czwartek, 16 października 2014

Montagne Jeunesse, Creamy Coconut (maseczka do twarzy)

Maseczkę kupiłam w drogerii Savers za 85 pensów. Ponieważ saszetka zawiera 15 ml produktu, podzieliłam ją sobie na dwa użycia na samą twarz. Szyi póki co skąpię.

Nic mnie nie uczuliło, nie wysypało, rumienia nie wywołało.


Produkt ma postać białej, gęstej pasty. Trochę marze się przy zmywaniu, ale załatwiłam tę czynność pod prysznicem, więc poszło w miarę sprawnie. Skład wydaje mi się przyjemny; maska zawiera m.in. dwa rodzaje glinki, glicerynę roślinną, masło shea, masło kakaowe, wodę kokosową i proteiny mleczne.

Na opakowaniu widnieje informacja, iż kosmetyk pachnie tak apetycznie, że aż chce się go zjeść. Producent odradza jednak ten pomysł zaznaczając, że jest to produkt do użytku zewnętrznego. A tak naprawdę maska owszem, pachnie kokosem, ale kokosowi towarzyszą jakieś kwiaty, co sprawia, że zapach jest dziwny i raczej niejadalny...

Maska działa przyjemnie. Sprawia, że cera jest przyjemna w dotyku, delikatnie nawilżona, wygładzona, rozświetlona i lekko oczyszczona. Jestem na tak.

37 komentarzy:

  1. Nie miałam okazji ich jeszcze przetestować, ale muszę to nadrobić

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię maskę czekoladową i truskawkową tej marki. Kokosowej jeszcze nie używałam, ale wszystko przede mną ;) Szkoda, że opakowanie jest tak duże, u mnie zazwyczaj oznacza to wyrzucenie produktu (nie zostawiam nigdy otwartych saszetek na następny raz).

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjemne to dobre określenie na maski tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba maskę sobie teraz nałożę...:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że kiedyś bardzo lubiłam jedną z maseczek tej marki, nie pamiętam już niestety, jaka to była wersja. Szkoda, że w Polsce te maseczki są takie drogie - 6zł za jedną saszetkę to sporo jak dla mnie :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja uwielbiam dogłębne nawilżenie, więc chyba nie byłabym z niej zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak będę je testować to spróbuję położyć na oczy jakieś liście i zrobię zdjęcie :D
    Świetnie, że nie uczuliła

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie przypomniałaś mi, że muszę porozgladać się za jakąś maseczką do twarzy ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. A liczyłam na zapachowe zachwyty :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no cóż, fanki kokosa nie będą raczej zapachem zachwycone...

      Usuń
  10. Brzmi bardzo przyjemnie :) Zapach kokosa uwielbiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam z tej marki maseczkę czekoladową, ona naprawdę pachniała tak jak prawdziwa czekolada, aż chciało się jej skosztować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też miałam - działaniem niestety mnie nie zachwyciła, ale pachniała fajnie :)

      Usuń
  12. Kwiatów nie jadam, kokosa bym mogła ;) Tania i dobra maska, to lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. podobno istnieją jadalne kwiaty, ale nie miałam ich na talerzu :P

      Usuń
  13. (crushonlipstick)

    no popatrz, a ja dzis przynioslam do domu wersje truskawkowa tej maseczki :)
    moze w weekend znajde chwilke by ja zastosowac :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi, że zostawiłaś komentarz, ale nie linkuj proszę :)

      Usuń
  15. Szkoda, że nie pachnie takim jadalnym kokosem - uwielbiam ten zapach:D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja akurat za zapachem kokosa tak bardzo nie przepadam - jesli chodzi o kosmetyki. :) Także wole jak jest delikatny.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja robiłam kilka podejść do masek tej firmy i jednak się nie polubiliśmy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Uwielbiam się maseczkować, właśnie mam na twarzy Planeta Organica Lift :) Sobotnie Spa w domku i ciepła herbatka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nakładam maseczki pod prysznic lub kiedy Vikusia śpi, żeby mnie nie zobaczyła i nie przestraszyła się ;)

      Usuń
  19. Przyznaję, że ostatnio coś się zaniedbałam także pod kątem maseczkowania...i od jakiegoś czasu funduję sobie tylko peeling enzymatyczny chcąc się pozbyć naskórka (jakaś nowa obsesja moja? hmm, możliwe). Lubię maseczki z tej firmy. Ulubienicą jest czekoladowa ale tak jak kiedyś rozmawiałyśmy trochę podgrzewa atmosferę rumieńców, co jest obecnie niewskazane z uwagi na i tak dość ostre wiatry.. Kokosową chętnie bym spróbowała, bo nawet niejadany kokos może być symaptyczny (pod warunkiem, że nie jest stricte chemiczny oczywiście).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. użyłam czekoladowej i cóż... jej największym atutem jest zapach, a to dla mnie za mało...

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...