Jeśli chodzi o avonowe kredki, moje zetknięcie z czarnym supershockiem (klik) totalnie mnie do nich zniechęciło. Wspomniany eyeliner bardzo się na mnie kserował i, co gorsza, spływał z górnej powieki na dolną. Kiedy więc dostałam od Hexxany trzy kredki marki, w tym dwie z supershockowej serii, podchodziłam do nich jak pies do jeża. Jak się okazuje, niepotrzebnie.
Mamy tu dwie kredki supershock i jedną mega impact, ale właściwościami niewiele się różnią. Wszystkie łatwo się temperują i wszystkie mają masełkowato miękkie sztyfty, dzięki czemu kładą się na powiece równą warstwą bez żadnego zbędnego drapania. Są świetnie napigmentowane.
Oba supershocki tym razem ładnie zastygają na powiece, nie odbijają się ani nie rozmazują. Kredka mega impact niestety to inna historia. Ma tendencje do kserowania się na mojej "poduszce" (opadające powieki) i niestety zdarza się jej spływać z górnej powieki na linię wodną, a zawarty w niej brokat potrafi osypać się pod oczy... Zdarzyło jej się też rozmazać w wewnętrznym kąciku. No cóż, musiała trafić się czarna (kobaltowa?) owca; tak to bywa.
Bronze to cudowny odcień starego złota o metalicznym wykończeniu. Mój ulubieniec z tej trójki i bardzo go maltretuję. Absolutnie piękny <3
Blackberry też jest świetna. To taki śliwkowy brąz z drobinkami, które jednak się nie osypują. Ciekawy kolor o ładnym wykończeniu, chętnie po nią sięgam.
A tu nieszczęsny kobalt z granatowymi drobinkami. Cudny kolor (idealny na lato); szkoda, że jakość tak szwankuje...
Cóż, cieszę się, że dałam supershockom drugą szansę. Było warto.
Kolory świetne, szkoda ze kobaltowa szwankuje, ale znając Ciebie to i tak w końcu znajdziesz na nią sposób :)
OdpowiedzUsuńbyć może pomoże przyklepywanie cieniami. spróbuję przy jakiejś okazji :)
Usuńmiałam czarną kredkę z tej serii i była najlepsza ze wszystkich jakie używałam, właśnie dzięki masełkowej konsystencji.
OdpowiedzUsuńu mnie bardzo się kserowała i spływała z górnej powieki na dolną...
UsuńSzkoda że kobalt Cię rozczarował, bo odcień jest wymarzony dla Ciebie. Blackberry wygląda szarawo, jakoś tak smutno. Bronze za to jest piękny :)
OdpowiedzUsuńwiesz, niebieska panda pod okiem nie jest najatrakcyjniejszym widokiem... ;)
Usuńa blackberry na żywo jest śliczny, naprawdę :)
Świetny wpis ! uwielbiam niebieskie kreski
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dziękuję :)
UsuńMasz rację, ten brązowy jest świetny! Miałam czarną kredkę SuperShock, pamiętam, że rysowanie nią było przyjemne :)
OdpowiedzUsuńja z czarną akurat się nie polubiłam, ale bronze i blackberry to juz inna historia :)
UsuńJa niestety nie jestem zadowolona z jakości AVON.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńKobaltowa kredka skradła moje serce <3
OdpowiedzUsuńkolor jest obłędny :)
UsuńNajbardziej podoba mi się kobaltowa, uwielbiam ten kolor. :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńja również pozdrawiam :)
UsuńYves Rocher ma fajny kobalt, który u mnie utrzymuje się przez cały dzień bez kserowania:)
OdpowiedzUsuńdzięki za rekomendację :)
UsuńRzadko używam kredek, ale jeśli już, to wybieram właśnie takie żelowe. Ostatnio jednak uzywam wyłącznie linerów w kremie i cieni Maybelline Color Tattoo, również w formie linera.
OdpowiedzUsuńja właśnie nie przepadam za żelowymi/kremowymi linerami...
UsuńLubię czarną, u mnie siedzi grzecznie cały dzień :) Kolorowych nie używałam, jak na razie jestem wierna kredkom z Catrice.
OdpowiedzUsuńkolorowe mogę śmiało polecić :)
Usuń