Kończy się listopad. Już jutro grudzień! Nie do wiary. Z drugiej strony mam nadzieję, że kwiecień przyjdzie bardzo szybko, bo obecna aura sprawia, że najchętniej zapadłabym w sen zimowy...
Ok, pustaki. Zacznijmy od pielęgnacji ciała:
Serum do biustu Eveline okazało się zbędnym elementem w mojej pielęgnacji (klik). Może i coś tam nawilżało, ale największy wpływ na wygląd skóry tego rejonu miały jednak ćwiczenia i masaże, do których w zupełności wystarczy naturalny, pozbawiony chemii olejek. Z kolei balsam do ciała z serii lukrecja gładka Fitomedu to kosmetyk świetny i godny polecenia (klik). Ładnie pachnie łąką i naprawdę świetnie i na długo nawilża i uelastycznia skórę. Serum antycellulitowemu multimodeling z Ziai nie dałam niestety się wykazać. To przyjemnie, świeżo pachnące mazidło ma postać białego mleczka i nie wchłania sie od razu, dzięki czemu można wykonać kilkuminutowy masaż. Niestety nie byłam regularna w stosowaniu (sięgałam po nie jak mi się przypomniało), więc nie mogę należycie ocenić ujędrniającego działania. Skład natomiast wygląda zachęcająco, gdyż jest napakowany wieloma roślinnymi ekstraktami. W przyszłości na pewno zrobię drugie podejście do tego serum. Drugiego podejścia nie będzie natomiast do aloesowego kremu do rąk Isany (klik). Produkt zupełnie się u mnie nie sprawdził - nie nawilżał ani nie regenerował moich wymagająych dłoni. Antypersiprant Dove w wersi invisible dry też nie do końca mnie zadowolił. Chronił tylko przez kilka pierwszych godzin po aplikacji.
Sole do kąpieli ze zdjęcia powyżej dostałam od Hexxany. Wszystkie były w porządku - ładnie pachniały i nie wysuszały skóry. Jednakowoż fanką wanny dzięki nim nie zostałam; w moim przypadku nic nie pobije prysznica.
Włosy:
Odżywkę gęste i zachwycające Garniera stosowałam razem z szamponem z tej serii podczas pobytów w Polsce u rodziców. Niestety nie byłam specjalnie zadowolone z tego duetu, gdyż obciążał moje włosy. Nie zauważyłam żadnej dodatkowej objętości. Odżywka w zasadzie nic specjalnego z moimi kłakami nie robiła. Z kolei serum na końcówki Phyto było dobrym uzupełnieniem mojej zwykłej pielęgnacji (klik).
Pielęgnacja twarzy:
Olejek do oczyszczania i mycia twarzy Bielendy przypadł mi do gustu (klik). Wprawdzie nie przebija moich ukochanych naturalnych olejków hydrofilnych, ale stanowi ich łatwo dostępną alternatywę i spełnia wyznaczoną mu przeze mnie rolę wstępnego rozpuszczenia makijażu. Krem do mycia twarzy Alterry służył mi, jak i wielu z Was, do porannego mycia paszczy. Sprawdzał się znakomicie - usuwał resztki nocnej pielęgnacji bez wysuszania skóry. Kilka razy użyłam go też do wstępnego rozpuszczenia miakijażu, i tu też nie miałam zastrzeżeń. Ponieważ wyjazdy sprzyjają zużywaniu saszetek, widzicie tu małą gromadkę. Na uwagę zasługują glinki Ziai (delikatnie oczyszczają skórę) oraz peeling enzymatyczny Bielendy, który ładnie oczyszcza i wygładza skórę. Po małych próbeczkach kremów natomiast nie widziałam rezulatów, bo i nie miałam prawa ich widzieć.
Różne:
Mydło Nivea niczym mnie nie kupiło. Nie zachwyciło zapachem, trochę wysuszało skórę. Zużyłam i zapomnę. Próbkę Renaissance Cleansing Gel Oskii miałam od Hexxany. Produkt ładnie pachnie i dobrze rozpuszcza makijaż. Miniaturki kosmetyków Ahavy też trafiły do mnie od Asi. Mleczko do demakijżu mnie nie zachwyciło, gdyż odrzucał mnie jego zapach, a do tego ja nie lubię mleczek. Balsam do ciała był OK, przyzwoicie nawilżał i szybko się wchłaniał.
Kolorówka i paznokcie:
Bazę i top Essence miałam u rodziców na czas swoich przyjazdów. Baza zapobiegała żółknięciu paznokci a top ładnie nabłyszczał lakier. Duet w porządku. Olejek do skórek i paznokci z Golden Rose był prezentem od Justyny. Stosowany regularnie pomagał nawilżyć i nabłyszczyć paznokcie, ale brak regularności skutkował powrotem do ich gorszego stanu. Ze względu na bardzo ładny sklad produkt godny uwagi.
Błyszczyk Benefit dandelion pokazywałam tutaj. Nie zachwycił ani pigmentacją, ani trwałością. Właśnie ze względu na jej brak łatwo było ten produkt zdenkować. Zabrałam się też za maluchy z OPI z serii Liquid Sand sygnowanej przez Mariah Carey. Prezentacja na paznokciach tutaj. Po pewnym czasie lakiery straciły swoje właściwości i z szybko schnących zrobiły się schnącymi przez całe wieki.
Uff, ależ pisania było!
Mam niestety pecha co do kosmetyków Ziaji i ponownie mnie uczuliły po kilku użyciach, właśnie to serum miałam co Ty.
OdpowiedzUsuńojej :(
UsuńTe serum do biustu i u mnie się kiedyś nie sprawdziło ;) Multimodeling od Ziaji zgarnia całkiem dobre recenzje ;)
OdpowiedzUsuńżałuję, ze nie dalam serum się wykazać :/
UsuńUwielbiam isanę :)
OdpowiedzUsuńma dobre kosmetyki :)
UsuńBardzo lubię maseczki z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńNie kojarzę tego kremu myjącego z Alteryy, ciekawe czy jest cały czas w sprzedaży.
OdpowiedzUsuńna raze jest :)
Usuńzużycia spore :) jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńja jednak czekam na nowości listopada, bo jestem ciekawa Twoich zakupów z Polski :)
a tak wyszło jakoś :)
Usuńoj kochana, poszalałam z zakupami bardzo...
No to tym bardziej jestem ciekawa ;)
UsuńNależało się, ciężko i dużo pracujesz :*
dzięki kochana :*
UsuńNajlepszy krem Isany do rąk to ten z mocznikiem:)
OdpowiedzUsuńwiem :) nie przeszkadza mi to jednak próbować innych wersji ;)
UsuńCałkiem spore denko :D Maseczki z Ziaji bardzo lubię :D
OdpowiedzUsuńtak wyszło :)
Usuńja też!
Ach kurczę, czyli to o obciążanie włosów chodziło z tą odżywką, rzeczywiście może tak być, Fructisy są ciężkie - Oleo Repair i Goodbye Damage też, więc myślę że od innych wersji też powinnaś się trzymać z daleka :)
OdpowiedzUsuńodżywkę nakładałam z dala od skalpu, więc to szampon chyba głównie odpowiada za obciążanie...
Usuńwiększość kosmetyków fitomed jest super po za odżywkami do włosów i mleczkiem do demakijażu
OdpowiedzUsuńmleczek nie lubię, więc raczej u mnie nie zawita. a informacją o odżywkach mnie zmartwiłaś, bo skusiłam się na jedną...
UsuńTy masz iny typ włosa, cienkie i delikatne chyba. ja mam grube i sztywne. Odżywka jest mocno wodnista, rzadka i u mnie w ogóle nie działała.
Usuńmoje włosy nie są specjalnie cienkie. normalne :) i sztywne, bo średnio i wysokoporowate :)
UsuńMusze w końcu wypróbować ten krem do mycia twarzy z Alterry. Dużo dziewczyn go na blogach chwali :)
OdpowiedzUsuńbo jest co chwalić moim zdaniem :)
UsuńMiałam okazję stosować jedynie serum do Biustu Eveline, ale denerwował mnie film, który zostawiało, poza tym brakuje mi regularności w stosowaniu takich kosmetyków. Mam też olejek myjący z Bielendy, ale inną wersję. Jest ok, ale obecnie wróciłam do GLOV, więc taki kosmetyk jest mi w zasadzie zbędny.
OdpowiedzUsuńz glov jeszcze nie miałam do czynienia :)
UsuńJak zwykle zużywasz z impetem! :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę pudernica ze mnie ;)
UsuńNiezły przelot zrobiłaś kosmetyczny :) Podziwiam :) Maseczka z glinki bardzo spoko, ale zdziwiło mnie zwątpienie w serum z Eveline, ja akurat bardzo je lubię, chociaż też powinnam dołożyć do tego trochę więcej systematyczności ;/
OdpowiedzUsuńu mnie serum niestety nie działało. no i cóż :/
Usuń