Większość z zeszłorocznych kolorówkowych ulubieńców (klik) nadal należy do tej kategorii, więc nie będę ich ponownie umieszczać na tegorocznej liście. Nadmienię tylko, że są to baza pod cienie Rival de Loop, paletka cieni Inglot Integra 21, cienie Lily Lolo Golden Lilac i Smoky Brown, cienie w kremie Maybelline Color Tattoo (Permanent Taupe, On and On Bronze, Creamy Beige), cielista kredka Rimmel Scandaleyes 005 nude, korektor Collection Lasting Perfection w odcieniu 1 Fair oraz puder bambusowy z Biochemii Urody. Wszystkich używam z dużą częstotliwością.
Listę kosmetyków kolorowych, które szczególnie polubiłam w 2014 roku, otwiera paletka Urban Decay Naked 3 (klik).
Odcienie z tej paletki bardzo do mnie pasują, a za ich pomocą można wykonać ponadczasowe, klasyczne makijaże dzienne i wieczorowe. Z cieniami pracuje się bez zarzutu: są świetnie napigmentowane, dobrze się ze sobą łączą i rozcierają.
Jeśli o kreski chodzi, szczególnie upodobałam sobie kredki Sephory contour eye pencil 12 hr wear (klik).
Obecnie mam trzy (nie uwieczniłam jeszcze niestety najnowszej z nich, więc na zdjęciach widzicie dwie sztuki); były prezentami od przyjaciółek z liceum i od Słomki. Uwielbiam je za piękne kolory, miękkość i świetną trwałość na moich opadających powiekach. Na chwilę obecną są to zdecydowanie moje ulubione kredki. Muszę jednak nadmienić, że w 2014 roku polubiłam również rysowanie kreski cieniem.
Przejdziemy teraz do wielofunkcyjnych paletek. W ubiegłym roku moje serce podbiły dwa takie produkty. Pierwszym z nich jest paleta Pupa Rose PUPY od Agaty (klik).
Wprawdzie nie polubiłam się z mocno brokatowymi, nietrwałymi i niepasującymi mi kolorystycznie błyszczykami z tej palety, ani z samym źle zamykającym się opakowaniem, ale cienie i róż są fantastyczne. Wszystkie trzy kosmetyki prasowane są dobrze napigmentowane i mają
przyjemną, jedwabistą konsystencję. Róż ma
przepiękny odcień przybrudzonego, brzoskwiniowego różu i pasuje dosłownie do każdego makijażu. Jest matowy, trwały, ładnie się nakłada, nie tworzy
plam - to jeden z moich ulubionych tego typu kosmetków. Cienie mają bardzo uniwersalne kolory, które pasują
chyba do wszystkich tęczówek - chłodne złoto o perłowym wykończeniu oraz
satynowy, czekoladowy brąz ze złotymi drobinkami. Dodatkowo różu można
używać w charakterze cienia (świetnie wygląda w załamaniu), a złotego
cienia jako rozświetlacza na szczytach kości policzkowych, co czyni
paletę jeszcze uniwersalniejszą.
Drugą paletą, którą uwielbiam i gdyby kazano mi pozbyć się wszystkich kosmetyków i zostawić jeden, właśnie tę paletkę wskazałabym bez wahania, to Balm Jovi Rockstar Palette marki The Balm, którą dostałam od Kataliny (klik).
Paletka jest fantastycznie dopracowana w każdym szczególe. Zawiera dwanaście cieni do powiek, pudrowy róż, rozświetlacz oraz dwa
pomadko-róże w kremie. Opakowanie jest kolorowe, tekturowe ale mocne, z dwiema klapkami
zamykającymi się na magnes. Bardzo podoba mi się fakt, że klapki
oddzielają konsystencje kremowe od pudrowych, gdyż nic mi się nie
osypuje do pomadek (a problem ten wystąpił w paletce Pupy, gdzie błyszczyki zbierają wszystkie pyłki z kosmetyków prasowanych). Całość jest leciutka i
kompaktowa - idealna do zabierania w podróż. Cienie mają dość kruchą konsystencję. Należy naprawdę delikatnie
przykładać do nich pędzelek, inaczej kruszą się. Jest to jednak ich
jedyna wada. Poza tym są obłędnie napigmentowane, dobrze się aplikują i
rozcierają. O ile nakładamy je w małych ilościach i stopniowo budujemy
krycie, praca z nimi to sama przyjemność. Na bazie trwają na oku w
niezmienionym stanie do demakijażu. Solid Gold to piękny złoty rozświetlacz. Jest bardzo trwały, tworzy na
skórze ładną taflę. Róż Don't You Want Me? to odpowiednik Frat Boya
marki. Piękny, niezwykle twarzowy odcień, znakomita trwałość (od
nałożenia do demakijażu) oraz matowe wykończenie to przepis na róż
idealny. Ma jednak tę samą konsystencję co cienie, więc kruszy się pod
większym naciskiem pędzelka. Ze względu na świetną pigmentację trzeba
aplikować go lekką ręką. Milly i Vanilly rzeczywiście spisują się i w roli różu (utrzymując się
do demakijażu) i pomadek (tu na moich ustach ich trwałość wynosi około 3
godziny). Ogromnie podoba mi się ich matowe wykończenie. Nałożone na
pomadkę ochronną nie wysuszają moich ust. Milly to łososiowy róż a
Vanilly - czerwień.
Zejdźmy teraz nieco niżej, mianowicie do ust. Rok 2014 był w moim przypadku zdecydowanie rokiem matowych pomadek. Zaczęło się od Revlon Colorburst Matte Balm (klik).
Z dwóch posiadanych przeze mnie sztuk szczególnie upodobałam sobie odcień 205 Elusive. Wyglądam i czuję się w nim bardzo dobrze! W szminkach podoba mi się forma kredki, delikatnie miętowy zapach, świetna pigmentacja, dobra trwałość (u mnie 3-4 godziny bez jedzenia) oraz fakt, że nie wysuszają ust.
Pomadki Golden Rose velvet matte lipstick, zwłaszcza odcienie 02, 09 i 14, również spodobały mi się niezmiernie (klik).
Są bezzapachowe, dobrze napigmentowane, mają kremową konsystencję i pokrywają usta równą warstwą. Nie mają właściwości nawilżających, ale przy stosowaniu odpowiedniej pielęgnacji nie wysuszają ust. Na moich ustach bez jedzenia i picia utrzymują się około trzech godzin.
Jakkolwiek zdecydowanie wolę pomadki od błyszczyków (te drugie staram się obecnie pozużywać, żeby maksymalnie zredukować ich ilość w mojej kosmetyczce), jeden staino-błyszczyk bardzo mi się spodobał. Mowa o L'Oreal Rouge Shine Caresse w odcieniu 102 Romy od Asi (Kosmetyczny-Przekładaniec) (klik).
Gąbkowy aplikator w kształcie łezki jest bardzo wygodny i komfortowy w użytkowaniu. Kosmetyk ma wiśniowy zapach. Podczas aplikacji czuć, jakby na usta nakładało się wodę. Po chwili produkt lekko wsiąka w wargi i zastyga. Zachowuje się jak połączenie stainu z błyszczykiem. Pierwsza warstwa w przypadku odcienia 102 daje bardzo delikatny kolor. Ja lubię go troszkę zbudować i zwykle aplikuję dwie warstwy, co daje satysfakcjonujący mnie efekt. Mazidło jest nieco lepkie, dzięki czemu dość trwałe, ale naprawdę nie ma tragedii. Wręcz przeciwnie, nosi się komfortowo. W moim przypadku o ile nie jem nic tłustego ani bardzo mokrego błysk utrzymuje się przez około trzy godziny. Potem na ustach widzę sam pigment, który wygląda dobrze przez kolejną godzinę. To chyba najtrwalszy błyszczyk, jaki kiedykolwiek miałam.
W końcu, nieoceniony pomocnik podczas malowania paznokci - wysuszacz Poshe super-fast drying topcoat od Słomki (klik).
Wysuszacz rewelacyjnie spełnia swoje zadanie. Po minucie można już
dotknąć paznokcie, po 5-10 minutach manikiur jest suchy na mur-beton. Dodatkowo produkt ładnie nabłyszcza paznokcie. Nie zauważyłam, aby przedłużał trwałość lakierów, ale też jej nie skracał. Top ma tylko jedną wadę - potrafi czasem obkurczyć lakier po bokach i na
końcówkach. Nie jest to jakoś strasznie nieestetyczne, ale bardzo
uważne oko zauważy. Jeśli miałabym wybierać między Poshe a Good To Go od Essie, chyba
wybrałabym Poshe. Oba preparaty działają bardzo podobnie, ale moim
zdaniem Poshe ma wygodniejszy pędzelek. Bardzo polecam.
Widzicie tu jakieś znane sobie produkty?
Widzicie tu jakieś znane sobie produkty?
Śliczne pomadki a paletka Naked mnie kusi.:)
OdpowiedzUsuńmnie też długo kusiła :)
UsuńWszystkie paletki wyglądają świetnie!
OdpowiedzUsuńi każda z osobna jest świetna :)
Usuńnaked i pomadki kuszą!
OdpowiedzUsuń:)
Usuńdużo Twoich produktów polubiłam i ja ;) super!
OdpowiedzUsuńPaletka The Balm i wszystkie kolory na Twoich ustach kuszą niesamowicie.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZa mną ostatnio chodziła Naked, ale Basics 2. Naked 3 mi się bardzo podoba, tylko bije się z myślami czy nie jest za "zimna" dla mnie. Teraz jednak w głowie mam zupełnie inną paletkę i chyba na nią w styczniu postawię :)
OdpowiedzUsuńale przecież basics 2 jest w chłodnej tonacji. na moje oko chłodniejsza niż naked 3 :)
UsuńI właśnie dlatego tylko za mną chodziła, a jej w końcu nie kupiłam ;) Te maty mnie po prostu kusiły ;)
UsuńSzminki matowe Golden Rose w tym roku podbiły blogosferę. Sama wczoraj dokupiłam już czwartą:)
OdpowiedzUsuńKredki Sephory już dawno chciałam wypróbować, brąz, pewnie jakąś szarość jeszcze wpisuję na listę:)
co się dziwić, są tanie a dobre ;)
Usuńkredki bardzo polecam, są rewelacyjne :)
moim odkryciem roku sa palety cieni z makeup revolution i pomadki z MUA!
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
Usuńpaleta Naked jest prześliczna, ja nie umiałabym wykorzystać jej potencjału
OdpowiedzUsuńe tam, praktyka czyni mistrza :)
UsuńPomadki Golden Rose królują w tego typu zestawieniach, więc muszę się skusić chociaż na jedną :)
OdpowiedzUsuńwidzę Cię zwłaszcza w 02 :)
UsuńMam kilka kredek Sephory i też jestem bardzo zadowolona z ich jakości. Nad Naked 3 cały czas dumam ;)
OdpowiedzUsuńpiąteczka :)
UsuńTurkusowa kredka z Sephory ma przepiękny kolor. Podoba mi się też kredka do ust z Revlona, ta jaśniejsza wersja, ale widzę, że wchodzi w załamania.
OdpowiedzUsuńtroszkę za dużo jej nałożyłam. nałożona w nieco mniejszej ilości nie wchodzi w załamania :)
UsuńTrochę tych pomadek Ci się uzbierało, ale to dobrze, bo ja mam wrażenie, że Tobie dosłownie w każdym kolorze jest pięknie!
OdpowiedzUsuńinaczej: staram się tak dobierać kolory, żeby mi pasowały :)
UsuńTe staino-błyczyki to ja pokochałam i własnie dokupiłam kolejne 2 odcienie w tym Roma;)
OdpowiedzUsuńniech się dobrze noszą :)
Usuń(crushonlipstick)
OdpowiedzUsuńpaletked Naked 3 dostalam rok temu pod choinke, wprawdzie sama sobie ja sprezentowalam, ale polubilam od pierwszego uzycia :) zdecydownie jest tez moim ulubiencem :)
bardzo polubilam tez pomadki Golden Rose :) mam aktualnie 3 kolory, ale jak tylko zawitam do Polski to skusze sie na jakas fuksje jeszcze :)
Essie Good To Go u mnie sie nie sprawdzil :( w polowie mi bardzo zgestnial. ALe za to moim ulubiencem jest ten z Sally Hansen w czerwonej buteleczce - mimo ze pojemnosc wieksza i mam go juz dluzej niz mialam Essie - nadal jest w idealnym stanie :)
Revlon, Colorburst Matte Balm, 205 Elusive to rowniez moj ulubieniec :)
mnie naked jedynka i dwójka jakoś nie ruszały, ale kiedy do sprzedaży weszła trójka, wiedziałam, że chcę mieć. jest piękna :)
Usuńteż bym się jeszcze na fuksję skusiła, ale starczy. mam sześć tych pomadek, muszę hamować swoje zapędy ;)
właśnie testuję insta-dri i jestem zadowolona :)
mialam jedynke i dwojke, i poszly w swiat...
Usuńnajpierw mialam 1, to ja uzywalam :)
potem 2, i po nia siegalam najczesciej :)
gdy wpadla moje rece 3, 1 i 2 poszly zupelnie w odstawke :)
ale ja mam jeszcze Naked Basic, i od Swiat Naked Basic 2 - wg mnie sa zdecydowanie lepsze i praktyczniejsze od Naked 1 i Naked 2 :) no i tansze :)
ja ostatnio zrobilam rewolucje w kosmetyczce, pozbylam sie bardzo duzo rzeczy, w tym mnostwo pomadek :)
p.s. nie wiem czy u Ciebie w B&M Bargain sa tez kredki te grube do ust Rimmel za £1.49?
naliczylam u siebie 6 roznych kolorow, ale dzielnie sie powstrzymalam przed zakupem :)
naked basic 2 podoba mi się bardziej od jedynki :)
Usuńja za to postanowiłam zdenkować najwięcej kolorówki, ile się da :)
nie wiem,nigdy nie zaglądam na sekcję kosmetyczną w tym sklepie :)
wg mnie tez naked basic 2 jest fajniejsza :)
Usuńi moja mama tez tak uwaza :)
mam nadzieje, ze teraz 3 wydadza w fioletach :D
u mnie denkowanie kolorowki ciezko idzie, zostawilam sobie tylko to, co mi sie podoba najbardziej, i... nie chce by sie skonczylo :)
zajrzyj koniecznie :) fajne rzeczy mozna znalezc :) za grosze i jest czesta rotacja i zmiana sprzedawanych kosmetykow :)
ale w fioletach to już by naked nie było. violets już szybciej ;)
Usuńrozumiem :)
masz racje, zle sie wyrazilam :)
Usuńpatrząc na to, co marka zrobiła do tej pory, naked basic 3 to będą różowe nudziaki jak w naked 3 :)
UsuńPomadki Velvet Matte uwielbiam, muszę zaopatrzyć się w jeszcze kilka odcieni. Na Naked 3 znów choruję, chyba w końcu się na nią szarpnę ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, zanim dostałam paletkę na urodziny, byłam sceptyczna. ale jednak cienie UD naprawdę coś w sobie mają :)
UsuńNaked 3 i kredki z Sephory również uwielbiam. :)))
OdpowiedzUsuńyay :)
UsuńFAjne, porządne swatche robisz! Brawo!
OdpowiedzUsuńdziękuję, staram się :)
UsuńJa dopiero oswajam Naked 3, mam nadzieję, że też będę zadowolona :)
OdpowiedzUsuńoby oby :)
UsuńMuszę się przyjrzeć paletce The Balm- skoro oddałabyś za nią wszystkie inne, musi być niezwykła:)
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem jest :)
UsuńPołowę z tego bym Ci zabrała ;) choć akurat naked wolę 2 :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńMam Naked 3, na razie się lubimy. Zaciekawiłaś mnie tą paletą The Balm - muszę ją pomacać przy najbliższej okazji :).
OdpowiedzUsuńprzez tą paletę mam ochotę na prawie wszystkie inne cienie the balm :)
UsuńVelvet Matte wymiata :) Uwielbiam!
OdpowiedzUsuńNaked 3 mi się podoba ale mam tak dużo cieni, że żal mi wydawać kasę na tą paletę ;( Odpuściłam sobie ;)
skąd ja to znam. a i tak kolejne cienie mnie kuszą. jestem niepoprawna :/
UsuńMiałam do czynienia z paletami The Balm, ale to nie moja bajka. Nie odpowiada mi formuła tych cieni oraz jak się zachowują podczas makijażu, a teraz jeszcze na cienie patrzę przez pryzmat oferty Laury Mercier i w ogóle poprzeczka się podniosła :D
OdpowiedzUsuńZ Urban Decay została ze mną Naked 2, głównie dlatego że coraz częściej wolę mieć paletę niż dobierać cienie pojedyncze. Jakoś bardziej pasuje mi taka forma, czyli gotowiec. Naked 3 to nie moja bajka kolorystyczna, ale gdybym miała jeszcze coś kiedyś dokupić, to Naked Basic 2. Jednak to czysto hipotetyczna sytuacja, bo przymierzam się do własnego zestawienia z LM, by mieć set 6 cieni i rózów w pełnym wymiarze. A ich opakowania są dostosowane do wkładów, więc nie ma problemu z dowolną kombinacją.
Poshe znam, lecz nie wspominam go za dobrze. Seche Vite górą :D Kupiłam co prawda Essie Good To Go, ale ten top coat to ubogi krewny SV.
Kredkę Revlonu Elusive jak wiesz uwielbiam i widzę, że nie tylko Ty masz problem z oddaniem realnego koloru. Trudny gagatek... za każdym razem wychodzą mi nie takie tony jak trzeba.
Od oferty GR trzymam się z daleka, za to dostałam w prezencie matowy lakier (bomba) i pomadkę z konturówką - ciekawe co z tego wyniknie. Jeszcze nie ruszałam.
Sephorowe kredki są extra, bardzo je lubię i pewnie co jakiś będę wracać.
ja za to przez balm jovi mam ochotę na ichnie inne palety, zwłaszcza balmsai, meet matt(e) nude i balm voyage :)
Usuńnaked basic 2 też mi się podoba, ale nie mam na nią parcia i nie muszę mieć jej od razu. może kiedyś :)
ech, są takie odcienie, których aparat nie chce oddać. co zrobić :/
mam miniaturę seche i zachwycona specjalnie nie jestem. nie widzę, żeby był znacznie lepszy od innych wysuszaczy,ale może nie mam dużych wymagań po prostu :)