Dziś biorę na tapetę kosmetyk, który dostałam w prezencie od Hexxany. I choć towarzyszył mi każdego ranka przez ponad dwa miesiące, do ostatniego pompnięcia nie mogłam się zdecydować, czy to jest serum do twarzy, czy może baza pod makijaż. Naprawdę nie wiem, a na etykiecie producent też go nie zaszufladkował.
I masz babo placek.
Przyznać trzeba, że mazidło wygląda kosmicznie:
Ta plastikowa tubka ze złotymi elementami daje wrażenie luksusu. A pompka z tłokiem działa bez zarzutu do samego końca i pozwala wycisnąć kosmetyk do ostatnej porcji. Co do konsystencji, wizualnie to robi ona wspomniane kosmiczne wrażenie. Otóż w bezbarwnym żelu wiszą sobie trzykolorowe kapsułki. Wyciskamy to-to na dłoń (za każdym razem porcja wygląda nieco inaczej; zależy co wyleci), a podczas aplikacji wspomniane kapsułki szybciutko łączą się w jedno ze skórą i natychmiastowo wchłaniają. Tu pojawia się jednak pierwszy zgrzyt - zapach. Mazidło mocno zajeżdża wódką, a producent próbował zakamuflować ten aromat kwieciem, co daje mieszankę wybuchową. I raczej nieprzyjemną.
Po bardzo szybkim wchłonięciu produktu nie widać na skórze większej różnicy niż przed aplikacją. Mazidło na pewno nie nawilża, więc trzeba na nie (lub pod nie), dołożyć jeszcze jakiś krem. No, może cera robi się nieco gładsza w dotyku, przez co makijaż lepiej wygląda, ale nie jest to specjalnie oczywiste. Na dłuższą metę również nie zaobserwowałam wpływu tego produktu na moją skórę. Widoczne linie mam na swoim trzydziestojednoletnim jeszcze pyszczku na razie jedynie pod okiem (a producent nie zaleca suto skropionego alkoholem kosmetyku zbliżać do oczu) i na czole. Na czole nic się nie zmieniło; linie jakie były, takie są. Producent ględzi na kartoniku, że jego wyrób może stanowić alternatywę dla bolesnych zastrzyków (domyślam się, że chodzi o wypełniacze lub botoks), ale nie w moim przypadku. Dodam, że te linie na moim czole nie są dla mnie na razie żadną tragedią i uważam, że są za płytkie, by myśleć o medycynie estetycznej. Nasuwa się zatem pytanie: jeśli produkt nie poradził sobie z relatywnie mało problematyczną sytuacją, jak zadziała na bardziej dojrzałej cerze?
Producent chwali się również ochroną antyoksydacyjną. Owszem, w składzie (długim i korzystającym z nowoczesnych rozwiązań) znajdują się substancje o takim działaniu. Ale w warunkach domowych żadną miarą zmierzyć się tego nie da, więc pozostaje mi mieć jedynie nadzieję, że trochę wolnych rodników kosmetyk ten na mojej skórze zlikwidował.
Widzicie teraz, dlaczego nie potrafię zdecydować, z jakim wogóle typem kosmetyku miałam do czynienia przez ponad dwa miesiące? Znacie tę markę? Jakieś doświadczenia z nią? Czy też zdarzyło Wam się spotkać z produktem, którego przeznaczenie było dla Was zagadką?
Pierwszy raz widzę to coś, ale prezentuje się kosmicznie :)
OdpowiedzUsuńTego nie mozna mu odmowic :)
UsuńCoś mi się ta marka kojarzy, ale raczej nie z kosmetykami pielęgnacyjnymi.
OdpowiedzUsuńTak? Ja w ogole nie mialam z nia zadnych skojarzen :)
Usuńpierwszy raz widze i slysze :) wyglada kosmicznie, szkoda ze nic nie zdzialal bo pewnie tez sporo kosztowal :/
OdpowiedzUsuńWiesz,aż sie balam sprawdzic cene...
UsuńTo chyba kosmetyk, który się podziwia a nie używa :) moje zmarszczki też jakoś szczególnie nie mnie przerażają. Widzę młodsze dziewczyny, które mają już poważne bruzdy na czole. Moja młodsza siostra przeszłą bezinwazyjne usuwanie zmarszczek właśnie z czoła i efekt jest naprawdę dobry.
OdpowiedzUsuńZmarszczki to naturalna rzecz :)
UsuńTakiej sytuacji to chyba jeszcze nie miałam :) A co do kosmetyku również nie pomogę, bo niestety widzę go po raz pierwszy :)
OdpowiedzUsuńKuriozalna sytuacja, to fakt :)
UsuńNie jest to szeroko rozreklamowana marka ;)
Czyli... co? W zasadzie nic nie zrobił? Nie znam tego specyfiku, ani samej marki. Opakowanie wygląda dość intrygująco, ale nie skusiło mnie n a tyle, bym myślała o zakupie ;)
OdpowiedzUsuńw zasadzie nie. gdyby szukać działania na siłę, to przez jakiś czas po aplikacji skóra była gładka w dotyku, jak po bazie pod makijaż.
Usuńdo zakupu zdecydowanie nie zachęcam. po co komu kosmetyk-widmo ;)
Czyli fajny wyglad i brak dzialania.
OdpowiedzUsuńwłaśnie tak :/
UsuńNiebanalny kosmetyk :D
OdpowiedzUsuńz wyglądu na pewno...
Usuńpierwszy raz widzę ten kosmetyk, jednak fajnie wygląda :D
OdpowiedzUsuńŚmiesznie wygląda :D Nigdy nie słyszałam o tej marce :)
OdpowiedzUsuńCo powiesz na wspólną obserwację ? Jeśli tak to zacznij i daj mi znać na blogu :)
nie uprwiam procederu obs za obs...
UsuńWygląda luksusowo, ale z działaniem takich kosmetyków właśnie tak bywa, że trudno powiedzieć, czy działają i na ile...
OdpowiedzUsuńi ja do takich kosmetyków nie wracam...
UsuńWygląda ciekawie, ale raczej nie skorzystam jeśli nie widać efektów :)
OdpowiedzUsuńnie namawiam ;)
UsuńMoże to do picia? Dwie porcje i linie mimiczne są mniej wyraźne ;)
OdpowiedzUsuńha ha :D
UsuńPo twojej recenzji bym nie kupiła, ale trzeba przyznać że wygląda czadowo ;D
OdpowiedzUsuńchociaż opakowanie ma fajne :D
OdpowiedzUsuńopakowanie to nie wszystko...
UsuńCzasami się zastanawiam "co producent miał na myśli", bo skoro nie działa, to jak ma zadziałać ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem, że na sobie nie próbowałaś tego kosmetyku?
Usuń