środa, 23 września 2015

Sephora, long lasting paraben free blush, romantic rose

Opisywany dziś róż Sephory kupiłam dość dawno temu za 39 zł/3,2 g. Skusiłam się na niego po rekomendacji przyjaciółki.


Pod względem estetycznym jest to produkt bardzo miły dla oka. Mamy tu eleganckie, czarne, plastikowe puzderko z przezroczystym wieczkiem dającym nam podgląd na kolor, który wybieramy. Pudełeczko jest też dobrze wykonane i nie rozpadło mi się. Nie miałam też żadnych problemów z otwieraniem i zamykaniem - obyło się bez ofiar w paznokciach.

Róż jest w dotyku dość twardy i zbity, ale nie ma problemu z nabraniem go na pędzel. Ma ładne matowe wykończenie. Aplikuje się przyjemnie, nie tworzy plam, daje się ładnie rozetrzeć. Jest dobrze napigmentowany, ale przy tym nietrudny w obsłudze. Nie kruszy się ani nie osypuje.


Wybrany przeze mnie odcień romantic rose to róża z domieszką brzoskwini. Pięknie wygląda na twarzy cudownie ją ożywiając.

Zasadniczym minusem tego produktu jest jego (nie)trwałość. Na swoich policzkach (cera tłusta) widzę go przez jakieś sześć godzin. Ewakuuje się natomiast równomiernie, bez plam - jakby wyparowywał.

A Wy jakie macie doświadczenia z sephorowskimi różami?

35 komentarzy:

  1. ten rumieniec jest bardzo naturalny, ładnie wygląda . po pierwszym zdjęciu myślałam, że efekt będzie przesadzony ale jest super . trwałość też nie jest wcale najgorsza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no wiesz, co innego nałożyć większą ilość produktu palcem na skórę dłoni mocno dociskając, a co innego delikatnie pędzlem na policzek ;)

      Usuń
    2. mnie zdarza się przesadzić z różem ale to przez złe światło przy malowaniu. gdy wychodzę na zewnątrz efekt jest inny niż przy sztucznym świetle.

      Usuń
  2. Ślicznie Tobie z różem. Masz podobny kształt buzi do mojej, więc może i mi by pasował? Szczególnie, że jest romantic i taki lekki. Doczytałam, że z domieszką brzoskwini ;) Dzięki za inspirację!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolor różu dobieramy do naszego typu urody, a nie ształtu twarzy ;)
      z tym że ten akurat kolor jest na tyle uniwersalny, że będzie prawie każdemu pasować :)

      Usuń
  3. Ślicznie Ci w nim, wygląda jabyś się naturalnie zarumieniła ;) Jest to bardzo ładny odcień, sama w takich czuję się dosyć dobrze, ale róży z Sephory nigdy nie miałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki śliczny! bardzo twarzowy :)
    i jaka fajna nazwa koloru - romantic rose :D
    nigdy nie miałam różu Sephora :) muszę się im przyjrzeć z bliska :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby tylko był na mnie trwalszy, ech. bo wsystko inne - :)super

      Usuń
  5. Super kolorek :) Bardzo ładnie się prezentuje :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Całe szczęście, że nie zostawia plam :) Odcień jest boski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wygląda bardzo ładnie, choć ja ostatnio preferuję ciut subtelniejsze kolorki :) Wiadomo, efekt da się stopniować, w razie czego rozetrzeć, więc i ten da się nałożyć "lekką ręką", ale jakoś ostatnio mam fazę na typowe delikatesy :) No i nadmiar kosmetyków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ten kolor zdecydowanie da się nałożyć lekką ręką, a i budować się pozwala :)

      Usuń
  8. Nie używałam żadnego różu z Sephory, ale ten prezentuje się bardzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej, pięknie to na Tobie wygląda!
    Podobnie, jak niektórzy wyżej, myślałam, że róż na poliku okaże się bardziej intensywnym placuchem, a tu - miłe zaskoczenie. Trzeci raz scrolluję, by się napatrzeć ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeśli chodzi o obsługę, jest bardzo łatwa. można uzyskać zarówno delikatny efekt, jak i kolor zbudować :)

      cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń
  10. kolor ma przepiękny, ale ja używam różu raz na ruski rok i raczej u mnie w kosmetyczne nie ma za wiele do wyboru ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? ja prędzej zrezygnuję z bronzera niż różu :)

      Usuń
  11. To fakt, ma ładne matowe wykończenie...

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam właśnie ten i jeszcze rose pop. To jedne z moich ulubionych. Są trwalsze od The Balm :) Jedne z najlepszych jakie miałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o widzisz, na mnie róż the balm dłużej się trzyma :) zupełnie odwrotnie niż u Ciebie

      Usuń
    2. Ja zrobiłam kiedyś eksperyment - miałam róże w niemal identycznym kolorze: jeden z Sephory, drugi z The Balm. Nałożyłam każdy na inny policzek i dalej robiłam przez cały dzień to co zwykle. Na koniec dnia okazało się że Sephora wciąż jest widoczna, ale po The Balm nie było śladu. Nie wiem czemu to przypisać, w każdym razie od tamtej pory sięgam głównie po te róże :)

      Usuń
    3. co za niespodzianka! a które to odcienie są tak do siebie podobne?

      Usuń
  13. Ja mam bardzo niefajne doświadczenia z ich różami, bo kupiłam kiedyś dwie sztuki na wyprzedażach online i oba były usrane brokatem – takim chamskim, wielkocząsteczkowym :D mam je do oddania, ale nie wiem, kto by je chciał nosić :O

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim pierwszym różem był róż właśnie tej marki. Bardzo go lubiłam, ale z czasem zapragnęłam innych róży i teraz mam ich całkiem sporo w swojej kosmetyczce. Piękny odcień :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...