Szał na matowe pomadki w płynie Bourjois z serii Rouge Edition Velvet trwa od kilku sezonów. Nie pozostałam obojętna na te wszystkie zachwyty i pewnego dnia na promocji 3 for 2 w Bootsie upolowałam sześć odcieni. Normalnie kosztują 8,99 funtów za sztukę, więc dwie ustrzeliłam za darmo. Yay me.
Obiektywnie rzecz ujmując, nie są to złe produkty. Ja jednak się tak tymi pomadkami nie zachwycam, jak większość moich blogowych koleżanek. Dla mnie są po prostu OK, bez ekscytacji.
Opakowania mają super. Kształ prostopadłościaniu bardzo ułatwia przechowywanie, a kolor nakrętki korespondujący z kolorem zawartości pozwala na szybkie zlokalizowanie interesującego nas odcienia. Wszystko jest ładne i estetyczne. Aplikator to klasyczna gąbeczka. Nabiera odpowiednią na jedną aplikacjię ilość produktu i jest dość precyzyjny.
Zapach produktów szału nie robi. Pachną plastikowo.
Pomadki mają ładne wykończenie satynowego matu, a w ofercie jest obecnie siedemnaście kolorów (w UK). Posiadane przeze mnie odcienie są świetnie napigmentowane i w zasadzie jedna warstwa wystarcza na osiągnięcie optymalnego krycia. Poza tym dokładanie produktu nie jest dobrym pomysłem, bo jego nadmiar potrafi zebrać się w bruzdach na wargach i przejść na zęby. Umiar bardzo wskazany.
02 Frambourjoise to lekko malinowa czerwień.
05 Ole flamingo! to ognista fuksja.
07 Nude-ist to mieszanka brudnego różu i brązu, taka marsala.
09 Happy Nude Year to ceglasta brzoskwinia. Najgorsza jakościowo z posiadanej przeze mnie szóstki, a poza tym nie do końca dobrze czuję się w tym odcieniu.
10 Don't pink of iit! to dzienny, delikatny róż.
11 So Hap'pink to przyjemna, lekko koralowa brzoskwinka.
Tyle czytałam o niesłychanej trwałości
tych pomadek. Zdziwiłam się zatem, że u mnie po pierwszych próbach
trzymały się jedynie do 4 godzin. Myślałam, że może to wina stosowania
cieniuteńkiej warstwy pomadki ochronnej jako bazy pod te szminki, ale
nakładanie ich na zupełnie gołe, suche usta niczego się nie zmieniło. Z
niechlubnym wyjątkiem 09 Happy Nude Year, który utrzymuje się na moich
ustach przez 1,5 godziny, w przypadku pozostałej piątki co 3,5 - 4
godziny muszę nanosić poprawki, bo widać, że kolor nierównomiernie znika
z warg, tworzą się prześwity, i to niezależnie czy jem i piję, czy nie.
Jakakolwiek forma konsumpcji nie pozostaje bez wpływu na tempo zjadania
się produktów; poza tym pomadki odbijają się na szklankach.
Najintesywniejsze kolory potrafią lekko weżreć się w usta i są
tudniejsze do usunięcia (polecam olej kokosowy) niż jaśniejsze nudziaki.
Oczywiście pomadki wysuszają usta (podkreślą suche skórki) i po całodziennym noszeniu muszę o
naskórek warg dobrze zadbać. Peeling ust i intensywne nocne nawilżanie bardzo
wskazane.
od lewej: 02 Frambourjoise, 05 Ole flamingo!, 07 Nude-ist, 09 Happy Nude Year, 10 Don't pink of it!, 11 So Hap'pink
Jeśli o same kolory chodzi, najlepiej czuję się w 02 Frambourjoise, 05 Ole flamingo! oraz 11 So Hap'pink. 07 Nude-ist również dobrze mi się nosi (w moim odczuciu to jeden z najładniejszych nudziaków w tej linii), a na 10 Don't pink of it! muszę mieć nastrój i dobrze dobrać makijaż (najlepiej ciemne oko), żeby nie wypłukać się za bardzo z koloru na twarzy. Czarnej owcy 09 Happy Nude Year nie lubię - ani za odcień, ani za bardzo szybkie, nierównomierne ulatnianie się z moich ust.
zakochałem się w 10 :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen najspokojniejszy najładniejszy.
OdpowiedzUsuńja właśnie lubię bardziej szalone kolory :)
UsuńW sumie to pierwsza sceptyczna recenzja tych pomadek, którą czytam :D ale nie każdemu muszą przypaść do gustu ;) Ja mam cztery kolorki i wyrzuciłam wszystkie inne szminki i pomadki...
OdpowiedzUsuńnaprawdę? ja się spotkałam z kilkoma sceptycznymi opiniami, choć zdecyowana większość to jednak te pozytywne ;)
Usuńja nie używam pomadek. nie umiem ich nosić. myślę, że żaden kolor mi nie pasuje;/
OdpowiedzUsuńna pewno nie jest tak, że żaden kolor Ci nie pasuje. może ktoś z doświadczeniem potrafiłby Cię nakierunkować na odpowiadającą Ci paletę barw?
UsuńUwielbiam te pomadki! a najbardziej Nude-ist!
OdpowiedzUsuńz szostki, którą mam, uważam Nude-ist za jedną z najładniejszych :)
Usuńładne kolorki :) ja jeszcze nie miałam pomadki z tej serii, ale kuszą :)
OdpowiedzUsuńmnie już nie kuszą :]
Usuńpodobają mi się, ale nadal jestem odporna na zachwyty, mam kilka produktów do ust i to mi wystarcza. zdecydowanie bardziej wolę poznawać pielęgnację jak na pewno wiesz
OdpowiedzUsuńtak wiem :)
Usuńmnie daleko do zachwytów. jak dla mnie nic nie tracisz :)
U mnie żadna pomadka nie jest trwała, więc tego nie oczekiwałam od Bourjois. Skusiłam się tylko na jeden kolor i byłam z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńto super, że się nie zawiodłaś :)
UsuńMam kilka nudziakowych odcieni tych pomadek i musze przyznać, że początki z nimi były trudne. Ale jeśli nie aplikuję pomadki ochronnej przed ich aplikacją, utrzymują się na moich ustach cały dzień, chyba, że zjem coś tłustego ;)
OdpowiedzUsuńu mnie na gołych ustach też trwałość max do 4 godzin... :/
UsuńFajnie je pokazałaś :)
OdpowiedzUsuńNa początku byłam bardzo nakręcona na nie, ale potem mi przeszło i zapomniałam. W sumie nawet teraz, po Twoim wpisie, nie poczułam żądzy Bourjois :D ZA bardzo boję się przesuszania :( Mam ochotę kupić słynną Dusty Rose z ABH, tylko nie wiem, czy będę ją regularnie używać. Miałam cudny odcień Marvelous Mauve Cream Lip Stain Sephory, ale to co zrobiła mi z ustami, to MASAKRA :( Trochę korcą Nyxowe maty i Liquid Matte Huda Beauty, tylko jakie okażą się dla mnie? ;)
dziękuję :*
Usuńe, nic nie tracisz nie kupując Bourjois. a seria Soufflet de Velvet jest jeszcze słabsza... co do innych pomadek, niestety nie mogę się wypowiedzieć, bo żadnej z nich nie mialam :)
Pomadki Sephora to rzeczywiście hardcore! Ja mam dwa odcienie, w tym Marvelous Mauve. ;)
UsuńABH Dusty Rose mi sie marzy 😁
tak wysuszają te sephorowe?
UsuńPo spotkaniu z dwoma matowymi pomadkami Sephory (bo pierwsza to była Maniac Mat, czy jakoś tak) nie dam się namówić na żadne zakupy z tego przedziału. Szkoda ust...
Usuńrozumiem, co masz na myśli :)
UsuńMam wrażenie, że jestem jedyną osobą w blogosferze, która nie dała się skusić na choćby jeden egzemplarz. :D
OdpowiedzUsuńnie jesteś, poczytaj komentarze ;)
UsuńKiedyś całkiem się z tymi produktami dogadywałam. Teraz mam sporo matowych pomadek na tle których te Bourjois wypadają średnio. Mam do nich jednak sentyment bo to pierwsze matowe płynne pomadki, które się u mnie nie pojawiły.
OdpowiedzUsuńMyślę tak jak Ty. Są ok ale bez szału. Znam lepsze :)
no to piąteczka :)
Usuń10 podoba mi się najbardziej :)
OdpowiedzUsuń10 zbiera wiele zwolenniczek :)
UsuńMam Frambourjoise i bardzo ją sobie chwalę. Jedyne co bym zmieniła to zapach :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńSama posiadam odcień 07 jednak nie wiedzieć czemu stosunkowo rzadko po niego sięgam :( - czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńchyba tak, bo jest bardzo ładny :)
UsuńO, 10 będzie fajna w sezonie jesienno-zimowym. Sama już nie wiem, czy brnąć w ten temat dalej, czy odpuścić. Nie zachwycają, nie są też złe... pewnie podejmę decyzję, kiedy zostaną wycofane ;P
OdpowiedzUsuńe tam, nie kochasz ich całym kosmetycznym sercem, więc ich nie wycofają :P
Usuńo, racja! :D
UsuńNo nie powiem wybór kolorów jest spory ;)
OdpowiedzUsuńo tak :) a zaczynali chyba z ośmioma :)
UsuńJa je akurat bardzo lubię :). Mam dwa odcienie, ale akurat żaden z twoich :)
OdpowiedzUsuńjeden z Twoich odcieni wpadł mi w oko, ale jednak się nie skuszę ;)
Usuń