Posiadaczkom rzadkich i mało imponujących z natury rzęs (yours truly) trudno znaleźć tusz idealny. Jeśli tusz wydłuża, a nie pogrubia, długie i cienkie rzęski potrafią wyglądać nieco groteskowo. Jeśli "pogrubienie" polega na sklejeniu rzęs, o ładnym efekcie również nie ma mowy. Większość maskar na takich rzęsach daje po prostu delikatny, "dzienny" efekt - czyli coś tam się dzieje, ale grubych, bujnych firan na próżno szukać.
Moje ostatnie poszukiwania zawiodły mnie do szafy L'Oreal, gdzie kupiłam kilka różnych propozycji. Na pierwszy ogień idzie maskara False Lash Flutter (ok. 11 funtów/7 ml), której używam codziennie od prawie 3 miesięcy i albo mi się już kończy, albo wysycha, więc mam zamiar wkrótce się z nią rozstać.
Z wizażu:
Tusz dodaje objętości od nasady aż po same
końce, wydłuża i idealnie rozdziela. Efekt - rzęsy są szeroko
rozpostarte, podkręcone i wydłużone w zewnętrznych kącikach niczym
skrzydła motyla.
Tusz Midnight Black zawiera extra - czarne pigmenty, które nadają rzęsom
bardzo głębokiej, wielowymiarowej czerni. Formuła produktu zawiera
unikalne włókna, które otulają i wyciągają rzęsy, która nie skleja, nie
powoduje kruszenia się tuszu oraz jego osypywania się. (klik)
Na pierwszy ogień powiedzmy sobie coś o opakowaniu. To jest duże, czarne i kanciaste. Zajmuje mniej więcej tyle samo miejsca, co maskary Max Factora, ale samego produktu w środku jest o 3-4 ml mniej w porównaniu z konkurencją. Nieładne zagranie, nieprawdaż? To już wolałabym coś cieńszego i łatwiejszego do przechowywania od tego olbrzyma z pustawym brzuchem.
Silikonowa szczoteczka jest w moim odczuciu nieco przekombinowana. Trochę poskręcana, trochę wygięta, dysponująca wypustkami o trzech różnych długościach, a do tego sporawych rozmiarów. Obsługi zdecydowanie trzeba się nauczyć.
Maskara ma ładny, głęboki odcień czerni. Potrafi czasem zostawić troszkę grudek na czubkach rzęs, nie rozdziela ich też perfekcyjnie. Nie jest najlepsza w podkręcaniu firanek (nie używam potencjalnego wydłubacza oczu w postaci zalotki), trochę je pogrubia i wydłuża. Ostateczny efekt nie jest zły, ale sztucznych rzęs też nie ma. Albo ja ich nie umiem uzyskać.
Czy efekt przypomina skrzydła motyla? Same oceńcie.
To czego w tym tuszu bardzo nie lubię jest fakt, że się na mnie pod koniec dnia osypuje i muszę usuwać spod oczu czarne grudki. Nie cierpię tego, dlatego nie będzie mi żal rozstawać się z produktem. Czy kupię ponownie? Raczej nie, niczego mi z zachwytu nie urwało.
też nienawidzę osypywania się tuszy. efekt jest baaardzo fajny, szczególnie gdy porównamy gołe rzęsy.
OdpowiedzUsuńcoś tam widać :)
UsuńOj tak ..osypywanie jest niewybaczalne..same nerwy z tym grr
OdpowiedzUsuńdokładnie!
UsuńA u mnie ten tusz spisał się bardzo dobrze. Po 2 tygodniach od otwarcia robił piękny wachlarz z moich rzęs i osobiście bardzo chętnie do niego wrócę:)
OdpowiedzUsuńto super, że znalazłaś fajny tusz :)
UsuńDla mnie to najlepszy tusz do rzęs jaki kiedykolwiek używałam. :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że znalazłaś swój ideał :)
UsuńOsypywanie się jest po prostu koszmarne...
OdpowiedzUsuńteż tego doświadczyłaś z tym tuszem?
UsuńNie ma efektu sztucznych rzęs ale jak na codzień wygląda bardzo delikatnie i ładnie:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa byłam zadowolona z poprzedniej wersji tego tuszu :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńMiałam wersję podstawową i niestety kompletnie jej nie polubiłam. Szczoteczka wyglądała tak, że można było mieć nadzieję na efekt WOW, ale niestety nie doczekałam się ;)
OdpowiedzUsuńja teraz otworzyam ich kolejną maskarę - miss manga - i też ma dziwaczną szczoteczkę...
UsuńNie cierpię udziwnień w szczoteczkach.
UsuńSerio, najwygodniej mi z klasyczną.
też zaczynam dochodzić do wniosku, że klasyczne szczoteczki są najlepsze :)
UsuńOsypywanie to chyba w tuszu najgorsze, co może mi się przytrafić.
OdpowiedzUsuńOtóż staram się na wszelkie sposoby kamuflować swoje sine oczodoły,
a tu - jak nie cienie i żyły - to inna, szara obwódka.
dobrze Cię rozumiem; od jakiegoś czasu dołączyłam do grona osób z siną doliną łez :/
UsuńJak ja nie lubię tego efektu pandy po kilku godzinach od nałożenia tuszu. Cóż zrobić, trzeba poszukać innego ;)
OdpowiedzUsuńnikt nie lubi... ;)
Usuńnie znam tej maskary :)
OdpowiedzUsuńtyle tego na rynku, nie sposób znać wszystkiego ;)
UsuńMiałam ten tusz, ale jednak nie ten :D Nazywał się odrobinę inaczej, choć opakowanie i szczotka ta sama. Byłam zadowolona zarówno z efektu, jak i jakości samego tuszu :)
OdpowiedzUsuńto świetnie, że się sprawdził :)
UsuńOsypywanie zdecydowanie może irytować i dla mnie skreśla ten tusz. Sama szczoteczka wygląda ciekawie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa bardzo polubiłam wersję wodoodporną, ale wiadomo wszystko zależy od rzęs. A nie kuszą Cię te wszystkie odżywki na porost firan? :P
OdpowiedzUsuńna razie nie kuszą. zniechęcają mnie kontrowersyjne składy...
UsuńTeż sie na nią skusiłam i niestety rozczarowało mnie, podobnie jak Ciebie, że ani nie daje spektakularnego efektu, a na koniec dnia się osypuje. Obecnie testuję maskarę od Catrice, efekt może nie powala, ale pięknie rozczesuje rzęsy.
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam maskary Catrice :)
UsuńGeneralnie efekty jakoś nie powalają . Ja korzystam z rzęs w butelce. Dają bardzo fajny efekt bez wrażenia sztuczności i można do nich stosować dowolny tusz
OdpowiedzUsuńz rzęsami w buteleczce jeszcze się nie zetknęłam :)
UsuńMoim zdaniem, ten tusz to typowy przeciętniak :<.
OdpowiedzUsuńrozumiem, że piszesz to na postawie własnych doświadczeń?
Usuń