środa, 16 marca 2016

Barry M, 518 Genie

Ponoć za czasów młodości naszych mam polska Celia oferowała zielone pomadki utleniające się na różowo. Dla mnie są jak UFO - wiele o nich słyszałam (choć nie od swojej mamy), ale na własne oczy nie było dane mi ich zobaczyć. Nic jednak straconego, takiego cudaka można ustrzelić w szafie Barry M. Fajny gadżet!


Z tego, co widziałam, pomadka ma inne ubranko w zależności od tego, gdzie się ją kupuję. Ubranka z Superdrug są "normalne", te z Bootsa - dwukolorowe, trochę kiczowate, jak moja. Nic to, liczy się zawartość, za którą notabene trzeba zapłacić około pięciu funtów.

Jak widać, sztyft tego cudaka jest zielony. Pomadka natomiast zaczyna się utleniać od razu przy kontakcie ze skórą. Nie jest tak, że zielona smuga stopniowo zmienia się w róż; róż pojawia się od razu. Ciekawe natomiast jest to, że u mnie na dłoni jest on blady i niekryjący, ale na ustach pojawia się mocna purpuro-fuksja.

Dodam, że kosmetyk ma dziwny, plastikowy zapach. Pigment mocno wżera się w usta, przez co pomadka jest niezwykle trwała; w moim przypadku wygląda nienagannie przez 6-7 godzin z jedzeniem, piciem i gadaniem. Początkowo ma nieco mokre wykończenie, które z czasem znika. Przez kilka godzin po aplikacji kosmetyk nosi się komfortowo, ale moje usta po jakiś 3-4 godzinach zaczynają jednak pod mazidłem wysychać.


Jak Wam się podoba mój magiczny gadżecik? Przyznam, że ja się z pomadką bardzo polubiłam.

41 komentarzy:

  1. taka zielona pomadka dobrze mi się kojarzy, też taka kiedyś miałam. szaleństwo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szaleństwo w jak najlepszym tego słowa znaczeniu :)

      Usuń
  2. Fajnie wygląda na ustach. Na początku jak popatrzyła na tą zieleń to się przeraziłam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyglada super na ustach!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a najlepsze jest to, że u każdego kolor wychodzi troszkę inaczej :)

      Usuń
  4. Ja pamiętam takie pomadki! Jak będę w UK to sobie ją ustrzelę, właśnie w tym zielonym opakowaniu, hihi, żeby straszyć ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno rzucają ukradkowo zdziwione spojrzenia ;)

      Usuń
  5. Nie wiem jak Celia, ale pamiętam z dzieciństwa że moja babcia miała jakąś taką "lepsiejszą" zieloną pomadkę w bardzo efektownym, złotym opakowaniu, która utleniała się na bardzo mocną fuksję.
    Przyznam Ci, że trochę się boję takich pomadek, bo jak je nakładasz to nie widzisz gdzie, a jak potem wychodzi kolor - akurat u mnie te kolory zazwyczaj są bardzo "in your face" - to widać każde niedociągnięcie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. u mnie kolor jest niemal od razu, więc nie mam tego problemu :)

      Usuń
  6. Takiej pomadki jeszcze nie miałam. Bardzo fajny kolor uzyskuje po utlenieniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tego, co czytałam, u każdego kolor jest nieco inny w zależności od indywidualnego pH. czy coś takiego :)

      Usuń
  7. od dawna mnie kusi ta pomadka;) myślę też żeby ją kupić babci, bo właśnie u niej kiedyś widziałam tą z Celii :)
    na Twoich ustach wychodzi niesamowity kolor! wcale sie nie dziwie, że ją polubiłaś bo kolor idealny dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Justyno, naprawdę polecam się skusić. zabawa jest przednia :D

      Usuń
  8. Ciekawy produkt, jednak ja bym się nie skusiła ;) Dla mnie to jednak jest trochę UFO, bo pierwszy raz słyszę o takich pomadkach ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz widzę, tego typu produkt. Cudny kolor na ustach! Cudownego dnia Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie gadżety, ale nie ukrywam, że opisywany przez Ciebie zapach trochę ostudza mój entuzjazm.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapach jest dziwny, ale czuję go tylko podczas aplikacji :)

      Usuń
  11. Może, aż wstyd się przyznać, ale pierwszy raz słyszą o takich pomadkach. Choć nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem

    OdpowiedzUsuń
  12. Utleniana pomadka z Celii ciągle jest dostępna, zmieniła tylko opakowanie na takie fioletowo-przezroczyste. Macałam :).
    Podoba mi się kolor, jaki daje ta z Barry M, taki efekt "przygryzionych" ust.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no proszę, nie wiedziałam :)

      to dobre określenie na efekt :)

      Usuń
  13. Chętnie bym wypróbowała takie cudo, ciekawe jak się zachowuje na poszarpanych skórkach :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też nie widziałam na własne oczy tych pomadek z celii, ani innych , które utleniają się, po za przezroczystym błyszczykiem z Perfect-skim, który uwielbiam a gdzieś zgubiłam :/ może jeszcze się znajdzie. Trwałość w przypadku Twojego kosmity jest niesamowita!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo, nie wiedziałam o istnieniu takiego błyszczyka :)

      o tak, to najtrwalsza szminka w mojej kolekcji :)

      Usuń
  15. Haha a wiesz, że w Krakowie te pomadki z Celii można kupić cały czas bez problemu :D!

    Ja lubię takie cudaki, bo dają zazwyczaj taki fajny, mocny ale jednak nieco transparentny kolor. Mam błyszczyk utleniający się i strasznie go lubię !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to super :) w okolicach Wejherowa niestety nigdzie kosmetyków Celii nie widziałam :(

      Usuń
  16. Ładne wykończenie ♥ Usta wydają się bardzo pełne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki :) choć mam dość pełne usta; nie narzekam na nie :)

      Usuń
  17. Powiem szczerze, że lubię takie gadżety! :) Nie jest to jakiś must have, ale... hej, my kobiety lubimy takie dodatki :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Ale cudak. Pamiętam takie pomadki z czasów jak byłam nastolatką, ale sama nigdy żadnej nie miałam. Ładny kolor.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...