Do marcowego wydania brytyjskiej edycji "Elle" dołączono czarną kredkę o wartości 9,5 funta. Sam magazyn kosztuje 3,80 funta, ale moim zdaniem nie jest to wygórowana cena za 386 stron dobrej jakości, nieplotkarskiej gazety:) Kredka została wyprodukowana przez firmę NYR. Jako że nigdy o niej nie słyszałam, skorzystałam z pomocy wujka google:) Odkryłam, że NYR to skrót od Neal's Yard Remedies. Marka powstała w 1981 roku, czyli 30 lat temu. Firma produkuje kosmetyki organiczne. Zaciekawiły mnie te informacje. Dowiedziałam się, że wszystkie kosmetyki są produkowane w Anglii. Kosmetyki pielęgnacyjne zamknięte są w szklanych słoiczkach, oczywiście z myślą o recyklingu. Pojemność słoiczka to 50 g. Wydaje się bardzo mało, ale to pozwala na maksymalne ograniczenie ilości konserwantów. Dodatkowo kosmetyki nie są testowane na zwierzętach, nie zawierają składników modyfikowanych genetycznie, parabenów, cząsteczek NANO, sztucznych aromatów i barwników, silikonów, olejów mineralnych, ftalanów, kwasu etylenodiaminotetraoctowego, glikolu propylenowego, karbomeru oraz DEA. Firma twierdzi, że wiele składników chemicznych prowadzi do różnych chorób i reakcji alergicznych, dlatego dla własnego dobra powinniśmy jak najczęściej używać kosmetyków organicznych (a ja na to: ha! szkoda, że są takie drogie... Ich produkty SĄ drogie...). Zainteresowani znajdą więcej informacji TUTAJ. Wracając do kredki, na razie nie zamierzam jej otwierać i testować, ponieważ MUSZĘ w końcu zużyć czarną kredkę Inglota. Tak więc recenzja pojawi się zapewne w dalszej przyszłości. Opierając się na informacjach, które wyczytałam, mam co do niej ogromne nadzieje;) Sama kredka jest w 37% organiczna. Wiem, że się powtarzam, ale uwielbiam taką formę marketingu;)
When buying the March issue of Elle, you can get a free black eyeliner worth £9.50. You have to pay £3.80 for the magazine but what you get is a good no nonsense gossip read so the prize is totally fair. The eyeliner was manufactured by NYR. The letters stand for Neal's Yard Remedies. The company was established in 1981 so it's 30 years old. They boast to develop organic cosmetics. Reading on I found out that all their products are made in England. They put their cosmetics into glass 50 g jars, claiming that their size lets the company reduce the amount of preservatives. Obviously, jars are fully recyclable. What is more, they say no to animal testing, GMO ingredients, parabens, NANO particles, synthetic fragrances and colours, silicones, mineral oils, phthalates, EDTA, propylene glycol, carbomer, and DEA. The company believes that many chemical ingredients used in most of the cosmetics may lead to various allergic reactions and diseases so it is in our best interests to use organic cosmetics as often as possible (I think that it's easier said than done because most of those cosmetics are very expensive; also their cosmetics are expensive). For more information, check out their website. Well, I'm going to test this eyeliner when I'm done with my Inglot one, so not in the near future. I really hope it's going to be good:) The eyeliner is 37% organic.
Don't you just love this form of marketing?
lubie przeglądać tą gazete w kioskach ;d inspirujące zdjęcia mozna w niej znaleźć ;d
OdpowiedzUsuńdodaje bloga do obserwowanych ;) i zapraszam do mnie ;d
ilovevouge, masz fajne pomysły na outfity:)
OdpowiedzUsuń