam nawilżającej :) Kremu z mocznikiem nie lubiłam, nie wiem dlaczego, ale podrażniał moje dłonie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. (crushonlipstick)

    spore zuzycia :) choc przyznac musze, ze wiekszosci kosmetykow nie mialam okazji wyprobowac :)

    mam w planach wyprobowanie kilku kosmetykow ziaja z serii Manuka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę się nazbierało! Z maseczek miałam wszystkie, które pokazałaś, najmniej jednak byłam zadowolona z czekoladowej - całkowity bubel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w takim razie podzielamy odczucia odnośnie tej maski :)

      Usuń
  9. Te dwa cienie co wylądowały w śmietniku miały bardzo ładne kolorki ;) Ja natomiast ostatnio pożegnałam się z trzema moimi pomadkami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda tylko, że na powiece już tak ładnie nie wyglądały ;)

      Usuń
  10. Jedyne co znałam to żel z Palmolive :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Maseczki Ziai bardzo lubię, ulubioną jest "szara", ale wersja anty-stress też sprawdzała się u mnie super :) A skoro już mowa o Ziai, ta nowa seria "Liście manuka" coraz bardziej mnie interesuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowości zawsze wywołują pewien element zainteresowania ;)

      Usuń
  12. Muszę wypróbować mandarynkowo-jogurtowe masło, jego opis brzmi zachęcajaco:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szczerze polecam. to na chwilę obecną moje ulubione masło :)

      Usuń
  13. Do mnie teraz dotarło (po roku używania ;)) że korektor Fit me z Maybelline potrzebowałam innego podłoża :D Odkrywcze.....ale sytuacja uległa zmianie od kiedy na półkę wprowadził się nowy podkład z Rimmela. Moja skóra go pokochała i nagle korektor zachowuje się jak nie ten sam kosmetyk. SZOK. Pomimo, że wcześniej próbowałam zmieniać nawilżacze, to nie pomyślałam, że obarczę winą mazidła Guerlain. A jednak... to z nimi nie chciał i nie chce współpracować na mojej skórze w taki sposób, jak oczekiwałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. który to podkład?

      no proszę, jak czasem wiele zależy od kremu :)

      Usuń
    2. Lasting Finish with serum 25H (ma czerwoną nakrętkę, bo jest jeszcze wersja Nude) Polecam pomacać testery. Bardzo mi odpowiada kolor, formuła, wykończenie.

      Nie, pisząc o mazidłach Guerlain miałam na myśli krem BB Hydra + i podkłady Parure de Lumiere oraz Tenue de Perfection. Kremy mam te same, tylko sądziłam że to ich wina (zasługa) a jednak nie. Ja korektor nakładam już na podkład, bo wtedy ma dla mnie to największy sens. Nie ścieram go dodatkowym ruchem ;)

      Usuń
    3. będę pamiętać. na razie podkładów ci u mnie nie brak... :P

      ach, rozumiem :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...