Niektórzy ulubieńcy z zeszłego roku, zwłaszcza płyn micelarny Bourjois (klik), filtr Vichy Capital Soleil SPF 50 (klik), peeling enzymatyczny z owoców tropikalnych e-naturalnie (klik), algi Organique (klik), oliwka Babydream dla kobiet w ciąży (klik), krem do rąk Bielendy kuracja parafinowa (klik), krem do rąk Isana 5% mocznika (klik) oraz sól cynamonowa Flos-Lek (klik), nadal są moimi ulubieńcami i sądzę, że prędko się to nie zmieni (no, chyba że micel Garnier okaże się jeszcze lepszy od Bourjois, we will see). Ponieważ wspominałam o nich tutaj wielokrotnie, nie będę tego ponownie robić.
Moim włosom w zeszłym roku szczególnie spodobały się cztery produkty:
Ładnie pachniała winogronami; u mnie sprawdzała się jako odżywka - ale dlatego, że moje włosy są w dobrej kondycji i nie potrzebują bardzo intensywnego odżywienia. Po
kilku minutach z maską moje kłaki były ogromnie przyjemne w dotyku,
gładkie, sypkie i lśniły jak szalone.
Receptury Babuszki Agafii, drożdżowa maska do włosów (klik).
Maska pachniała ciasteczkami. Po zastosowaniu produktu moje włosy były gładkie, sypkie i błyszczące; wyglądały ładnie i zdrowo. Maska Organique była wprawdzie lepsza, ale produkt RBA sprawdzi się u mnie dobrze w chudszych finansowo czasach.
Argan Oil Conditioner (klik).
Taniutka odżywka (jeden funt) o zaskakująco ładnym (pięć olejów) składzie. Moje włosy po myciu i odżywkowaniu tym produktem były sypkie, błyszczące
i miłe w dotyku. Nie wiem tylko, na ile to zasługa kosmetyku, a na ile
wynik zadowalającego stanu czupryny. Jeśli po szamponie włosy
wydawały się tak czyste, że aż skrzypiące, odżywka nadawała im pożądaną
miękkość.
Wyglądał i pachniał jak płyn do mycia naczyń, a do tego jego bazą była parafina. Myślałam, że nie skończy się to dobrze, ale byłam w ogromnym błędzie. Na wypadanie włosów olej nie miał wpływu, ale za to jego regularne stosowanie przyniosło
inne, niesamowite efekty. Moje włosy były średnio- lub nawet
wysokoporowate. A po kilku miesiącach kilkugodzinnych sesji z olejkiem
dwa razy w tygodniu ich porowatość znacznie zmalała. Kłaki stały się zdecydowanie
gładsze, lejące, miękkie i błyszczące. Były też bardziej nawilżone niż
kiedyś. No i pojawił się u mnie wysyp babu hair, które sterczą mi aktualnie na wszystkie strony.
Jeśli chodzi o mycie włosów, ulubieńcami nadal pozostają delikatne szampony Alterry oraz szampony Joanna Naturia do mocniejszego oczyszczania.
W 2014 roku trafiłam na idealną dla siebie pastę do zębów bez fluoru - Optima AloeDent Triple Action Toothpaste (klik).
W smaku to chyba najbardziej miętowa pasta, z jaką się zetknęłam; bardzo
mocno chłodzi, co może się nie spodobać posiadaczom wrażliwych zębów/dziąseł. Świetnie czyści zęby (a już zwłaszcza w połączeniu ze szczoteczką elektryczną) i genialnie odświeża oddech.
W kwestii demakijażu jestem ogromną fanką olejków hydrofilowych do wstępnego rozpuszczenia całego bajzlu. Do tej pory uwielbiałam olejki Biochemii Urody (zwłaszcza pomarańczowy - klik), ale rok 2014 przyniósł nowych ulubieńców w tej kategorii:
Na pewno będzie notka na ich temat.
W pielęgnacji twarzy dałam w końcu szansę wykazać się witaminie C w postaci serum Super Facialist by Una Brennan (klik).
Pierwsze efekty stosowania serum zauważyłam po jakimś miesiącu. Skóra
była ładnie rozświetlona. Po pół roku codziennego stosowania oprócz
rozświetlenia twarz wyglądała ładniej, maiała bardziej
wyrównany koloryt niż zwykle. Ogólnie zmiany w jakości skóry były
dość subtelne, ale zauważalne.
Ponieważ latem nie mogłam nigdzie w UK znaleźć ukochanego filtra Vichy, skusiłam się na La Roche-Posay 50+ Anthelios XL dry touch gel-cream (klik).
Krem podczas aplikacji lekko bielił skórę, ale po wchłonięciu bielenia nie było. Wchłaniał się zaś do zdrowego matu, a na mojej tłustej skórze
efekt ten utrzymywał się do trzech godzin. Stosowałam go latem i dzięki niemu nie musiałam nawet wymieniać podkładu na ciemniejszy. Inne
odsłonięte partie ciała smarowałam filtrem do ciała SPF 30, i partie te
zbrązowiały, a twarz została blada. Filtr działał i to bez zarzutu, a makijaż trzymał się na nim bardzo dobrze. Polubiłam go tak samo, jak matujący filtr Vichy, ale ten ostatni ma tą przewagę nad produktem La Roche-Posay, że jest tańszy.
Z nawilżaczy do ciała największe wrażenie zrobił na mnie nawilżający krem do ciała pomidor i marchewka marki Love 2 Mix Organic od Słomki (klik).
Produkt miał świeży i delikatny kwiatowy zapach. Moją normalną skórę masło nawilżało bardzo dobrze. Wystarczyła mi
aplikacja raz dziennie, po wieczornym prysznicu, aby skóra była dobrze
nawilżona i przyjemna w dotyku.
O jędrność skóry na pupie, udach i brzuchu w 2014 roku dbało między innymi serum drenujące Ziai reduktor cellulitu (klik).
Nie jest to odchudzenie w tubce, ale ujędrnią świetnie. Oczywiście samym smarowaniem cellulitu się nie pozbędziemy, trzeba mieć tego świadomość. Nie na tym mi jednak zależało, a na poprawie napięcia skóry, co otrzymałam. Jedyne, czego nie lubiłam w tym kosmetyku, to anyżowy zapach, na który w obliczu działania jestem w stanie przymknąć oko.
W końcu, rok 2014 przyniósł nowego ulubieńca w kwestii higieny intymnej - Lactacyd płyn ginekologiczny łagodzący (klik).
Odkąd urodziłam dziecko, miewam problemy z podrażnieniami okolic intymnych. Ten płyn to moje objawienie. Dosłownie po dwóch zastosowaniach nieprzyjemne swędzenie i podrażnienie ustępuje i nie wraca podczas regularnego stosowania produktu. Ze swojego podstawowego zadania również wywiązuje się bez zarzutu.
Czy widzicie na liście znane sobie kosmetyki? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
Czy widzicie na liście znane sobie kosmetyki? Jakie jest Wasze zdanie na ich temat?
Maskę do włosów Organique chętnie wypróbuję, Lactacyd i krem La Roche Posay znam i lubię. :)
OdpowiedzUsuńNa maskę organique mam chrapkę od dawna ;)
OdpowiedzUsuńjest bardzo dobra :)
Usuńmaska do włosów Organique i Anthelios to dwa produkty z Twojej listy, które mam w zapasach i jeszcze się nie złożyło. Organique zaraz wyciągnę, bo taki miałam plan, Anthelios poczeka – nie otworzyłam go ostatniego lata właśnie dlatego, że z przyjemnością stosowałam Vichy :). Hydrofilowych olejków nie znam (nawet nie wiem, co to znaczy ;)), ale od pewnego czasu w mojej łazience gości olejek do demakijażu z MAC-a – to pierwsze takie doświadczenie i nawet całkiem udane :). Ciekawe zestawienie, oby nowy rok przyniósł kolejny worek dobroci!
OdpowiedzUsuńolejki hydrofilowe zmieszane z wodą zamieniają się w emulsję, która szybko rozpuszcza makijaż. dlatego tak uwielbiam je stosować jako pierwszy krok w demakijażu. potem tylko poprawiam (zwłaszcza oczy) micelem (jeden wacik) i gotowe :)
Usuńoby i u Ciebie wiele dobroci się pojawiło :)
Niestety osobiście nie poznałam żadnego z wymienionych przez Ciebie ulubieńców, ale chyba skuszę się na swoją własną listę :) Wczoraj jak nad tym myślałam, to trochę się tego nazbierało :)
OdpowiedzUsuńnawet w statystykach u siebie widzę, że są to bardzo popularne i chętnie czytane posty :)
UsuńOd dłuższego czasu mam ochotę przetestować maskę do włosów organique :) dostałam na urodziny kod rabatowy, to może będzie dobra okazja żeby ją w końcu zakupić ;)
OdpowiedzUsuńjeśli można taniej, warto skorzystać ;)
UsuńDrożdzowa maska Babuszki Agafii jest na mojej liście do wypróbowania:). Miałam okazję powąchać ją w drogerii - faktycznie pachnie jak ciasteczka!
OdpowiedzUsuńzapach bardzo umila stosowanie :)
UsuńDrożdżowa maska do włosów już u mnie czeka na wypróbowanie, więc cieszę się, że u Ciebie się sprawdziła. Na tą z Organique kiedyś miałam chrapkę i nie powiem, po Twojej recenzji znowu zaczęła chodzić mi po głowie ;)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem obie warto wypróbować :)
UsuńŻadnego z tych kosmetyków nie znam. Jedynie Vatikę testowałam, ale w dwóch innych wariantach (kokosowym i migdałowym). W każdym razie cieszę się, że odnalazłaś w tym roku aż tyle udanych kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńja też się cieszę : po części jest to zasługa robienia bardziej przemyślanych zakupów ;)
UsuńKosmetyki Organique kocham :) zapachy mają oszałamiające.
OdpowiedzUsuńBuziaki
xo xo xo xo xo
ja cenię je za działanie głównie :)
UsuńDobrze wiedzieć, ze masło do ciała 'pomidor i marchewka' pachnie ładnie kwiatowo:D bo właśnie przy ostatnim zamówieniu zastanawiałam sie kto to kupuje żeby pachniec sobie pomidorem:D dobrze, ze ulubieńców całkiem sporo, to oznacza trafne wybory i przyjemność z używania wielu rzeczy:):)
OdpowiedzUsuństaram się robić zakupy z głową i w ten sposób udaje mi się trafiać na dobre kosmetyki :)
UsuńMam ochotę spróbować olejków z e-naturalne. Na razie wykańczam ten z BU, potem pewnie sama sobie coś zmiksuję z dostępnych środków, ale jak dorobię się jakiegoś pieniądza, to sobie zamówię.
OdpowiedzUsuńzamów, zamów, są niesamowite. mogę podczas demakijażu otworzyć oczy, żeby nie nadepnąć na Viktorię, a nie ma mgły :D nie wspominając oczywiście, że makijaż rozpuszczają szybko i skutecznie :)
UsuńChodzi za mną ta drożdżowa maska ale na razie muszę zużyć zapasy :)
OdpowiedzUsuńach te zapasy :)
UsuńJestem ciekawa czy i u mnie kaktusowy olejek by sobie poradził z porowatością. Drożdżowa maska i anti age jeszcze nie była przeze mnie wypróbowana, ale chętnie bym sobie kupiła, jak tylko wykończę to co mi teraz zalega w łazience.
OdpowiedzUsuńco do oleju, nie dowiesz się, póki nie sprawdzisz ;)
UsuńOlejowanie ma ogromny wpływ na włosy. U mnie olejki z parafiną też sprawdzają się świetnie :)
OdpowiedzUsuńolejuję włosy od kilku lat, ale dopiero ten olejek naprawdę zrobił różnicę :)
UsuńOlej kaktusowy też miałam i podobnie jak w Twoim przypadku, bardzo miło mnie zaskoczył:)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
UsuńTe olejki do mycia twarzy chcę wypróbować, ale pierw muszę uszczuplić to co już mam:)
OdpowiedzUsuńpolecam :)
UsuńOrganique moja miłość;)
OdpowiedzUsuńz tej listy mialam tylko Vatike, ale kusi mnie organique :)
OdpowiedzUsuńSporo tych ulubieńców Ci się uzbierało, ale to fajnie:)
OdpowiedzUsuńJa w końcu skusiłam się na kosmetyk Agafii- krem pod oczy- mam nadzieję, że będę zadowolona.
oby się sprawdził :)
UsuńJak zwykle wypatrzę dla siebie to co u nas niedostępne, czyli kosmetyk Uny Brennan ;)
OdpowiedzUsuńmogę pomóc przy zakupach :)
UsuńNa maskę Organique mam ochotę, ale teraz dla odmiany zachwyciła mnie maska oczyszczająca Phenome i ona ma pierwszeństwo zakupu.
OdpowiedzUsuńUna Brennan krąży w mojej głowie od wielu miesięcy i kupiłam olejek do mycia twarzy z vit.C. Niestety nasze spotkanie nie okazało się owocne i raczej już nic nie kupię z tej marki. Poszłam w inne rejony.
Pastę mam cały czas na uwadze, bo pamiętam że o niej pisałaś. Tylko, że dostałam ciekawe pasty od Pameli a dodatkowo kupiłam zapas z Himalaya Herbals. Była dobra oferta cenowa 2 za 1 i poszalałam :)
Za to tej wersji Laktacydu nie znam, muszę sprawdzić czy mogę kupić go tutaj online, czy jednak zrobić zakupy w którejś aptece internetowej.
z UB na razie znam tylko serum, które było dobre :)
Usuńwidzę, że masz czym myć zęby przez dobrych kilka miesięcy :)
mi mama ten lactacyd z Polski przywiozła :)
Masz ochotę poznać ten olejek? bo jeżeli tak, to z chęcią się podzielę. Ogólnie to bardzo mnie zastanawia jedna rzecz, niby zawartość vit.C a formuła taka, a nie inna plus do tego oznaczenie, że od chwili otwarcia kosmetyk jest ważny przez 36 miesięcy. Trochę wydaje mi się to na wyrost, zwłaszcza w przypadku vit.C Do tego dochodzi fakt, że wszystkie preparaty z jej zawartością tą właściwą/stabilną nie należą do tanich i mają odpowiednie opakowania. (takie moje rozważania)
UsuńJuż namierzyłam aptekę w UK gdzie jest ten płyn :) Przejrzałam polskie apteki internetowe, ale coś się pozmieniało i kilka z nich już w ogóle nie prowadzi wysyłki międzynarodowej, a te które mają dość słono sobie liczą za nią. Co jest lekką paranoją, bo pozostałe kraje w Europie mają wysyłkę za free lub w normalnej cenie do UK i to jeszcze kurierem. Nie wiem, czy to czasem nie wpływ ustawy która weszła w życie jakoś z końcem grudnia ubiegłego roku lub teraz w styczniu.
hm, rzeczywiście trochę to brzmi podejrzanie. długa ważność produktu...
Usuńnaprawdę paranoja :(