Mydło/żel pod prysznic Madary również był częścią prezentu wielkanocnego od Hexxany. Miałam już odświeżające mydło tej marki (klik), które było naprawdę świetne, więc nie spodziewałam się żadnych powodów do kręcenia nosem. Czy słusznie?
Producent zapakował swój wyrób w nieprzezroczystą, zieloną butelkę z pompką. Pompka działała bez zarzutu i była wygodna w stosowaniu, za co ogromny plus.
200 ml kosmetyku wystarczyło mi na miesiąc cowieczornych kąpieli.
Produkt ma postać białawego żelu i dobrze, jak na kosmetyk organiczny, się pieni. Co do zapachu... cóż, ten jest dość intensywny i charakterystyczny w dziwny sposób; z gatunku takich, które się albo kocha, albo nienawidzi. Jeśli polubisz, zużyjesz żel z przyjemnością; jeśli nie - nie dasz rady. Aromat ten bardzo trudno mi opisać. Mydło pachnie jednocześnie orzeźwiająco i jeszcze-jakoś. Nie wiem, jak pachnie owoc pigwy, ale czuję w produkcie nuty jakiegoś przejrzałego owocu. Jest to naprawdę dziwna mieszanka i przez kilka myć musiałam się do niej przyzwyczajać, by w końcu ją polubić.
Madara słynie z naturalnych i organicznych składów, więc składowi puryści powinni być zadowoleni. Jest krótko i ładnie.
Ze swojego głównego zadania - mycia i odświeżania skóry - mydło wywiązuje się bez zarzutów. Dodatkowo nie wysusza skóry i nie dzieje się nic złego, jeśli pominiemy po kąpieli smarowanko czymś nawilżającym.
Gdybym miała wybierać między mydłem odświeżającym a dziś opisywanym witalizującym, postawiłabym jednak na to pierwsze. Raz, że miało przyjemniejszy dla mojego nosa zapach (ale to, wiadomo, rzecz subiektywna), dwa - dzięki dodatkowi mięty lekko chłodziło, co przy obecnej pogodzie jest pożądanym efektem ;)
200 ml kosmetyku wystarczyło mi na miesiąc cowieczornych kąpieli.
Produkt ma postać białawego żelu i dobrze, jak na kosmetyk organiczny, się pieni. Co do zapachu... cóż, ten jest dość intensywny i charakterystyczny w dziwny sposób; z gatunku takich, które się albo kocha, albo nienawidzi. Jeśli polubisz, zużyjesz żel z przyjemnością; jeśli nie - nie dasz rady. Aromat ten bardzo trudno mi opisać. Mydło pachnie jednocześnie orzeźwiająco i jeszcze-jakoś. Nie wiem, jak pachnie owoc pigwy, ale czuję w produkcie nuty jakiegoś przejrzałego owocu. Jest to naprawdę dziwna mieszanka i przez kilka myć musiałam się do niej przyzwyczajać, by w końcu ją polubić.
Madara słynie z naturalnych i organicznych składów, więc składowi puryści powinni być zadowoleni. Jest krótko i ładnie.
Ze swojego głównego zadania - mycia i odświeżania skóry - mydło wywiązuje się bez zarzutów. Dodatkowo nie wysusza skóry i nie dzieje się nic złego, jeśli pominiemy po kąpieli smarowanko czymś nawilżającym.
Gdybym miała wybierać między mydłem odświeżającym a dziś opisywanym witalizującym, postawiłabym jednak na to pierwsze. Raz, że miało przyjemniejszy dla mojego nosa zapach (ale to, wiadomo, rzecz subiektywna), dwa - dzięki dodatkowi mięty lekko chłodziło, co przy obecnej pogodzie jest pożądanym efektem ;)
w ogole mnie nie kreca takie produkty ;) jakbym dostala to fajnie, ale sama dla siebie nie kupilabym produktu do mycia za wiecej niz funta ;) takie moje skapstwo, wystarczaja mi drogeryjne Nivea, Palnolive itp :)
OdpowiedzUsuńrozumiem Twoje podejście. jakby nie było, prysznic zajmuje zaledwie kilka minut, a produkt ma bardzo krótki kontakt ze skórą zanim zniknie w brodziku. też wolę raczej inwestować w pielęgancję, która ma dłuższy kontakt ze skórą :)
UsuńHa ;) czekałam na Twoją opinię :D Wybierałam je w ciemno, bazując właśnie na Refreshing Soap które bardzo lubię. Niemniej jednak zastanawiałam się jak prezentują się inne warianty. Szkoda, że testera w sklepie brak i nie mogłam sprawdzić przed zakupem. Wariant odświeżający zostanie chyba jedynym, który poznam ;)
OdpowiedzUsuńoooo, masz do Madary stacjonarny dostęp?
Usuńtak, stawiałabym na wariant odświeżający. bardzo mile go wspominam :)
Mam, niestety nie mają pełnej oferty :(
UsuńTak sobie myślę, że marka ma ogólnie specyficzne zapachy jeżeli chodzi o kosmetyki w ogóle. Niektóre mniej lub bardziej przyjazne ;)))
wierzę na słowo :)
UsuńTeraz zastanawiam się cóż to za zapach :P Ciekawe w którą kategorię sama bym wpadła.
OdpowiedzUsuńnie potrafię go lepiej opisać :P
UsuńNie znam niestety tej marki, ale raczej nieprędko się skuszę. Z produktów myjących o naturalnych składach bardzo przypadł mi do gustu żel z Sylveco z miętą pieprzową.
OdpowiedzUsuńdobrze wiedzieć, że Sylveco ma taki żel :)
UsuńMiałam kiedyś krem ochronny na zimę Madara i dobrze się spisywał. Kosmetyków do mycia nie próbowałam, ale lubię takie różne naturalne środki myjące. :-)
OdpowiedzUsuńja też - o ile nie są przesadnie drogie :)
Usuńchciałbym coś kiedyś wypróbować z tej marki
OdpowiedzUsuń:)
UsuńMarka kompletnie mi nieznana, więc miło było chociaż poznać :)
OdpowiedzUsuńja mam ochotę wypróbować jakąś pielęgnację twarzy od nich :)
Usuń