Sławny korektor Maybelline, którego uwielbia chyba cały zagraniczny youtube, trafił do mnie dzięki uprzejmości Justyny :* Ze wzgędu na jego niesłabnącą legendę miałam dość wysokie oczekiwania. Dlaczego? Otóż od lat już ponad trzech borykam się ze sporymi, niebieskimi zasinieniami pod oczami spowodowanymi niedosypianiem i stresem (dziecko + prowadzenie pensjonatu, kiedy w sezonie 5 godzin snu na noc to luksus) oraz zmarszczkami. Tym ostatnim nie ma się co dziwić oczywiście, wszak za niecałe trzy tygodnie stuknie mi 31 rok... Piszę to wszystko po to, abyście wiedzieli, jakie mam oczekiwania od korektora pod oczy. Ma kryć, nie wysuszać i nie zbierać się w liniach, a dodatkowe rozświetlenie okolic oczu jest bardzo mile widziane.
The Eraser Eye spełnił tylko część tych oczekiwań...
Opakowanie kosmetyku nie przypadło mi do gustu. Wprawdzie wszystko działało sprawnie i fajne jest to, że na bieżąco widać stopień zużycia produktu, ale ten gąbkowy aplikator mnie przerażał. Oczyma wyobraźni widziałam zamieszkujące go kolonie bakerii, więc pozbyłam się go po dosłownie kilku użyciach i po prostu wykręcałam sobie pożądaną ilość korektora na gąbeczkę jajko - mój preferowany sposób aplikacji.
W moim przypadku mazidło okazało się wydajne, ale stosowałam je tylko pod oczy, nie na pół twarzy, i w nieprzesadzonej ilości. Dlatego te 6,8 ml wystarczyło mi na ponad pół roku codziennego stosowania. Korektor przez cały ten czas nie zmienił swoich właściowości. A oddam mu to, że ma przyjemnie lekką, niewysuszającą formułę i po delikatnym przypudrowaniu nie zbiera się w zmarszczkach. To na plus.
Nie oznacza to jednak, że produkt kupił mnie w każdym aspekcie. Niestety odcień light nie należy do najjaśniejszych. Zerniknijcie na zdjęcie ze słoczami. Widać, że jest nieco ciemniejszy od preferowanej przeze mnie jasności korektorów (przez co o rozświetleniu w moim przypadku nie ma mowy), i że wpada w żółć. Po dokładnym wklepaniu to, że jest nieco dla mnie za ciemny nie rzucało się w oczy, chyba że ktoś uważnie i intensywnie się przypatrywał.
No i kwestia bardzo dla mnie istotna: korektor ma w moim odczuciu krycie lekkie do średniego. Nie radził sobie z moją siną doliną łez i w to miejsce musiałam dokładać coś bardziej kryjącego.
Ze względu na lekkość i przyjemną konsystencję korektora The Eraser Eye mogę go polecić osobom o nieco ciemniejszej ode mnie karnacji, szukającym lekkiego wyrórwnania kolorytu skóry pod oczami bez jej obciążania, i którym nie zależy na wysokim kryciu.
Też mam duże sińce pod oczami i również oczekuję od korektora super krycia i trwałości. Nadal poszukuję ideału, a obecnie używam tego z l'orela :)
OdpowiedzUsuńi jak? czy L'Oreal do ideału się zbliżył?
UsuńJa jestem zachwycona korektorem clarins, zaczelam od miniatury ale szybko pobieglam po pelnowymiarowy. W koncu znalazlam korektor, ktory lubie uzywac
OdpowiedzUsuńa dobrze kryje?
UsuńJa jestem zadwolona, wygladam swiezo i na wypoczeta i do tego jest swietna baza pod cienie. Wiesz co, najlepiej byc przetestowala go na aobie, bo na rece nie wyglada tak super jak pod okiem.
Usuńbędę mieć go na uwadze. dzięki :)
UsuńKolor zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń:)
Usuńte korektory powinny byc zdecydowanie jeszcze dostepne w jasniejszych odcieniach ... tak jak w stanach... :)
OdpowiedzUsuńto prawda...
Usuńkolor faktycznie przydałby się jaśniejszy, chociaż żółć, a nawet pomarańcz ładnie neutralizuje ewentualne sińce ;-) mam ochotę na ten korektor ale już widzę, ze jednak jaśniejszy odcień bardziej by mi odpowiadał.. to jednak problem.. bo w Polsce nie ma go wcale :-|
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem nie ma nad czym płakać. ten korektor to nie jest jakieś objawienie...
UsuńWłaśnie go wykańczam. Też miałam duże oczekiwania, biorąc pod uwagę jak zagramanica trąbiła o jego wspaniałości. Niestety kryje bardzo słabo i w efekcie nawet tuż po jego nałożeniu wyglądam na zmęczoną :(
OdpowiedzUsuńja dokładam innego korektora, żeby uniknąć tego efektu :/
UsuńJa po prostu zużyję go do końca i wrócę do jednego z moich ulubieńców z Catrice.
Usuńto jest dobry plan :)
UsuńNie jest zły :)
OdpowiedzUsuńale do ideału mu braakuje...
Usuńja baaardzo rzadko używam korektora pod oczy. tylko lekkie podkład mineralny lub krem bb. na pewno fajnie jest prowadzić pensjonat
OdpowiedzUsuńpraca w usługach bywa przyjemna, ale też bardzo stresująca - zwłaszcza jeśli trafi się na upierdliwych klientów. jak to w tej branży ;) nie mogę narzekać, ale niedosypianie bardzo się na mnie odbija
Usuńrozumiem, ludzie są różni .
UsuńCzyli nie jest aż tak doskonały jak go malują. Też już wiem co to zmarszczki, bo na budziku wybiło 36 lat ;) Cały czas się trzymam korektora mineralnego z Lily lolo.
OdpowiedzUsuńdla mnie on niestety jest pod oczy za suchy i za mało kryjący :( ale na wypyski super!
UsuńZużyłam dwa opakowania i bardzo dobrze go wspominam :)
OdpowiedzUsuńto świetnie, że Ci służył :)
UsuńMam go na celowniku, ale obawiam się czy nie będzie podkreślać moich zmarszczek :/
OdpowiedzUsuńu mnie po przypudrowaniu nie podkreśla :)
UsuńNiuniu kochana, z pełnym szacunkiem , dziesięć lat różnicy jednak robi różnicę :* ale spróbuję przy okazji jakiejś :D
Usuńwiem, wiem. mimo wszystko sama zetknęłam się z korktorami dużo bardziej chcącymi zbierać się w zmarszczkach, nawet takich drobniejszych ;) chociażby mój ukochany liquiud camouflage z Catrice, muszę go porządnie utrwalać, ale daje mi krycie, jakiego potrzebuję ;)
Usuńkurczę, myślałam, że lepiej kryje, a tu w sumie słabiak :/ liquid camouflage z catrice w porównaniu do niego wypada o niebo lepiej
OdpowiedzUsuńliquid camouflage kryje bez porównania lepiej!
UsuńEfekt całkiem całkiem, choć oczekiwałam lepszego krycia. Hmm...
OdpowiedzUsuńPS Jako że tematyka mi bliska, pozwalam sobie zaobserwować ;)
nie wiem czemu, ale w ogóle byłam przekonana, że on super kryje. a jednak nie...
Usuńbardzo mi miło! zapraszam :)
Szkoda,że kiepski. Ja mam swojego ulubieńca z Lumene!
OdpowiedzUsuńmoże nie kiepski, ale lepszy dla osób o nieco ciemniejszej ode mnie cerze i nie wymagających dużego krycia ;)
UsuńOj ja też nie lubię takich gąbkowych aplikatorów ;). Nigdy ich nie używam tylko nabieram korektor na osobną gąbeczkę ;).
OdpowiedzUsuńno wiadomo!
UsuńHmmm szkoda. Polecam Ci paletkę korektorów Loreala, sińce są przykryte ;)
OdpowiedzUsuńz tej marki mam korektor true match na celowniku :)
UsuńUprzedzam, że TM jest bardzo suchy :(
Usuńno to najwyżej będzie to jednorazowa przygoda ;)
UsuńKupiłam ten korektor jak tylko przyjechałam do UK, tyle się o nim naczytałam swojego czasu, że jawił się jako CUD. No i niestety, nie udało się a z kolei te kilka lat temu nie miał zbyt wielkiego zadania przed sobą. Teraz jest różnie, szybciej wychodzi zmęczenie....
OdpowiedzUsuńAplikator też mi się nie podobał.
Bardzo sobie chwalę korektor pod oczy z Narsa, Senny, Chanel (ten ostatni jest prawdziwym odkryciem ze względu na formułę). To moje pewniaki.
a Narsa teraz i ja będę miała okazję przetestować, yay :)
Usuń