Latem lubię się trochę przybrązowić, ale nie za pomocną słońca. Słońce zamienia mnie najpierw w czerwonego raczka, a potem w gubiącego skórę węża. Pozostaje opalenizna z tubki :) Zwykle nie sięgam jednak po klasyczne samoopalacze, ponieważ kilka podejść, które skończyły się brzydkimi smugami, skutecznie mnie zniechęciło. Polubiłam natomiast balsamy brązujące. Może i działają wolniej, ale u mnie zdecydowanie lepiej się sprawdzają. Do tej pory testowałam balsamy brązujące marek Garnier, Dove oraz Nivea. Wszystkie były poprawne, a nawet zadowalające (choć Nivea śmierdział niemiłosiernie), ale Eveline zdołał zostawić konkurentów w tyle :)
Naprawdę fajny kosmetyk! Po pierwsze, daje ładny, złocisty kolor opalenizny. Jednakowoż przyznaję, że można przesadzić i zrobić się na pomarańczowo. Nie radzę produktu stosować codziennie. Ja zbudowałam sobie za jego pomocą zadowalającą mnie opaleniznę (aplikując mazidło przez trzy wieczory pod rząd), po czym ograniczyłam się do aplikacji raz na 2-3 dni, żeby opaleniznę utrzymać bez robienia z siebie pomarańczowego straszydła. Po drugie, jeśli pamiętamy o regularnym peelingu, nie robią się smugi. Mi się to ani razu nie zdarzyło. Po trzecie, opalenizna schodzi równomiernie, nie tworzą się żadne nieestetyczne placki. Po czwarte, mazidło ma fajną, dość rzadką konsystencję, z którą łatwo się pracuje i która pozytywnie wpływa na wydajność kosmetyku. Po piąte, balsam nawilża w stopniu wystarczającym (latem mam na ciele skórę normalną). Nie mam również zastrzeżeń do opakowania. Miękka tuba umożliwia wykorzystanie produktu do ostatniej kropi.
Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, byłby to zapach. Balsam śmierdzi samoopalaczem; zapach jest do przeżycia, ale przyjemnym nazwać go nie mogę (choć dla mojego nosa Nivea dużo bardziej śmierdzi). Poza tym producent obiecuje nam ujędrnienie skóry oraz pomoc w pozbyciu się cellulitu i modelowaniu sylwetki. Cóż, poziom ujędrnienia tyłka nie urywa (choć nie mogę powiedzieć, że żadnego ujędrnienia nie zaobserwowałam), a na cellulicie, na dobre już zadomowionym na moim brzuchu, pośladkach i udach, mazidło nie zrobiło większego wrażenia. Niemniej, kupiłam ten balsam głównie z myślą o uzyskaniu ładnej opalenizny i tu się sprawdził.
Ja jestem bardzo zadowolona :)
Skład:
Znacie? Lubicie?
Tez jesli mam ochote sie zabrazowic, to uzywam balsamow. Ale od Eveline wole Lirene "Body Arabica" - w prownaniu do Eveline nie ma tego charakterystycznego zapachu, a opalenizna jest bardziej brazowa, niz zolta.
OdpowiedzUsuńkiedyś się zetknęłam z Lirene; nie pamiętam, czy byłam z niego zadowolona, ale pamiętam, że po kilku godzinach po aplikacji czułam na sobie smrodek samoopalacza...
UsuńMam i używam:) Tyłka nie urywa ale jak wpsomniałaś ma kilka zalet np i cena:P
OdpowiedzUsuńJak dla mnie za dużo gliceryny i ja odczuwam tą dziwność i lepkość.Poza tym robi smugi, przynajmniej ja mam takie z nim doświadczenie. Ale opanowanie nakładania samoopalacza i brązujących produktów trzeba miec zawsze opanowane na medal.
u mnie właśnie szybko się wchłania i się nie lepi :) a smug ani razu sobie nim nie narobiłam :)
Usuńno to widzisz jak to ze mną jest:P
UsuńNawet nie wiedziałam, że Eveline ma taki produkt :) Ostatnio używam balsamu brązującego z Lirene i ten do dopiero ma opóźniony zapłon, po 2 tygodniach stosowania dzień w dzień zaczynam zauważać różnicę :D:D:D
OdpowiedzUsuńja też nie wiedziałam:)
UsuńKosodrzewino, heh, bez sensu taki balsam...
UsuńFreak, :)
No proszę! :)
OdpowiedzUsuńRównież nie jestem fanką samoopalaczy.
Ba! Nigdy nie potrafiłam równomiernie nałożyć kosmetyku na skórę i efekty były bardzo nieciekawe ... i nieestetyczne!
Prawdę powiedziawszy, balsamów brązujących też nie używam.
To chyba ta trauma po przygodzie z samoopalaczem ;)
Moja siostra natomiast lubi je bardzo, bardzo!
Dużo dobrego od niej słyszałam o balsamie z Lirene, chyba Arabica się nazywa.
Widzę go w jej kosmetyczce bardzo często :)
rozumiem :)
Usuńdużo Dziewczyn poleca mi tu Arabikę, kiedyś wypróbuję :)
Nie znam tego produktu, nawet nie wiedziałam że Eveline ma taki balsam w swojej ofercie. :) Ja osobiście polecam Ziaję, seria Sopot SPA, moim zdaniem najlepszy balsam brązujący!
OdpowiedzUsuńZiaja już grzecznie czeka w kolejce :)
UsuńJa bym się przyczepiła jeszcze do składu. Unikam produktów, które mają bombę parabenową
OdpowiedzUsuńcóż, chciałam efektów, więc przymknęłam oko na skład :)
Usuńzastanawiałam się kiedyś nad tym balsamem :)
OdpowiedzUsuńdodaje nas do obserwatorów, zapraszam do nas ;)
:)
UsuńNie lubię tego specyficznego smrodku, dlatego stawiam na kawowy balsam od Lirene :)
OdpowiedzUsuńmiałam kiedyś ten balsam z Lirene; nie pamiętam, czy byłam zadowolona z opalenizny, ale pamiętam, że na mojej skórze po jakiś 2 godzinach ujawniał się smrodek samoopalacza...
UsuńLubię troszkę opalenizny z tubki :) Tego produktu nie miałam bo uwielbiam samoopalacz z Dax i rzadko zmieniam :))
OdpowiedzUsuńja się samoopalacza boję :)
Usuńnie kojarzę tego produktu, ja mam samoopalacz w piance z daxa, ale nie używam go, więc ciężko powiedzieć jaki jest ;)
OdpowiedzUsuńtak, jak się nie używa jakiegoś kosmetyku, to rzeczywiście ciężko coś o nim powiedzieć :)
UsuńNie wiedziałam, że w tej serii jest taki produkt (:
OdpowiedzUsuńJa sama używam i polecam balsam brązujący Lirene (pachnie kawą ^^), a kiedy zależy mi na szybkim efekcie - spray samoopalający Sun Ozon (:
ja sama dowiedziałam się o nim z jakiegoś bloga :)
UsuńOstatnio rozglądałam się za balsamem, który by mnie przybrązowił (tak, tak, nawet ja się złamałam) ale jak zobaczyłam ten z Eveline, a raczej jego skład, to od razu odstawiłam. Jakoś tak ostatnio czepiam się składów :/ Tutaj jest mój antybohater DMDM hydantoin i kilka parabenów, głównie dlatego w finale sięgnęłam po coś innego ;) Ale fakt faktem, że ciężko jest znaleźć coś brązującego bez tych składników.
OdpowiedzUsuńja zazwyczaj tego typu balsamów używam tylko przez 2-3 miesiące w roku i to nie codziennie, więc przymykam oko na składy :) oczywiście wolałabym, żeby były lepsze, ale cóż...
Usuńmam i bardzo lubie... ładny, naturalny efekt, niska cena, nie smuzy
OdpowiedzUsuńotóż to :)
UsuńPierwszy raz słyszę i widzę, aczkolwiek nie używam takich specyfików..
OdpowiedzUsuńno to nie należy się dziwić, że pierwszy raz słyszysz :)
UsuńJa coraz bardziej lubię kosmetyki eveline i odkrywam ich coraz więcej:)
OdpowiedzUsuńja lubię ich kosmetyki antycellulitowe :)
Usuńnie miałam, ale patrząc na otaczaajacych mnie opalonych ludzi stwierdzam, że czas zainwestować bo moje nogi straszą!
OdpowiedzUsuńwiem, o czym mówisz :)
UsuńAle czuję teraz presję otoczenia.
OdpowiedzUsuńMam ochotę coś kupić, ale nie wiem teraz, czy brać to czy tak często wspominaną arabikę.
miałam kilka lat temu arabikę, ale nie pamiętam, czy byłam zadowolona z efektów :/
UsuńOooo nawet nie wiedziałam że Eveline ma balsam brązujący :) Używam Lirene Body Arabica (czasami, na ogół brak mi systematyczności) i jestem zadowolona. Również polecam SunOzon z Rossmanna, ale on troszkę smrodkowaty jest akurat ;)
OdpowiedzUsuńTeraz się dość mocno opaliłam na wakacjach, ale mi to tak szybko zejdzie że zaraz będę blada :)
raz już się wysmarowałam SunOzonem i niestety narobiłam sobie smug. ale dam mu jeszcze szansę :)
Usuń