Uwielbiam glinki. Zielona, biała, czerwona, żółta, marokańska... uwielbiam je wszystkie. Niestety tym razem pierwszy raz trafiłam na glinkę, z której nie jestem zadowolona. Ale to tylko i wyłącznie moja wina, bo zamawiając produkt nie doczytałam, że zaleca się do niego używanie bazy kremowej.
Jako posiadaczka cery tłustej bardzo cenię sobie glinki za ich właściwości oczyszczające. Białe błotko jest dodatkowo dość delikatne, co jest ważne przy nierównej walce z rumieniem i naczynkami. Zwykle kręcąc maseczki glinkowe robię je na bazie hydrolatu z dodatkiem kilku kropel olejków. Zazwyczaj uzyskuję z takiej mieszanki gęstą, łatwą w obsłudze pastę. Jednak nie w przypadku francuskiej glinki białej z e-naturalne (do kupienia tutaj w różnych pojemnościach i cenach). Glinka zupełnie nie współpracuje z hydrolatami; na wodnej bazie pasta się nie robi i już. Trzeba jako bazy użyć kremu lub oleju. Niestety kiedy tak robię, nie uzyskuję satysfakcjonującego mnie oczyszczenia. Właściwie nie zauważyłam żadnego wpływu takiej mieszanki na cerę, nawet minimalnego obkurczenia porów. Nic. Nada. Zrezygnowałam zatem z kręcenia maseczek z tej glinki i zaczęłam od czasu do czasu dodawać ją do szamponu w celu dogłębnego oczyszczenia włosów i skóry głowy. Z tego też jednak szybko zrezygnowałam. Wprawdzie po glince włosy były czyste i ładnie uniesione od nasady, ale również sztywne w dotyku, splątane i niesamowicie trudne do rozczesania. Obecnie włosy bardzo mi wypadają, więc nie zamierzam dodatkowo ich wyrywać przy próbach rozczesywania po umyciu z glinką. Błotko powolutku zużywam dodając małe ilości do innych glinek, które dobrze łączą się z hydrolatami. Fail, ale z mojej winy. Trzeba było się dokładniej wczytać w opis produktu ;)
Ojtam, każdemu się zdarzy zaliczyć tego typu wtopę.
OdpowiedzUsuń(Tak, kupiłam ostatnio lakier lovely przeznaczony do sztucznych paznokci).
i co, na naturalnych się nie trzyma? :)
Usuńbiałą glinkę miałam przyjemność stosować tylko w gotowych produktach i dzięki innym substancjom działała na moją skórę tak samo dobrze jak te mocniej oczyszczające.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńJa najczęściej białą glinkę mieszam z wodą, ale nie do uzyskania pasty a zawiesiny nakładanej na skórę cienką warstwą za pomocą pędzelka. Do tego sprawdza się świetnie. Pięknie łagodzi podrażnienia, zmniejsza zaczerwienienia i widoczność naczynek.
OdpowiedzUsuńja lubię glinki aplikować grubą warstwą, która zdecydowanie dłużej wysycha :)
UsuńPrzymierzam się właśnie do zakupu pierwszych glinek.
OdpowiedzUsuńNa liście mam właśnie białą i żółtą.
Kusi mnie jeszcze zielona, ale boję się, że może być zbyt inwazyjna ...
marokańska jest inwazyjniejsza niż zielona :)
UsuńU faza na glinki trwa w najlepsze i byłaś jedną z tych, które mnie popchnęły w te tereny ;) Jednak niedawno umyłam włosy samą glinką, żeby zobaczyć efekt :D Rzeczywiście było ich 3 razy więcej i były dobrze oczyszczone, ale mogłam sobie wbić szczotkę TT i bez problemu się trzymała, natomiast rozczesać się tego nie dało :D
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, bo glinki to sama dobroć dla cery ;)
Usuńno właśnie, no właśnie. ja nie mam ochoty na zabawy z kołtunami ;)
Ja nie kupuję białej, właśnie ze względu na delikatność. Różowa, czerwona, marokańska - ulubione ;-)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJeszcze nie trafiłam na glinkę, która nie chce się łączyć z wodą :/
OdpowiedzUsuńja trafiłam pierwszy raz. ale byłam zdziwiona ;)
UsuńMam białą glinkę francuską, ale nie mam problemów z połączeniem jej z wodą. Dziwne :/
OdpowiedzUsuńale z tego samego źródła?
UsuńCzyli lekcja z tego taka - zawsze czytamy opis przed użyciem ;)
OdpowiedzUsuńczytałam, ale szybko :P
UsuńJa ostatnio kupiłam białą, no ale innej firmy i moja łączy się dobrze z wodą:)
OdpowiedzUsuńteż miałam już białą glinkę, która się dobrze łączyła z wodą :)
UsuńMuszę w końcu wypróbować moją:)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam białej glinki :)
OdpowiedzUsuń