Tak długo zbierałam się do napisania kilku słów o dwóch tanich szminkach z mojej kolekcji, że... wycofano je ze sprzedaży. Oj, Kinga, Kinga, bez komentarza. Czemu zatem piszę w ogóle tę notkę? W sumie dla siebie. W przyszłości do niej wrócę i przypomnę sobie, czego kiedyś używałam ;)
Bohaterkami posta są pomadki wyprodukowane przez dwie marki, które specjalizują się w sprzedaży kosmetyków dla młodzieży: Essence i Miss Sporty. Przyznam, że jak kiedyś bardzo je lubiłam (zwłaszcza Essence), tak teraz, jako kobieta zbliżająca się do trzydziestki, odchodzę w stronę "poważniejszych" firm. Przestała mi odpowiadać jakość kosmetyków dwóch wspomnianych marek, limitki już nie wywołują drżenia serca. Nie wiem kiedy to nastąpiło, ale już nie widzę w ich ofercie nic dla siebie... Ok, błyszczyki Essence nadal lubię.
Wróćmy jednak do szminek. Obie kosztowały poniżej 10 zł, więc bardzo mało.
Szminka Essence to sławna 52 in the nude. Kupiłam ją oczywiście po obejrzeniu mnóstwa słoczy w blogosferze. Kusiłyście aż skusiłyście. Nie znoszę opakowania tej pomadki, jest naprawdę wyjątkowo brzydkie. Dobrze, że Essence zdecydowało się dać swoim szminkom nowe, czarne ubranka.
In the nude to nudziak w kolorze capuccino. Pomadka jest pół transparentna, więc na moich różowych ustach widać jeszcze różowe podtony. Ma błyszczące wykończenie. Można budować krycie. Mazidło nie wysusza mi ust, a w zależności, ile warstw napakowałam, utrzymuje się na nich przez 2-3 godziny, o ile nic w tym czasie nie jem ani piję. Oczywiście zostawia ślady na szklankach i bardzo szybko się zjada w trakcie konsumpcji.
Pomadka Miss Sporty to odcień 034 Lovin' it. To bardzo chłodny róż ze sporą domieszką fioletu. Ten kolor świetnie optycznie wybiela zęby. Wykończenie mazidła podchodzi pod metaliczne. Z tego, co mi wiadomo, Miss Sporty również przeprowadziło lifting opakowań szminek. Teraz ubranka są czarne, a nie granatowe, a mojego odcienia już nie ma. Możliwe, że kolory też po drodze wymieniono...
Ta szminka również nie wysusza ust. Mam wrażenie, że je wręcz pielęgnuje. Jeśli chodzi o trwałość, po około dwóch godzinach kolor nie jest już tak intensywny, jak tuż po aplikacji. Wygląda raczej jakbym wklepała w usta niewielką ilość pomadki palcem. Wcale nieźle, po prostu traci na intensywności. Po około trzech godzinach makijaż ust wymaga poprawki. Mazidło nie przetrwa jedzenia ani picia. Zostawia ślady na szklankach i zjada się od środka, pozostawiając na krawędzi ust obwódkę.
Lubię siebie w tym odcieniu...
Miałyście może do czynienia z pomadkami Miss Sporty w czarnych opakowaniach? Jak wypadają jakościowo?
kto wie, co to?
Bohaterkami posta są pomadki wyprodukowane przez dwie marki, które specjalizują się w sprzedaży kosmetyków dla młodzieży: Essence i Miss Sporty. Przyznam, że jak kiedyś bardzo je lubiłam (zwłaszcza Essence), tak teraz, jako kobieta zbliżająca się do trzydziestki, odchodzę w stronę "poważniejszych" firm. Przestała mi odpowiadać jakość kosmetyków dwóch wspomnianych marek, limitki już nie wywołują drżenia serca. Nie wiem kiedy to nastąpiło, ale już nie widzę w ich ofercie nic dla siebie... Ok, błyszczyki Essence nadal lubię.
Wróćmy jednak do szminek. Obie kosztowały poniżej 10 zł, więc bardzo mało.
Szminka Essence to sławna 52 in the nude. Kupiłam ją oczywiście po obejrzeniu mnóstwa słoczy w blogosferze. Kusiłyście aż skusiłyście. Nie znoszę opakowania tej pomadki, jest naprawdę wyjątkowo brzydkie. Dobrze, że Essence zdecydowało się dać swoim szminkom nowe, czarne ubranka.
In the nude to nudziak w kolorze capuccino. Pomadka jest pół transparentna, więc na moich różowych ustach widać jeszcze różowe podtony. Ma błyszczące wykończenie. Można budować krycie. Mazidło nie wysusza mi ust, a w zależności, ile warstw napakowałam, utrzymuje się na nich przez 2-3 godziny, o ile nic w tym czasie nie jem ani piję. Oczywiście zostawia ślady na szklankach i bardzo szybko się zjada w trakcie konsumpcji.
Pomadka Miss Sporty to odcień 034 Lovin' it. To bardzo chłodny róż ze sporą domieszką fioletu. Ten kolor świetnie optycznie wybiela zęby. Wykończenie mazidła podchodzi pod metaliczne. Z tego, co mi wiadomo, Miss Sporty również przeprowadziło lifting opakowań szminek. Teraz ubranka są czarne, a nie granatowe, a mojego odcienia już nie ma. Możliwe, że kolory też po drodze wymieniono...
Ta szminka również nie wysusza ust. Mam wrażenie, że je wręcz pielęgnuje. Jeśli chodzi o trwałość, po około dwóch godzinach kolor nie jest już tak intensywny, jak tuż po aplikacji. Wygląda raczej jakbym wklepała w usta niewielką ilość pomadki palcem. Wcale nieźle, po prostu traci na intensywności. Po około trzech godzinach makijaż ust wymaga poprawki. Mazidło nie przetrwa jedzenia ani picia. Zostawia ślady na szklankach i zjada się od środka, pozostawiając na krawędzi ust obwódkę.
Lubię siebie w tym odcieniu...
Miałyście może do czynienia z pomadkami Miss Sporty w czarnych opakowaniach? Jak wypadają jakościowo?
Uwielbiałam In the nude ale Essence są wycofało :(
OdpowiedzUsuńwiem. ale Essence tak ma, że często przeprowadza wymianę asortymentu :)
UsuńWiem, że wiesz :D Tak tylko wspomniałam w moich ubolewaniach ;)
Usuńna pewno znajdziesz jakiś fajny zamiennik. w końcu tyle tego na rynku ;)
UsuńRacja, opakowania pomadek Essence były koszmarne.... Mam jedną i lubię ją, ale reszta detali nie zachęca do kolejnego spotkania. Nawet nie wiedziałam, że zostały zmienione choć nie sądzę abym kupiła coś jeszcze z tej firmy.
OdpowiedzUsuńSuper Ci w takim kolorze jak Lovin' it, o wiele bardziej twarzowy niż In the nude.
teraz opakowania szminek essence są czarne i już nie jest tak wstyd wyciągać je przy ludziach ;)
Usuńin the nude kupilam w ramach eksperymentu, żeby zobaczyć, jak mi będzie w takim odcieniu. teraz już wiem, że w innych kolorach mi lepiej, ale ta akurat pomadka ma tę zaletę, że mogę ją aplikować bez lusterka i nie muszę się obawiać, że dziwnie wyglądam. z tego tytułu trzymam ją w kieszeni płaszcza i smaruję usta na spacerku, jeśli zdarzy mi się zjeść to, co tam innego na nich mam ;)
zgadzam się, ta Miss Sporty bardzo Cię ożywia, idealna dla Ciebie!
Usuńdlatego chętnie po nią sięgam ;)
UsuńO tak opakowanie szminek essence jest małym koszmarkiem. Mnie zachwycają opakowania szminek firmy Celia. Cena praktycznie taka sama, a jakość i wygląd o niebo lepszy.
OdpowiedzUsuńNowej wersji jeszcze nie widziałam, nawet nie wiedziałam, że taka jest :)
mam jedną celię - faktycznie opakowanie jest bardzo ładne :)
UsuńMiałam nudziakową z Essence.
OdpowiedzUsuńPrzyjemna bardzo. Po kilku miesiącach użytkowania złamała się, niestety.
myślę, że moja się nie złamię. nie widzę po niej oznak takiego niebezpieczeństwa ;)
UsuńNie miałam żadnej z nich ale w tym nudziaku Ci pięknie:)
OdpowiedzUsuńja się sobie bardziej podobam w tym chłodnym różu MS :)
Usuńtą z Essence mam, ale na moich ustach wygląda niekorzystnie, o wiele bardziej wolę All about cupcake też z tej serii :)
OdpowiedzUsuńswojego czasu myślałam o all about cupcake, ale się nie skusiłam. i w sumie nie żałuję :)
UsuńMiss sporty z bliska wygląda trochę na perłowy róż, ale jak spojrzałam na zdjęcie obok to się zachwyciłam! Bardzo Ci pasuje.
OdpowiedzUsuńPomadki Essence też przetrzymywałam 'bo może jeszcze o nich napiszę', ale wczoraj stwierdziłam że to bez sensu i oddałam przyjaciółce. Teraz nawet na co dzień wolę trwalsze, mocniejsze pomadki. Dziwnie mi ostatnio kolekcja zmalała.
mi bardziej wygląda metalicznie, ale z normalnej odległości na ustach wypada nieźle :]
Usuńmoja się dziwnie ostatnio rozmnożyła :PPPP
Mi coś dziwnego się stało, ale to chyba wizja dwukrotnej zmiany miejsca zamieszkania, jaka mnie czeka w lipcu i wrześniu. Co prawda -5 szminek to nie to samo co -5 szamponów/odżywek/balsamów, ale sumienie jakieś takie spokojniejsze :P
Usuńno wiesz, pielęgnacja szybciej się zużywa niż kolorówka ;) więc rozumiem Twoje podejście :)
UsuńPodoba mi się efekt na ustach tej pierwszej :)
OdpowiedzUsuńdziewczyny lubią nude ;)
UsuńI'm lovi'n it! ;) Bardzo mi się podobasz w różu miss sporty!
OdpowiedzUsuńdzięki:) ja sobie też się w nim podobam :)
UsuńEssencowy nudziak ma piękny odcień! Ja z tej starej serii pomadek Essence miałam róż, ale szczerze tej pomadki nie lubię.. jakaś taka zbyt maślana jest i topi się strasznie w kontakcie z ustami.
OdpowiedzUsuńmi miękka konsystencja zupełnie nie przeszkadza :)
UsuńKolor Miss Sporty w opakowaniu mi się nie podoba, ale już na Twoich ustach wygląda świetnie! W wersji beżowej również bardzo Ci do twarzy.
OdpowiedzUsuńdziękuję Kasiu :*
Usuńbardziej podoba mi sie Miss Sporty i tez na Tobie ten kolor lepiej wyglada niz Essence :)
OdpowiedzUsuńteż tak uważam :)
UsuńIn the nude miałam, ale nie byłam z niej zadowolona. Źle wyglądała na moich ustach :(
OdpowiedzUsuńz pomadkami nude trzeba uważać. nie wszystkim pasują popularne odcienie ;)
UsuńMam Essence jeszcze w tym opakowaniu co i ty i całkiem ją lubię. :) Kiedyś używałam jej dość często, teraz na jej miejsce wpadła celia. :)
OdpowiedzUsuńPięknie ci w tym drugim kolorze!
pomadki Celia są lepsze od essencowych ;)
UsuńOstatnio używałam Miss Sporty.. hohoho... dawno.. Chyba jeszcze na studiach ;-)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńTa różowa jest idealna:D
OdpowiedzUsuńŚlicznie Ci w tym kolorze Lovin' it niezwykle twarzowo :)
OdpowiedzUsuńmam essence w czarnym już opakowaniu :)
dziękuję Esku :)
Usuńi jak, jesteś zadowolona?
chyba żadne z tych kolorów u mnie ładnie by nie wyglądał, ale Ty w pierwszym wyglądasz bosko :)
OdpowiedzUsuńMam szminkę z essence, ale w innym odcieniu i bardzo ją lubię. A poakowanie mi się podoba :) W sumie nie widziałam nowego
OdpowiedzUsuńnowe są czarne :)
UsuńW różu wyglądasz lepiej :) Pasuje Ci ten odcień.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że Essence zmieniło opakowania, w końcu, te były bardzo tandetne ;)
wiem ;)
Usuńnowe opakowania są czarne, lepiej się prezentują :)
Obie mi się podobają!:)
OdpowiedzUsuńTa druga ma rewelacyjny kolor!
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdania na moim blogu i do wzięcia udziału w wyzwaniu. :-)
Miałam dwie pomadki z Miss Sporty i faktycznie były dobrej jakości :)
OdpowiedzUsuńpomadki im się całkiem udały :)
UsuńSwego czasu używałam "In the nude". Nie najlepiej czułam się w tym odcieniu, ale pomadka nie była zła:) Podobnie jak Ty powoli odchodzę od Essence. Aczkolwiek nie zamierzam rezygnować z pędzli, których jakość nie budzi moich zastrzeżeń. Kolorówka Essence coraz bardziej przypomina mi kolekcje dla nastolatek. Nie widzę siebie w krzykliwych cieniach;)
OdpowiedzUsuńz essence mam tylko kulkę do powiek i pędzel do różu i rzeczywiście są niezłe :)
Usuńco do cieni tej marki, kolory jak kolory, ale moim zdaniem mogłyby być lepiej napigmentowane i nie znikać podczas rozcierania...
miss sporty bardziej mi się podoba, ponieważ lubię bardziej soczyste kolory ;D
OdpowiedzUsuńu mnie to zależy od dnia i nastroju :)
Usuńta z miss sporty bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńObydwie bardzo mi się podobają, bo nie ukrywam, ze to jaką bym wolała zależało by od mojego nastroju :3 Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńteż tak mam :)
UsuńTak sobie szukam w pamięci i żadnej z tych pomadek nie miałam, znaczy tych marek ;)
OdpowiedzUsuńZ pomadkami miss sporty to tylko miałam tę przygodę, jak kupiłam jedną, bo podobała mi się w testerze, a potem otworzyłam swoją sztukę i okazało się, że zupełnie inny kolor. Wróciłam i oddałam. Nie wiedziałam, że obie firmy pozmieniały opakowania. Rzadko teraz zaglądam do tych szaf. W ogóle rzadko do szaf zaglądam ^_^
OdpowiedzUsuńpamiętam tę historię :)
Usuńrzadkie zaglądanie do szaf ma duże zalety - mniej zakupów ;)
To jeszcze powinnam przestać zaglądać na blogi ;)
Usuńoj tam :P
UsuńBaaaaaaaaardzo korzystnie Ci w tej drugiej. A oglądając obydwa zdjęcia odnoszę wrażenie, że piękniejesz wraz z czasem^^
OdpowiedzUsuńtyle komplementów! aż lica płoną :) dziękuję :*
Usuń