Jeśli mowa o filtrach przeciwsłonecznych, ze swoją naczynkową, tłustą cerą przez kilka dobrych lat trzymałam się matujących SPF-ów pięćdziesiątek z Vichy lub La Roche-Posay. Oczywiście nadal bardzo je lubię, ale pewnego dnia spóźniłam się nieco z robieniem filtrowych zapasów - z reguły z kremów z SPF korzystam przez cały rok, a nie tylko latem, a niestety po lecie ciężko stacjonarnie kupić takowe rarytasy. Niepojęte, ale tak jest. Anyways, do apteki wpadłam na początku września zeszłego roku, a poza dwoma kosmetykami Pharmaceris nic innego już nie było. Z lekką obawą stwierdziłam, że co mi tam - zdam się na łaskę losu i spróbuję.
To była dobra decyzja! Przez przypadek trafiłam na bardzo przyzwoite, polskie kremy z filtrem, które chronią, nie zapychają, nie bielą nadmiernie, nie są tłuste i nadają się pod makijaż. W sumie naprawdę niewiele mam im do zarzucenia.
Oba kremy zapakowano w tubki o podobnej, pomarańczowo-białej szacie graficznej. Wersji z SPF 30 używałam wiosną i wczesnym latem, podczas gdy SPF 50 towarzyszyła mi przez cały sierpień i wrzesień, a niedawno wykończyłam resztki.
Obie wersje są bezzapachowe i mają postać białej, niezbyt gęstej emulsji. Rozprowadzają się dobrze i względnie szybko wchłaniają. SPF 30 nie bieli, a SPF 50 robi to w minimalnym stopniu.
Żaden z kremów mnie nie podrażnił i nie zapchał. Oba świetnie utrzymywały makijaż; nic nie spływało, a podkład nie wyświecał się wcześniej niż zwykle.
Ochronę przeciwsłoneczną oceniam na dobrym poziomie. Ani podczas stosowania SPF 30, ani SPF 50 nie "spaliłam się" nawet kiedy nie unikałam słońca. Tak, złapałam nieco koloru, ale obyło się bez ordynarnego raka i cierpiących naczynek.
Jedyną różnicę widzę w stopniu nawilżania skóry. Mam wrażenie, że krem SPF 30 był nieco bardziej nawilżający. SPF 50 latem pod tym względem spisywał się dobrze, ale kiedy zaczął się sezon grzejnikowy, nie poradził sobie z problemem odwadniania się mojej skóry twarzy. Nie mam jednak mu tego za złe.
Pozytywne zaskoczenie. Go Pharmaceris!
Znacie? Podzielacie moje zdanie?
nie znam ;)
OdpowiedzUsuńale za to bardzo lubié serie Pharmaceris, którá dostalam od Ciebie :)
super, że Ci służy :)
Usuńnie miałam tych kremów z filtrem, teraz przestałam stosować filtry, wystarcza mi to co jest w kremach pielęgnacyjnych i bb
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńHydrolipidowy lubiłam, nawilżającego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńone naprawdę niewiele się różnią :)
UsuńBędę musiała wypróbować :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że warto :)
UsuńWydaje mi się, że miałam ten krem, tyle że było to tak dawno, że nie mam pewności... Jeśli to jest ten krem, o którym myślę, to byłam z niego zadowolona, bo pamiętam że używałam go latem pod makijaż i nie tylko nie bielił, ale i nie zwalczał mojej letniej "tapety" ;)
OdpowiedzUsuńw takim razie to prawie na pewno ten :)
UsuńOd lat stosuję filtry od twarzy, ale nigdy nie było robione w sposób ciągły, aż do chwili gdy kupiłam Vichy 50 SPF. Już niebawem go zdenkuję i następny będzie ten, o którym piszesz lub LRP :)
OdpowiedzUsuńprzybijam wirtualną piątkę za regularność :)
UsuńJeśli nie bieli i trzyma dobrze makijaż i lepiej nawilża jak 50 to wybiorę ten przy następnej okazji :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa jestem wierna Vichy (La Roche Posay jeszcze nie miałam), ale może kiedyś w pdoobnej sytuacji dam się skusić też na Pharmaceris skoro dobry :)
OdpowiedzUsuńczasem warto dać szansę czemuś nowemu ;)
UsuńJak miło, gdy polskie marki pozytywnie zaskakują. Wersja SPF30 mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńmnie też bardzo cieszy, kiedy polski marki się sprawdzają :)
UsuńMi dodatkowo podoba się to, że saą hipoalergiczne. Dla bezpieczeństwa wolę z takich produktów korzystać :)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńJa również stosuję filtry regularnie, choć ostatnio przy takiej pogodzie jaką mamy nie widzę zasadności, przez takie chmury to na bank nic nie przenika ;) Z przyjemnością zaopatrzę się w nie przed kolejnym sezonem, chwilowo zużywam jeszcze letnie zapasy ;)
OdpowiedzUsuńja dzięki pewnej dobrej duszy mam zapas filtrów na cały rok :P
Usuń