Przysięgam, jak tylko skończyłam trzydziestkę moje tkanki śluzowe postanowiły zjednoczyć się przeciwko mnie. Dokładnie tydzień temu zaszczepiłam córeczkę przeciwko grypie, po czym w piątek mała zaczęła kichać i leciało jej z nosa. W sobotę jej przeszło, a to mój nos z kolei się zablokował. Nie było to nic specjalnie uciążliwego; kupiłam spray i czekałam aż przejdzie. Zamiast przejść pojawił się dziwny, uciążliwy ból w policzku, na którym płukanki i okłady z rumianku nie robiły wrażenia. Pierwsze więc co zrobiłam po zeszłonocnym (od dawna planowanym) przylocie do Polski, to po raz czwarty w tym roku odwiedziłam laryngologa. I wyobraźcie sobie - zaczęło się od mało znaczącego w moim mniemaniu katarku (poza zapchanym nosem nic mi nie dolegało), a diagnoza to zapalenie ucha (skutek zmian ciśnienia podczas lotu) oraz spora nadżerka na policzku. Normalnie, ręce opadają. W sobotę mam iść na wesele, a wątpię, że nadżerka do tego czasu ustapi :( Przepraszam, że marudzę, ale czasem te rzeczy trzeba z siebie wyrzucić.
I tym optymistycznym akcentem przejdźmy do zeszłomiesięcznych pustaków.
Do cna wykończyłam dwie pozycje z kolorówki z tej samej firmy - Wibo, czyli wycofaną już pomadkę Eliksir w odcieniu 09 (klik) oraz przepiękny piaskowy lakier Glamour Sand 02 (klik).
Pielęgnacja twarzy i okolic okołotwarzowych. Pasty do zębów bez fluoru Aloe Dent uwielbiam i kupuję raz za razem w różnych wersjach. Kolejna w użyciu. O olejku Evree Magic Rose wypowiedziałam się tutaj (klik). Było to pozytywne spotkanie, zwłaszcza dla skóry dekoltu. O filtrze Pharmaceris napisze osobną notkę, bo zdecydowanie jest to kosmetyk wart uwagi i osobiście byłam z niego bardzo zadowolona. Maskę do twarzy John Masters Organics dostałam od Hexxany i... nadal nie wiem, co o niej myśleć. Nie jest to zły kosmetyk, nawilża cerę, ale żadnych szczególnych właściwości się w nim nie doszukałam.
Ciało i włosy. Maseczka błotna do włosów Dermaglin była w porządku; po jej zastosowaniu włosy były ładnie odbite od nasady. Dezodorant Garniera był ze mną w nocy (na dzień nie zapewnia mi tak dobrej ochrony, jakbym chciała). Odżywki bez spłukiwania L'Oreal nie polubiłam, o czym pisałam tutaj. Zużyłam ją jednak w całości. Szampon Timotei stosowałam co kilka myć do dogłębnego oczyszczenia włosów. Zawiera mocne detergenty i dobrze sprawdza się w tym celu. Tego konkretnego wariantu żelu pod prysznic Soap&Glory, Sugar Crush, nie polubiłam - właściwości myjące były oczywiście na dobrym poziomie, ale nie podobał mi się zapach - jakby połączenie cukru z limonką, dziwny.
Serum antycellulitowe Lirene było OK. Nawilżało skórę i sprawiało, że była delikatnie elastyczniejsza. Peeling do stóp Fuss Wohl lubię i często do niego wracam, bo jest skuteczny, a zawarte w nim drobiny pumeksu, których jest od groma, działają na moją słoniową skórę stóp dużo lepiej niż wszelkie polietynowe propozycje. Krem do stóp Gewohl od Hexx okazal się bardzo przyzwoity - stopy były po nim zmiękczone i nawilżone. Wśród kremów do rąk oczywiście mamy pewniaka - moją ukochaną mocznikową Isanę (tubka na zdjęciu jeszcze przed przecięciem), oraz krem Nuxe reve de miel (klik), który był w porządku, ale raczej polecałabym go posiadaczkom nieznisczonych i nie wysuszonych na wiór dłoni.
Trzymajcie się ciepło w tej okropnej, deszczowej aurze! Ja nigdy przenigdy nie polubię jesieni ani zimy; nawet po przeczytaniu miliona postów do tego zachęcających.
Współczuję :( Zawsze coś musi się przyplątać. :/ Dziś z gorączką jechałam na komisję z sądu pracy i wróciłam z mega bólem głowy. Spore denko :) Życzę dużo zdrowia, żeby nadżerka zeszła :*
OdpowiedzUsuńja Tobie również życzę zdrowia, bo męczysz się już długo :(
UsuńJa chyba nigdy nie miałam tak zużytej pomadki.
OdpowiedzUsuńja też chora jestem i paskudztwo nie chce się odczepić :( Szybkiego powrotu do zdrowia :)
wbrew pozorom w sztyfcie schowane jest jeszcze jakieś 1/3 produktu, więc zazwyczaj jeszcze grzebię :)
Usuńzdrówka życzę :*
Przypomniałaś mi o paście, którą już kiedyś u Ciebie wypatrzyłam i miałam sobie kupić :-)
OdpowiedzUsuńpasty jeszcze nie raz się u mnie pojawią, bo kupuję je raz za razem :)
UsuńOlejek Magic Rose uwielbiam :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńu nas też padało kilka dni, dziś w końcu wyszło słońce ale wieje. polecam pastę do zębów ajona i curasept. ja mam problemy z zębami i dziąsłami.
OdpowiedzUsuńte pasty, o których wspominasz, są bez fluoru?
UsuńOjej...dużo zdrówka Ci życzę :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTe pomadki Eliksir były całkiem nieźle. Dobrze jest wspominam :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka:) mój mały też przeziębiony. Odkad wrócił do przrdszola końcem września tak infekcje co wylecze to wracają.
ja mam jeszcze cztery, powoli denkuję :P
Usuńdzięki. no właśnie, dlatego sama się waham, czy dawać Viki do przedszkola.
U mnie w tym miesiącu zuzycia marne niestety ;(
OdpowiedzUsuńczasem tak bywa :)
UsuńTeż nie cierpię zimy. Pam za to ma kompletnie inne zdanie i zimę uwielbia, także jeśli kiedyś będziesz chciała spróbować przekonać się do tej pory roku, pogadaj z nią, może akurat Cię nawróci ;)
OdpowiedzUsuńgadałam z nią o tym kilka razy. naprawdę nic mnie nie przekona do zimna, łysych drzew, swetrów, kurtek i dłuuugich nocy...
Usuńzdrówka :) a zużycia ciekawe, ale chyba nic nie znam ;)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńTęsknię za produktami Soap&Glory - zazdroszczę, że masz je na wyciągnięcie ręki :)
OdpowiedzUsuńheh, niby mam, a bardzo rzadko po nie sięgam :P
UsuńPokaźne denko! Nigdy nie robiłam takiego u siebie. Jestem ciekawa ile pustaków u mnie by się znalazło. :-D
OdpowiedzUsuńObserwuję.
warto sprawdzić. można się zdziwić ;)
UsuńPróbuję się przekonać do tej odżywki bez spłukiwania L'Oreal, ale zdaje się że obciąża mi włosy..
OdpowiedzUsuńJustynie też obciążała...
UsuńO rety, no to się masz z tym zdrowiem laryngologicznym... widzę, że od naszego spotkania się niewiele poprawiło :(. Mam nadzieję, że nadżerka chociaż już wyleczona! Zdrowiaaaaaaa <3
OdpowiedzUsuńheh, chyba już się nie poprawi :/ coraz dziwniejsze rzeczy wychodzą...
Usuńmelduję, że nadżerka wyleczona. zapalenie ucha też. antybiotyk, płukanka i maść zrobiły swoje na szczęście :) mogę normalnie jeść, jupi :)
Hihihi ja uwielbiam jesień i zimę *_* W sumie każda pora roku ma dla mnie plusy i minusy. Jesień/zima to cudowne długie wieczory, ciepłe swetry i szaliki, deszcz, wiatr i... mróz/śnieg za którymi trochę tęsknie w umiarkowanej ilości. Kolory Matki Natury. Nie piszę o tym, by kogokolwiek przekonywać do swoich zamiłowań, bo to nie o to chodzi ;) Staram się po prostu dostrzegać dobre strony.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdrowotnie już lepiej i tego Ci życzę :* Doszłam do pewnego momentu, w którym doceniam je w pełni i ono staje się priorytetem.
wszystkie zalety jesieni/zimy, które wymieniłaś, dla mnie są wadami :P cóż, nie da się wszystkich uszczęśliwić ;)
Usuńdzięki :*
Znam jedynie antyperpirant Garniera i lubię go, dobrze się u mnie sprawdza, nawet w gorące letnie dni, których w tym roku było jak na lekarstwo.
OdpowiedzUsuńWiem co czujesz, jesienna słota i zima też mnie nie przekonują, ale cóż, trzeba to przetrwać. Jak mawia moja teściowa, byle do wiosny ;)
kiedy byłam w Polsce w lipcu i wrześniu, było upalnie :) to w Blackpool lata prawie nie było...
Usuńbyle do wiosny!