Dzisiaj o dwóch kosmetykach o podobnym według producentów działaniu i przeznaczeniu, a jednak zachowująych się na mojej skórze zupełnie inaczej. Oba - 30 ml opakowanie mgiełki Omorovicza (£48/100 ml) oraz 200 ml toniku Pat&Rub (60 zł) - sprezentowała mi Hexxana :*
I choć zdawać by się mogło, że 30 ml tego pierwszego kosmetyku to mała ilość, na podsatwie której nie powinnam oceniać produktu w osobnym poście, jednak taka a nie inna reakcja mojej skóry po aplikacji zadecydowała, że szybko wyrobiłam sobie o nim zdanie.
Ale zacznijmy standardowo od opakowań. Tu Omorovicza zarabia ode mnie pierwszego minusa. Wprawdzie lubię toniki w atomizerze, ten tu jednak od samego początku ustawicznie się zacinał, po czym pluł wielkimi kroplami (zbyt) obficie zraszając mi twarz, i przez to produkt skończył się dużo szybciej niż się spodziewałam. Natomiast tonik P&R zapakowano w plastikową butelkę z przekręcaną nakrętką. Dzięki małej dziurce mamy pełną kontrolę nad ilością wylewaną na wacik. Świetne, funkcjonalne i higieniczne rozwiązanie.
Oba toniki są oczywiscie płynne, ale różnią się kolorem. Produkt Omorovicza jest przejrzysty niczym woda, a kosmetyk P&R ma słomkowy kolor. Ten pierwszy wyraźnie pachnie różami, a drugi ma niezwykle przyjemny, delikatny różano-lawendowo-ziołowy aromat.
Jeśli o składy chodzi, przedsawiają się następująco:
Omorovicza Queen of Hungary Mist, INCI: Aqua (Hungarian Thermal Water), Rosa Damascena Flower Water, Citrus
Aurantium Dulcis (Orange) Flower Water, Salvia Officinalis (Sage) Leaf
Water, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Glycerin, Pyrus Malus (Apple)
Fruit Extract, Pectin, Chlorella Vulgaris/Lupinus Albus Protein Ferment,
Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Ethylhexylglycerin,
Mannitol, Yeast Extract
Pat & Rub tonik łagodzący, INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Water, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water, Propanediol, Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Tripleurospermum Maritima Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate
Omorovicza obiecuje nam:
Omorovicza revived a 14th century beauty recipe originally created for
Queen Elizabeth of Hungary for this purifying, toning and protective
mist, which has multiple skin-rejuvenating benefits. The Hydro Mineral
Transference™, which is a delivery system, anchors the minerals and
trace elements in Hungarian healing waters, improving their delivery
while revitalizing skin.(klik)
A Pat & Rub:
Hipoalergiczny, naturalny Tonik Łagodzący PAT&RUB FACE przywraca skórze twarzy i szyi właściwe pH, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, działa przeciwzapalnie.
Daje efekt odświeżenia i działa kojąco dzięki naturalnym składnikom,
jak woda różana, woda lawendowa, woda rozmarynowa. Ekstrakt z maruny
nadmorskiej doskonale łagodzi rumień i zaczerwienienie skóry twarzy.Ekologiczny Tonik Łagodzący PAT&RUB FACE zapewnia natychmiastową
ulgę dla wrażliwej cery i przygotowuje skórę twarzy do nałożenia
odżywczego kremu lub serum. (klik)
Jeden z tych kosmetyków pokochałam, drugi - zupełnie mnie nie kupił. I tak, nie będę trzymać Was w niepewności - to nasz rodzimy wyrób został moim hitem. Tonik Pat&Rub działa wyraźnie nawilżająco i kojąco na moją skórę, nie podrażnia jej, delikatnie nawilża i nie zostawia po sobie żadnego filmu. Z kolei tuż po spryskaniu twarzy mgiełką Omorovicza skóra zaczynała mnie lekko piec i pojawiał się rumień, który utrzymywał się przez jakiś czas. Na plus policzę temu produktowi działanie nawilżające, ale zostawiał niestey na twarzy świecący się film, który w moim przypadku był zbyt intensywny, by uznać go za subtelny "glow".
Gdybym zatem miala wybierać, bez wachania kupiłabym kilka opakowań świetnego toniku P&R zamiast drogiej mgiełki Omorovicza, która ma nieprzewidywalną pompkę (chyba że trfiła mi się felerna sztuka) i niestety podrażnia moją naczynkową cerę.
chciałabym to oj chciała;D
OdpowiedzUsuńale który?
UsuńKatOsu była chyba fanką produktów Omrovicza - przynajmniej tak mi się kojarzy ;)
OdpowiedzUsuńnie mam pojęcia, nie oglądam jej filmików :)
UsuńTa wersja Queen of Hungary Mist, to wariant podróżny więc i opakowanie/atomizer średni ;) Natomiast w pełnym wymiarze występuje w pięknej butelce z porządnym atomizerem. Ot, taka ciekawostka.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, już z dłuższej perspektywy czasu, że jednak moja skóra bardziej woli La Mer The Mist niż Queen of Hungary Mist.
Natomiast co do P&R, to wg mnie jest to jeden z najlepszych toników na rynku w przedziale eko/kosmetyków naturalnych na polskim rynku.
Cieszę się, że mogłaś poznać oba produkty :)
o, dzięki za info. choć tak niczego to w moim przypadku nie zmienia, gdyż powrotu nie będzie ;)
Usuńtonik P&R rzeczywiście jest słusznie chwalony :)
ja również. dziękuję Ci bardzo :*
Różnica cenowa jest kolosalna, dobrze wiedzieć, że cena nie jest wyznacznikiem sukcesu kosmetyku. Przestraszyłabym się tego pieczenia po mgiełce Omorovicza
OdpowiedzUsuńczasami mnie piecze po róży. nie zawsze, ale czasem tak. np. po mgiełce z witaminą E z The Body Shop też mnie piecze...
Usuńjuż dawno nie miałem produktów Pat&Rub :)
OdpowiedzUsuńchyba będzie powrót :)
UsuńPat&Rub ma w ogóle chyba sporo fajnych kosmetyków! Tonik mnie zachęcił, nie tylko samym opisem działania ale też zapachu :D
OdpowiedzUsuńczytałam u wielu osób, że tonik im śmierdzi, a według mnie pachnie pięknie :)
UsuńCzyli po raz kolejny: "dobre bo polskie" ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie. jest wiele świetnych polskich marek :)
UsuńNie znam ani jednego, ani drugiego. :)
OdpowiedzUsuńPt & Rub naprawdę warto poznać :)
UsuńSłabo jak Omorovicza się zacina, za taką cenę ;/ Pat&Rub kusi :)
OdpowiedzUsuńDoczytałam komentarz Hexxany mimo, że opakowanie podróżne wolałabym porządniejszy atomizer ;p strach pomyśleć co by było jak by się rozlało :D Buziaki :)
Usuńbuziaki :)
UsuńTonik P&R uwielbiam i zużyłam niedawno kolejną butlę. Świetnie sprawdza się również jako maseczka.
OdpowiedzUsuńprzy takim składzie nie może być inaczej :)
UsuńJa zdecydowanie sksiłabym się na tonik Pat&Rub :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie warto :)
Usuńooo.. wynik obstawiałabym zupełnie odwrotnie.. tyle dobrego czytałam o produktach Omorovicza. Chyba najsłynniejsza jest jego maseczka :-)
OdpowiedzUsuńmożliwe. przyznam, że słabo orientuję się w ich ofercie :)
UsuńRaczej się nie skuszę, ostatnio nie potrafię się rozstać z płynem lawendowym Fitomed.
OdpowiedzUsuńnie namawiam skoro masz ulubieńca :)
Usuń