Działo się to za czasów, kiedy jeszcze w Polsce istniały i miały się dobrze sklepy sieci Marionnaud. Przyleciałam do kraju i spotkałam się ze Słomką :* Namówiłam ją na wyprawę do wspomnianego przybytku, bo chciałam zobaczyć na żywo i pomacać legendarne kosmetyki The Balm. Niestety nie miałam wtedy zbyt wielu monet na koncie, więc nie mogłam sobie pozwolić na zachwalany rozświetlacz, prawie wszystkie róże (są cudowne!) oraz kilka paletek do cieni, a zwłaszcza Nude'tude i Meet Matt(e). Za to wypatrzyłam przecenione pomadki marki i kupiłam na pocieszenie sztukę o nazwie scoop.
I już wiem, czemu akurat o pomadkach The Balm głośno nie jest...
Jak widać, po przecenie za standardową pojemność (4 g) zapłaciłam 31,50 zł. Ponieważ to The Balm, opakowanie pomadki jest tekturowe, ale mocne. Do tego zamyka się na klik, czyli jest odporne na samoistne otwieranie się na dnie torebki. Seria nazywa się Read My Lips, więc opakowanie pokryto gazetowym wzorkiem. Słowem - całokształt przemyślany i cieszący oko.
Pomadka ma odcień koralowego różu, który jest bardzo twarzowy i doskonale pasuje na dzień. Kryje delikatnie, ale można krycie budować. Produkt ma niezbyt intensywny, ale dziwny zapach - coś jakby wanilia podbita miętą. Do tego przez kilka minut po nałożeniu wyraźnie chłodzi usta. Szminka nie ma działania wysuszającego, ale nawilżania nie ma co po niej oczekiwać. Podkreśli też suche skórki.
Oprócz dziwnego zapachu nie polubiłam też formuły tej pomadki - szminka jest lepkawa i cały czas czuć ją na ustach. Z drugiej strony przynajmniej wiem, kiedy powinnam ponowić aplikację ;) Trwałość bez jedzenia i picia to dwie godziny w porywach do trzech. Konsumpcji produkt oczywiście nie przetrwa, no i mocno brudzi kubki... Na szczęście schodzi raczej równomiernie.
Może to nie bubel, ale nie czuję się zachęcona do kupienia innych pomadek The Balm. Bez scoop też mogłabym spokojnie żyć, choć, uwaga, w mojej przepastnej kolekcji nie posiadam kolorystycznego odpowiednika tej sztuki.
Pasuje Ci :)) Szkoda, że szalu nie robi, ale podoba mi się już za samo opakowanie :D
OdpowiedzUsuńdlatego noszę ;)
Usuńtak, opakowaniu nie można odmówić uroku :)
Takie jak pomadki to ja 'zjadam' ;) dlatego nawet ich nie kupuję, czasami skuszę się na błyszczyk
OdpowiedzUsuńale błyszczyki też szybko się zjadają...
UsuńOpakowanei super! Kolor juz nie bardzo moj :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńKolor fajny, ale mimo wszystko nie czuję się zachęcaona:). Kusiły mnie chyba kiedyś z truskawki, też wychodziły w sumie niedrogo.
OdpowiedzUsuńcóż, niczego mi ta pomadka nie urywa ;)
UsuńNa pomadki nie zwróciłam uwagi. Dziwne, bo opakowanie niezmiernie mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńA ten zapach nie jest taki jak w Carmexie?
nigdy nie miałam klasycznego carmexa, więc nie mam porównania...
UsuńNo trudno. dzięki za odp :)
Usuńnie ma sprawy. żałuję, że nie jestem w stanie ani potwierdzić, ani zaprzeczyć :/
UsuńKolor pomadki jest bardzo ładny, ale z tego co piszesz to jakość bardzo przeciętna...
OdpowiedzUsuńThe Balm kocham za kosmetyki do twarzy :-)
mogłoby być lepiej :)
UsuńLepkich mazideł unikam, bo zaraz łapia mi się w nie włosy, a tego bardzo nie lubię. Ale kolor bardzo ładny, to trzeba przyznać - pasują Ci takie odcienie!
OdpowiedzUsuńa kto lubi włosy klejące się do ust...
Usuńwiem, dlatego pomadkę noszę ;)
Firma się nie popisała.
OdpowiedzUsuńByłam zauroczona ofertą The Balm do tego stopnia, że miałam paletę Nude która poleciała w świat, róże także nie zagrzały u mnie miejsca i został tylko jeden, który lada chwilę pożegnam. Słynny rozświetlacz nie do końca mi odpowiada, choć początki były udane. Mam jeszcze brązer i jego dalsze losy zależą od pędzla, jak się nie uda, idzie dalej. Nowych zakupów z The Balm nie planuję.
ooo, a czym Ci podpadły cienie i róże? myślałam, że z In Stain byłaś zadowolona...
UsuńIn Stain czeka na decyzję, podobnie jak Bahama Mama i Mary Lou. Zachwyt kosmetykami a przełożenie ich na realne potrzeby w świetle tego jak zmieniły się moje preferencje nakazuje znalezienie im nowego domu :D Opakowania zauroczyły mnie na tyle, że miałam spory pakiet tych kosmetyków u siebie. Tylko, że tak naprawdę szukam czegoś innego. Wszystko rozbija się o teksturę, sposób rozcierania, trwałość itd.
UsuńChyba po prostu wyrosłam z takich marek. Sięgam po inne produkty, które pokazują mi, że można więcej/lepiej. Nawet róż ZAO wypada lepiej niż In Stain... do którego niestety muszę mieć nieskazitelną cerę a ostatnimi czasy rzadko sięgam po podkład. Bahama Mama, tutaj wiele zależy od nowego pędzla. Jeżeli da radę, zostanie ale coś czuję, że i tak przegra w zderzeniu z brązerem La Prairie czy Givenchy. Mary Lou daawno nie używałam, o wiele bardziej pasuje mi boski rozświetlacz ArtDeco a planuję jeszcze dokupić jeden wariant z MAC'a.
Od dłuższego czasu jestem coraz bardziej marudna w kwestii kolorówki :)
rozumiem....
Usuńno cóż, sprawdziłaś i wiesz, że Ci te kosmetyki nie leżą :)
mary lou pewnie kiedyś kupię, ale naprawdę kiedyś, bo nie potrzebuję i długo nie będę potrzebować nowego rozświetlacza ;) bahama mama z kolei w ogóle mnie nie interesuje. za ciemny ten bronzer jak dla mnie :)
szkoda że się nie sprawdziła ale wyglądem cieszy oko ;)
OdpowiedzUsuńnie to, że się nie sprawdziła... po prostu nie zachwyciła ;)
UsuńSzkoda, że jest lepka i krótkotrwała, bo kolor bardzo mi się podoba. Ale najbardziej urzekło mnie opakowanie :)
OdpowiedzUsuńach ta nasza srocza natura... ;) opakowanie to rzeczywiście najmocniejsza strona tej pomadki :)
UsuńZużyjesz ją sobie na co dzień, efekt jest lekki, spokojny :)
OdpowiedzUsuńdokładnie :)
Usuńuwielbiam takie odcienie na ustach, przepiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńkolor ładny, to fakt :)
UsuńOpakowanie jest urocze :) a i na usteczkach ładnie się prezentuje szkoda że tylko...
OdpowiedzUsuńznowu kompulsywny zakup nie wyszedł mi na dobre ;)
UsuńKupiłaś niezwykle twarzowy odcień:) W naturalny sposób podkreśla usta.
OdpowiedzUsuńtak, odcień jest bardzo ładny :)
Usuńbardzo ładnie wyglądasz w tym kolorku ! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńzawartość może kiepska, ale jakie klawe opakowanie!!
OdpowiedzUsuńOjj, ja jestem "uczulona" na dziwne zapachy w pomadkach, nie byłabym jej w stanie używać ;)
OdpowiedzUsuńtylko że zapach to subiektywna sprawa... może akurat bi Ci się spodobał ;)
UsuńŁadna ale szkoda ze Ciebie nie zachwyciła
OdpowiedzUsuńTy to piękna we wszystkich swoich pomadkach, masz usta stworzone do noszenia kolorów wszelakich :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :*
Usuńswoje usta lubię od zawsze - nawet jako niesamowicie zakompleksiona nastolatka je akurat lubiłam. swoją drogą jak teraz patrzę się na swoje zdjęcia, nie wiem, skąd mi się te kompleksy brały. teraz się z siebie śmieję ;)
taaa, mam to samo, jak patrzę na moje zdjęcia z nastoletnich czasów i moją figurę – wtedy miałam podobno grube uda buahhahahaha, dziś, 10 kg później nie wydaje mi się, żebym miała grube, więc co dopiero wtedy. nastolatki są takie głupiutkie :P
Usuńa ja niby gruby brzuch miałam... to co mam powiedzieć po ciąży ;) ale już dawno zaakceptowałam swoje ciało, i to z wszystkimi niedoskonałościami.
Usuńprawo młodości chyba ;)
Mnie podoba się bardzo!
OdpowiedzUsuńkolor jest delikatny, ale ma w sobie coś!
Pięknie prezentuje się na twoich ustach :)
:)
Usuń