Pierwsze co zrobiłam po odstawieniu dziecka od piersi to sesja ze skarpetkami złuszczającymi. Nawet za musującym winkiem (uwielbiam!) tak nie tęskniłam; skarpetki z kwasami zaś wywoływały we mnie od ponad roku niezaspokojoną ciekawość i żądzę wypróbowania. Cóż kiedy w ciąży i w czasie karmienia takie atrakcje są zabronione...
Czemu tak paliło mnie do testów? Cóż, moje stopy są problematyczne. Mogę tarkować ile wlezie (bo peelingi nic mi nie dają), a i tak na piętach robią mi się brzydkie zgrubienia, na które desperacko szukam sposobu. Na tyle desperacko, że jeszcze będąc w ciąży i wiedząc, że z zabiegiem będę musiała poczekać, nabyłam w Bootsie parę skarpetek złuszczających w zbójeckiej cenie 20 funtów. Ach, gdybym wtedy wiedziała, że tego typu produkt pojawi się w Biedronkach za znacznie mniejsze pieniążki!
A z zastosowaniem produktu było tak. Ululałam dziecko, wzięłam kąpiel, zmyłam lakier z paznokci u stóp i mając gorącą nadzieję, że córa się nie obudzi, założyłam na przepisową godzinę skarpetki, a na nie nałożyłam własne skarpety. Chodzenie w tym ustrojstwie jest problematyczne, gdyż istnieje duża możliwość wylania na podłogę płynu bulgoczącego w skarpetkach...
Zabieg był całkowicie bezbolesny. Stopy były zimne, to wszystko. Łuszczenie u mnie zaczęło się piątego dnia i trwało tydzień. Skóra schodziła małymi, cienkimi płatkami. I owszem, stopy są nieco gładsze, ALE te przeklęte pięty zostały bez zmian. Nadal mam na nich obrzydliwy, gruby wałek martwego naskórka. Może potrzebna jest seria zabiegów? Nie wiem i w tej cenie raczej się nie przekonam, bo uzyskane rezultaty dla mnie osobiście nie są warte kwoty 20 funtów.
ale korba
OdpowiedzUsuńano właśnie
UsuńNie miałam do czynienia z tymi skarpetami złuszczającymi, ale chyba też nie specjalnie ich potrzebuję.
OdpowiedzUsuńpięty są przeważnie problematycznym miejscem, regularne złuszczanie pomaga i spora ilość kremu z mocznikiem. Wiem, że pilnik Scholla - elektryczny jest niezły, ale ja nie mam problemu z piętami, na szczęście (za to podbicie woła o pomstę do nieba!)
OdpowiedzUsuństaram się regularnie złuszczać, ale na razie 1:0 dla martwego naskórka :/
Usuńten pilnik jest dobry, ale mojego wałka nim nie usunę. będę musiała wyciąć go chyba...
Moje skarpety nadal czekają na wypróbowanie, bo nie umiem zaleczyć skaleczenia na stopie. Ale kiedyś, mam nadzieję, się doczekają :)
OdpowiedzUsuńa to uparte skaleczenie :/
UsuńJa jeszcze tych z Biedronki nie założyłam, nie mogę się odważyć ;)
OdpowiedzUsuńczego się obawiasz?
Usuńmoich pięt też niestety tego typu skarpetki nie ruszyły niestety.. a skóra schodziła mi baaardzo, była mięciutka, milutka, ale cóż z tego skoro pięty nadal paskudne ;/ zamierzam teraz jesienią powtórzyć ten zabieg i na poważnie zabrać się za moje stopy!
OdpowiedzUsuńteż chcę w końcu uporać się ze stopami :)
UsuńJa zamawiam swoje skarpetki z Azji i kosztują mnie grosze, a są bardzo skuteczne ;)
OdpowiedzUsuńbyć może spróbuję :)
UsuńTo jest mój komentarz na skarpetki z Biedronki: No, no, no, no, no...
OdpowiedzUsuńNie podziałały na moje stopy, walczyłam z efektami końcowymi peelingiem :< Zostaję przy zwykłym złuszczaniu naskórka
rozumiem :)
UsuńPrzy tej cenie też bym się nie zdecydowała na kolejne zabiegi. Podobno dobrze się sprawdzają również kremy na odciski, które kosztują w aptekach grosze ;)
OdpowiedzUsuńnie pomyślałam o tym :)
UsuńPodobno co firma to inny efekt i inny stopień złuszczenia. Ale ma prawo człowieka szlag trafić, gdy wyłoży na coś więcej kasy i okazuje się że efekt zawodzi.
OdpowiedzUsuńmoże popróbuję z innymi skarpetkami, ale muszą być tańsze ;)
UsuńJa miałam tylko jedne i nic mi nie pomogły. Więcej próbować nie będę, mam to w nosie. Wolę pumeks ;)
OdpowiedzUsuńNiestety mam podobnie i moje pięty też mają straszne zgrubienia - mi się wydaje, że to kwestia bycia cały czas na nogach w każdej pracy jaką miałam i to robi swoje. Wraz z partnerem wypróbowaliśmy tych skarpetek, które były w Biedronce jakiś czas temu, choć nasze były z Hebe, ale dużo chyba nie przepłaciła moja mama. Niestety, efekt też nie był tak spektakularny, jak tego oczekiwaliśmy. Ogólnie widać polepszenie stanu stóp, ale pięty też zostały mało ruszone. Mamy jeszcze L'Bioticę w zapasie, zobaczymy jak z nimi pójdzie.
OdpowiedzUsuńja dodatkowo ciężko chodzę na piętach, co na pewno potęguje problem :/
UsuńO MATKO, jaka zaporowa cena! u mnie skarpety okazały się koszmarem, ale pisałam już o tym u siebie, więc nie będę się powtarzać. teraz ostatecznie stopy mam w niezłym stanie, ale odeszła mi ochota na kwasowe przygody... tu, jak widzę, też bez szału. pozostaje Ci chyba oswoić się ze zgrubiałymi piętami i pokochać jak własne ;)
OdpowiedzUsuńnie.... będę jednak jeszcze walczyć :) nie wykluczam zamówienia tanich kwasowych skarpetek z ebay'a, a pięty spotkają się też z wysoką zawartością mocznika i może to je zmiękczy :] takie mam niecne plany
Usuń