Cień przywędrował do mnie na wypróbowanie od Hexxany. Ot, żebym mogła go sobie porównać choćby z Color Tattoo od Maybelline (moi ulubieńcy). I przyznam, że w moim odczuciu w tym porównaniu kosmetyk Kiko przegrywa. Wprawdzie jest lepiej od tatuaży napigmentowany, a jego trwałość jak na cień o takiej formule zachwyca, ale jednak jest dużo trudniejszy w obsłudze.
Jak to u Kiko, od strony wizualnej wszystko jest świetnie. Solidny słoiczek z matowego szkła i luksusowo wyglądająca złota nakrętką mogą same w sobie mogą stanowić ozdobę toaletki.
Trafił do mnie odcień 04, czyli taupe ze srebrnym brokatem.
Trafił do mnie odcień 04, czyli taupe ze srebrnym brokatem.
Wymieńmy sobie plusy tego produktu:
* świetna pigmentacja
* jest miękki, dzięki czemu nie naciągamy ani nie szarpiemy powiek podczas aplikacji
* bardzo trwały - kiedy zastygnie, niewzruszenie siedzi na swoim miejscu przez kilkanaście godzin bez zbierania się w załamaniach; jedyne co - brokat się trochę osypuje
Czemu zatem napisałam, że kosmetyk jest trudny w obsłudze? Otóż:
* ponieważ jest mocno napigmentowany, ciężko aplikować go po prostu palcem; widać niedociągnięcia
* ponieważ bardzo szybko zastyga, pędzelkiem też ciężko go równo nałożyć, a jeszcze potem rozetrzeć - no, nie da się; to samo tyczy rysowania kreski - produkt bardzo szybko zastyga i ciężko przez to o precyzję
Sama najchętniej korzystam z niego w charakterze kolorowej bazy pod cienie (nie widać wtedy niedociągnięć w aplikacji), ale oczywiście gubi się wykończenie. Drobinki może gdzieniegdzie spod prasowanego cienia przebłyskują, ale nie jest to nawet ułamek błysku ze słocza.
Możliwe też, że ja po prostu ciapa jestem i nie potrafię tego cienia należycie obsłużyć, przez co zbyt surowo go oceniam. Bywa i tak....
jeśli Ty masz problemy z aplikacją to dla mnie byłoby to niewykonalne, nie jesteś raczej ciapa :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za miłe słowa, ale do makijażowego pro mi daleko :) maluję się na własny użytek :)
UsuńOn ma jakąś taką strasznie "przerywaną" pigmentację - raz jest, a obok już koloru nie ma :P
OdpowiedzUsuńpigmentację ma dobrą i równą; to z aplikacją mam problem. cień tak szybko zastyga, że niezwykle trudno go rozprowadzić na oku jednolitą warstwą...
UsuńO kremowych cieniach Kiko czytałam wiele pochlebnych opinii i nie spodziewałam się, że mogą być aż takie problemy z równomierną aplikacją, szkoda.
OdpowiedzUsuńmożliwe, że to tylko ja mam taki problem...
Usuńkolor ładny ale sam cień szału nie robi. Nałożony na całą powiekę wygląda tak jakoś niechlujnie przez tą nierównomierną aplikacje. Szkoda. Szczerze mówiąc jak jestem w salonie Kiko to zawsze zerkam w stronę tych cieni, ale chyba je sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńTych konkretnych cieni nie ma już od dawna, były one w kolekcji limitowanej. Na ich wzór zostały wprowadzone cienie również w słoiczkach o kremowo pudrowej konsystencji, jak ktoś nie lubi takich ciapiących, klejących i trudnych w obsłudze cieni to polecam zawsze właśnie cream crush :)
Usuń@Edyta, a jak z trwałością serii Cream Crush? bo Colour Shock u mnie trzymał się bez bazy, co było pewnym fenomenem :D
UsuńJustyno; na szczęście pod pudrowym cieniem nie widać niedociągnięć :)
UsuńEdyto, dzięki za info :)
Hexx, u mnie też CS trzyma się rewelacyjnie bez bazy. szok :)
A to musi być w takim razie ta nowa kolekcja cieni. Czyli jednak warto się zainteresować :)
UsuńTo zależy od powieki, wiele klientek je sobie chwali inne przychodzą do kiko i nie są zadowolone, osobiście je bardzo lubię ale koniecznie z bazą, wtedy na spokojnie do 12h potrafią się trzymać :)
UsuńBardzo lubiłam tę serię cieni, szkoda że to była LE. Najlepiej je było nakładać pędzlem typu duo fiber i tutaj pięknie sobie z nimi radził pędzel RT Duo-Fiber Eye Brush. Niestety aplikacja palcem lub zwykłym pędzelkiem sprawia, że kolor staje się rozmyty i wygląda niczym plama :/
OdpowiedzUsuńczyli też musiałaś trochę kombinować...
UsuńW sumie to czysty przypadek, bo wcześniej tym samym pędzelkiem nakładałam kremowe produkty pod łuk brwiowy i okazało się, że można uzyskać nim rozmyty efekt. Potem już podczas słoczowania widziałam jak Kiko się zachowuje i nawet nie próbowałam nakładać palcem ;) No i jako eyeliner też pierwsza klasa :)
Usuńaha, rozumiem :)
UsuńRozumiem Twoje podejście, bo sama też nie przepadam za kosmetykami, które zbyt szybko zastygają. To czyni ich używanie kłopotliwym i niepotrzebnie stresującym, a co jak co, ale makijaż nie powinien stresować ;)
OdpowiedzUsuńno właśnie!
UsuńTego akurat nie miałam, ale nie tak dawno skusił mnie z Kiko też taki cień w słoiczku tyle, że bardziej musowy/piankowy. Całkiem fajny, choć właśnie też nie aż tak trwały jak Color Tattoo :)
OdpowiedzUsuńnietrwałość to częsta przypadłość cieni w kremie...
UsuńBardzo lubię takie kosmetyki, efekt jest świetny. :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie cienie w kremie raczej się nie sprawdzają, co miałam- rozdałam ;)
OdpowiedzUsuńja bardzo lubię Color Tattoo z Maybelline :)
UsuńTe cienie jakoś nie przypadły mi do gustu wolę chyba jednak sypkie. Ostatnio szaleję na punkcie smokey eyes i używam paletki od Ingrid i to mój obecny faworyt, ale kto wie może na lato przyjdzie czas poużywać tych w kremie :)
OdpowiedzUsuńja odwrotnie - wiosną smokey może dla mnie nie istnieć...
UsuńKremowych cieni używam wyłącznie do kresek (no i do brwi), poza tym kompletnie nie akceptuje brokatu w cieniach. Widać, że ciężko z nim pracować :(
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuń