Jak już wielokrotnie wspominałam, jestem ogromną fanką oliwek i olejków do ciała. Jednakże w chłodniejsze miesiące lubię sięgać po treściwsze masła, bo skóra w tym okresie potrzebuje z reguły mocniejszej dawki nawilżenia.
Masło, o którym dziś napiszę, pochodzi ze współpracy. Nie jest to jednak powód, dla których zaraz zacznę wyśpiewywać peany pod adresem tego mazidła. Po prostu w moim odczuciu produkt jest doskonałej jakości i totalnie mnie zauroczył...
Żeby pewnej normie stało się zadość, opis produktu zacznę od kilku słów na temat opakowania. Mamy tu identyczny słoik, jak w przypadku peelingu solnego marki, czyli bezpieczniejszy niż szkło plastik z aluminiową nakretką. Zielona etykieta dopełnia estetycznej całości.
W tym miejscu koniecznie muszę jeszcze nadmienić, że produkt był dodatkowo zabezpieczony folią, więc miałam pewność, że nikt nie mógł przede mną przy nim grzebać. Dla mnie to ogromnie istotne.
Masło ma lekko żółtawy kolor i pachnie trawą cytrynową. Ja bardzo lubię świeże, cytrusowe nuty, więc aromat ten ogromnie przypadł mi do gustu. Poza tym zapach jest delikatny - dużo delikatniejszy niż chociażby w kosmetykach Pat&Rub. Na ciele nie czułam go długo.
Jeśli idzie o konsystencję, nie jest zbita niczym masło. Mazidło ma dość lekką, ale treściwą konsystencję. Rozsmarowuje się bez problemu, choć należy robić to małymi porcjami. Jeśli porcja, którą staramy się wsmarować w dane miejsce na ciele, będzie za duża, masło będzie smużyć, a proces wchłaniania się wydłuży. Jest to cecha charakterystyczna naturalnych smarowideł do ciała, gdyż nie zawierają glikolu propylenowego, będącego promotorem przenikania. Masło nakładane w odpowiednich porcjach wchłania się w 2-3 minuty i nie pozostawia po sobie tłustego filmu.
Mazidło ma w pełni naturalny skład i może poszczycić się certyfikatem ECOCERT. Jak widać, jego bazę stanowią woda, sok z aloesu i oliwa z oliwek. Dalej w składzie znajdziemy masło shea, kilka olejów i rządek naturalnych wyciągów. UWAGA, ja nie jestem uczulona na aloes, ale ze względu na jego duże stężenie w maśle, produkt ten nie nada się dla osób, których skóra nie toleruje aloesu...
Ponieważ masło nie jest konserwowane parabenami, powinno zostać zużyte w ciągu 6 miesięcy od otwarcia. Ja sięgałam po nie codziennie po wieczornym prysznicu. 250 ml wystarczyło mi na 6 tygodni stosowania, więc wydajność produktu oceniam bardzo, bardzo pozytywnie.
Jeśli chodzi o działanie masła, pamiętajcie, że wypowiadam się z perspektywy osoby ze skórą normalną. Nie miałam na ciele żadnych przesuszeń ani podrażnień, więc nie jestem w stanie stwierdzić, jak masło by na nie wpłynęło. Moja skóra w czasie stosowania produktu była dobrze nawilżona, sprężysta i przyjemna w dotyku. Oczywiście poziom nawilżenia skóry nieco spada z upływem czasu, ale mi wystarczyła aplikacja raz dziennie, żeby cieszyć się skórą w dobrej kondycji.
Podsumowując, moim zdaniem jest to masło idealne. Ma wygodne opakowanie; przyjemną, lekką konsystencję; ładny, nienachalny, świeży zapach; naturalny i bezpieczny dla skóry skład (o ile nie jesteśmy uczulone na aloes); jest wydajne i po prostu działa (ocena z perspektywy niewymagającej, normalnej skóry). Produkt kosztuje około 38 zł i jest wart każdej złotówki. W chłodniejsze miesiące z przyjemnością będę do niego wracać.
Dodam jeszcze, że był to trzeci produkt z serii beECO Flos-Leku, z którym się zetknęłam (znam jeszcze wspomniany peeling solny i krem pod oczy, na dekolt i szyję) i muszę przyznać, że jak do tej pory jestem serią zachwycona. Ogromnie się cieszę, że polska marka może poszczycić się naturalnymi kosmetykami tak świetnej jakości i w przystępnych cenach. Oby tak dalej :)
***
PS. Słyszałam dziś w radiu pierwszą od dłuuugiego czasu polską piosenkę, która naprawdę wpadła mi w ucho :
http://www.youtube.com/watch?v=9GQqF8Q7wQY
http://www.youtube.com/watch?v=9GQqF8Q7wQY
Podzielam Twoje zachwyty :)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
UsuńKuszą mnie produkty z tej serii
OdpowiedzUsuńjak do tej pory mam z serią same pozytywne doświadczenia :)
UsuńChcę to masełko:)
OdpowiedzUsuńgorąco polecam :)
UsuńMnie kusi masło czekoladowo-waniliowe z Flosleku.
OdpowiedzUsuńBardzo kusi :)
tę serię też kiedyś obczaję :)
UsuńMiałam peeling z tej serii i był bardzo dobry :)
OdpowiedzUsuńja też byłam z peelingu ogromnie zadowolona :)
UsuńTo nie jest moje ulubione masło :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńmi skonczylo sie ulubione maslo z Isany, teraz czekam na promocje i chce kupic wszystkie 3 wersje:D
OdpowiedzUsuńJak zwykle - nie znam :D konkretnie tego masełła,
OdpowiedzUsuńaaale
samą markę znam - porządna firma. Czas temu, miałam ich kosmetyki do pielęgnacji zimowej i byłam zadowolona.
U mnie takie niekonserwowane masło, ale raczej takie przepięknie pachnące deserem, zostałoby zużyte jeszcze w okresie swojej przydatności :)
ja też mam z kosmetykami flos-leku raczej dobre doświadczenia. wiadomo - jedne lubię bardziej, inne mniej - ale nigdy żaden nie zrobił mi krzywdy :)
Usuńrozumiem :)
Całość brzmi niezmiernie kusząco, ale zapach trawy cytrynowej mnie zniechęca. Ostatnio wszystkie ekologiczne produkty nią pachną... ;)
OdpowiedzUsuńcoś w tym jest, że ekologiczne produkty pachną albo trawą cytrynową, albo lawendą... ja jednak zapach trawy cytrynowej bardzo lubię, więc mi to nie przeszkadza :)
UsuńJa mimo wszystko wolę jednak olejki :) Ale dobrze że jest z czego wybierać ;)
OdpowiedzUsuńmi zimą olejki niestety nie wystarczają :/
UsuńJuż miałam napisać, że produkt bardzo ciekawy, a tu ryp i aloes ;). Piosenka nie w moim stylu. Acz napiszę Ci, że ja dla odmiany dzisiaj słyszałam w radiu RMF 'Pompeii' mojego wydłubanego na you tube parę miesięcy temu zespołu Bastille (podobno w UK nieźle 'męczą' ich piosenki). Ależ to mnie zadziwiło, że niedługo mogę nie być jedną z nielicznych, co wie o co cho, kiedy mówi się o Bastille ;).
OdpowiedzUsuńBuźka i sorry za offtop :)
no właśnie sobie o Tobie pomyślałam pisząc o aloesie...
Usuńtak, tak, tu już dość długo ten utwór puszczają w radiu i tv, ale jeszcze mi się nie przejadł. lubię :)
ciekawy, ale ja chyba na ten linalool nawet w małej ilości jestem uczulona;/
OdpowiedzUsuńolejki eteryczne niestety mogą uczulać :(
Usuńjak wykończę moje smarowidło to lecę po to masełko ;) Skład ma wyborny ;)
OdpowiedzUsuńowszem, skład jest super :)
UsuńSkoro zapach nie jest aż tak intensywny jak w P&R to chyba pokuszę się o zakup, bo o ile peeling solny oceniam jako przeciętny, to może w tym wypadku byłoby lepiej? :)
OdpowiedzUsuńmoże? to zależy, czego oczekujesz :)
Usuńzapach jest dużo delikatniejszy niż w P&R, przez co bardziej mi się podobał :)
O super, że jest takie fajne, bo skład naprawdę wart zainteresowania :) Ja mam też swój hit wśród maseł FlosLek, więc będę musiała pomyśleć też o tym :)
OdpowiedzUsuńA co do tej piosenki, właśnie mnóstwo moich znajomych wrzuca ją na Facebooka i chwali, a ja nie mogę jej dosłownie znieść, chyba się starzeję :D
polecam :)
Usuńmi w tym utworze baaardzo podoba się głos wokalisty i tło muzyczne. lubię takie granie :) słowa też ok, nie typowe polskie pitu-pitu :)
Rzeczywiście dużo ciekawych składników w nim jest. Mam ostatnio strasznie wysuszoną skórę, więc choć nie używam maseł do ciała, zaczęłam się za jakimś rozglądać i na razie, po Twoim wpisie to "wygrywa".
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Ci pomoże, jeśli się na nie zdecydujesz :)
UsuńLubię delikatne, świeże kompozycje:) Odkąd zawitała do nas wiosna, sięgam po kosmetyki o orzeźwiającym zapachu:) Zapiszę sobie nazwę tego masła. Gdy zużyję swoje zapasy, rozejrzę się za propozycją tej polskiej marki:)
OdpowiedzUsuńdoskonale Cię rozumiem. zimą chętnie sięgam po zapachy słodkie i otulające, ale kiedy robi się ciepło, to zapachy orzeźwiające są na pierwszym miejscu :)
Usuńmasło serdecznie polecam :)
ja mam dośc suchą skórę, choć jej stan uległ sporej poprawie od kiedy zaczęłam się regularnie balsamować :) lubię takie pudełkowe masełka, może się kiedyś skuszę, jak pokończę zapasy :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto wypróbować :)
UsuńHmm, w takim razie do bardzo suchej pewnie się nie nada?
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia, trudno mi to ocenić :/
Usuńaczkolwiek czytałam na wizażu przychylną opinię tego produktu posiadaczki suchej skóry