Gdyby nie Hexxana, marka Decleor to byłyby w dalszym ciągu nieodkryte przeze mnie rejony. A tak po wstępnym przeglądzie niektórych ich kosmetyków (klik) przyszła pora na kolejną porcję dobroci. Dzięki hojności Asi mogłam przetestować serum i balsam do twarzy na noc z serii Ylang Ylang, której głównym zadaniem jest zbalansowanie cery tłustej i mieszanej oraz redukcja produkcji sebum.
Oba kosmetyki zawierają olejki eteryczne z ylang ylang, szałwii, rozmarynu, cytryny i lawendy, i dokładnie tymi nutami pachną. Jeśli lubicie ziołowe aromaty, zapach na pewno przypadnie Wam do gustu, bo moim zdaniem jest niebanalnie piekny.
Oba produkty znajdują się w dość ciężkich opakowaniach z matowgo szkła. Opakowania zostały dostosowane do konsytencji produktów: olejek mieszka w buteleczce z pompką, a zbity balsam nocny - w słoiczku. Szronione szkło wygląda pięknie i luksusowo, ale jest zupełnie niepraktyczne w podróży, a i w domu niezdary mojego pokroju muszą uważać, żeby kosmetyków nie upuścić.
Olejek jest względnie nietłusty i nie zostawia mocno tłustego filmu na skórze, ale i tak pod makijaż bym go nie nakładała. Ze względu własnie na tę lekkość polubiłam się z serum bardziej niż z balsamem, który ma postać zbitego masła, ale pod wpływem ciepła skóry zmienia się w bardzo tłusty olejek, który na długo osiada świecącą się warstwą na skórze (nie wchłania się nawet pod wpływem krótkiego masażu), a włosy i poduszka nieprzyjemnie kleją się do twarzy.
Jeśli o działanie chodzi, moja cera dzięki tym mazidłom przetrwała końcówkę zimy w bardzo dobrym stanie - była nawilżona, ukojona, pozbawiona suchych skórek, po prostu ładnie wypielęgnowana. Czy kosmetyki reguluję produkcję sebum? Ciężko mi powiedzieć, o tej porze roku tłuszczę się dużo mniej niż kiedy temperatura dobija tych 19-20 stopni... Poza tym nie wyobrażam sobie stosowania balsamu latem. Zimą tak, ale latem nie potrzebuję aż takiego natłuszczenia.
Serum ylang ylang było drugim po irysie olejkiem Decleor, jaki miałam przyjemność poznać. Kocham olejki i te były naprawdę godne uwagi - pięknie pachniały i widocznie pielęgnowały cerę. Mam apetyt na więcej :)
o to dla mnie nowość !
OdpowiedzUsuńcieszę się :)
UsuńNie znam tej marki. Lubię takie opakowania, są dla mnie bardzo eleganckie, no i szkło na pewno nie wejdzie w niepożądaną reakcję z substancjami zawartymi w kosmetyku.
OdpowiedzUsuńto prawda. jednak mając dwie lewe ręce jednak szkła się trochę boję, bo już kilka razy straciłam w ten sposób kosmetyki...
UsuńTo niestety wada szklanych opakowań, choć niektóre są na tyle solidne, że przetrwają nawet bliskie spotkanie z twardymi płytkami podłogowymi w łazience ;) (np. Maybelline Color Tattoo).
Usuńtak, tylko sprawdzać które nie jest zbyt bezpiecznie ;)
UsuńMarka kompletnie mi nieznana, ale najważniejsze, że prosukty się sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńprodukty* oczywiście :)
Usuńz tego, co wiem, w UK kosmetki tej marki używane są w gabinetach kosmetycznych i ośrodkach spa :) do użytku domowego można kupić je w sieci
UsuńObiecująco to brzmi <3 w końcu będę miała okazją ją poznać bliżej :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJak wiesz jestem wielką fanką aromaesencji Decleora jak i samej marki, i nie mogłam sobie odmówić przyjemności podesłania na testy tego i owego :))) Ogólnie marka ma dużo dobrych produktów, słabsze także się znajdą. Jak to w każdej firmie. Dla mnie te balsamy są dobrą opcją zimą oraz do masażu twarzy.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz apetyt na więcej :*
ja jestem zakochana w tych olejkach. i iris, i ylang ylang, i neroli, i mandarin od Ciebie były cudne :)
Usuń*miało być samej marce ;)
UsuńPamiętam jak mój pierwszy kontakt z ofertą Decleora nastąpił kiedy dostałam od znajomej miniaturkę serum Neroli - OMG, to było COŚ. Wtedy dostępność była zerowa i ceny zabójcze. Przez chwilę miałam ochotę na ukręcenie tego sama, lecz kwota za poszczególne składniki były wyższa niż gotowiec tak więc uciułałam na pierwsze opakowanie i od tego momentu Decleor gości na mojej półce.
Będę pamiętać o olejkach :)))
mnie najbardzej najbardziej zachwyciła esencja mandarin (choć wszystkie były super), bo moja skóra była po niej niesamowicie gładka, a i zapachowo to bardzo moje klimaty :)
UsuńTym bardziej się cieszę, że mogłaś mieć taki mini-przegląd i wyłonić faworyta :)
Usuń:*
wszystko dzięki Tobie :*
Usuńja nie miałam jeszcze niczego z Decleor. zapachy olejków też na pewno by mi się spodobały
OdpowiedzUsuńolejki są fantastyczne!
UsuńNie znam tej marki ale opakowania są eleganckie. Formuły typu klejuchy, które nie do końca się wchłaniają trochę mnie irytutują, zwłaszcza gdy przyklejam się przez nie do poduszki ;)
OdpowiedzUsuńmnie też, ale najważniejsze jest działanie, a tu jest ono bardzo dobre :)
UsuńNie znam tej marki. Z resztą teraz tyle jest firm, że ciężko nadążyć ;)
OdpowiedzUsuńszczera prawda :)
UsuńWcześniej nie znałam tej marki, również uwielbiam olejki ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do obserwacji naszego bloga!
olejki rządzą :)
UsuńNigdy nic nie miałam z tej marki. Brzmi interesująco ale tak jak Ty, raczej byłyby to dla mnie kosmetyki do stosowania na noc i zimą.
OdpowiedzUsuńNuty zapachowe przypadłyby mi do gustu ;)
myślę, że olejki można by stosować przez cały rok, ale ten balsam - tylko zimą :)
UsuńNo u mnie zdecydowanie nadawałyby się tylko na noc, ale powiem Ci, że te szklane opakowania i Twoje opowieści o zapachu bardzo mnie zachęcają do spotkania z Decleorem. W ogóle ta marka wizualnie ma w sobie coś magicznego, więc pewnie kiedyś coś od nich wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńbardzo polecam ich olejki-esencje i to od nch bym zaczęła :)
Usuń