piątek, 16 października 2015

Queen Helene, Mint Julep Masque - maseczka miętowa

Jakkolwiek uwielbiam samorobione maski z glinki za moc działania i możliwość dobierania dowolnych dodatków, w okresach wzmożonej pracy liczy się dla mnie szybkość i wygoda, więc sięgam wtedy po "gotowce". Jednym z nich była w ostatnich tygodniach maska Queen Helene.


Kupiłam ją w aptece Dbam O Zdrowie za niecałe 9 zł/56 g. Maskę zapakowano w tubkę z zakrętką. Produkt ma bardzo gęstą i zwartą konsystencje, ale ujście tubki jest na tyle duże, że relatywnie łatwo wycisnąć porcję. Zawartość tubki wystarczyła mi na dziesięć aplikacji na całą twarz.

Maska ma wyraźnie miętowy zapach i chłodzi po nałożeniu. Mnie ten efekt bardzo odpowiada, bo takie chłodzenie uspokaja rumień i naczynka. Po kilku minutach glinka (jak to glinka) zaczyna zasychać i warto ją co jakiś czas zraszać.  Trochę marze się podczas zmywania, dlatego z wygody zawsze wykonuję tę czynność pod prysznicem.

Pod względem działania maska spisuje się poprawnie, choć na kolana mnie nie powaliła. Widać, że nieco oczyszcza skórę, wyrównuje jej koloryt i ściąga pory. Po jej zastosowaniu wszelkie kremy i sera szybciej się wchlaniają. Nie są to jednak efekty długotrwałe.

Ot, przyjemna maska do częstego stosowania.

36 komentarzy:

  1. Fajnie wygląda i zachęca lecz nienawidzę mięty. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja lubię, bo chłodzenie uspokaja moje naczynka :)

      Usuń
    2. Ja bardzo lubię pić miętę latem ;) Cudownie orzeźwia ;)

      Usuń
    3. a kosmetyki do ciała z miętą cudownie chłodzą ;)

      Usuń
  2. Na rozognione naczynka efekt chłodzenia byłby bardzo wskazany! Zastanowię się nad zakupem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szepnę jeszcze, że maski algowe peel-off również pięknie ochładzają i uspokajają naczynka :)

      Usuń
  3. miałam kiedyś tą maseczkę, ale miętowe uczucie mi bardzo przeszkadzało i właściwie nie potrafiłam jej uzywać regularnie i mi się zmarnowa :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jaki szał był na tę maskę kilka lat temu ;) Na mnie też nie zrobiła większego wrażenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blogosfera co jakiś czas szeleje na punkcie jakiegoś kosmetyku, to fakt :)

      Usuń
  5. Nie przepadam za miętą w żadnej postaci, choćby nie wiem jak zachwalano wiem, że nie będę zachwycona ''miętusami''

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam ją, nieźle oddziaływała na moją skórę, tak jak piszesz ''uspokajała'' ją, ale trochę z nią przedobrzyłam i zaczęła po czasie przesuszać mi skórę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja właśnie siedzę z inną maseczką na twarzy i czytam Twojego posta:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam ją dawno temu, nawet pisałam o niej porównując ze słynną Lush Mask of Magnaminty, bo wtedy jeszcze nie miałam Lusha pod nosem. Niemniej ode mnie dostała 3,5/5 więc można powiedzieć, że jesteśmy zgodne wobec oceny działania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam maseczkę z efektem chłodzenia ale z serii rosyjskiej Bania Agafii. Bardzo lubie ten efekt gdy jestem zmęczona to na odprężenie siedzę z taką maską w wannie. Daje ulgę, poprawia nastrój!
    Dziś zrobiłam sobie glinkę czerwoną. Generalnie w piątek i w sobotę lubię się maseczkować :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam pojęcia, że ta maska jest u nas dostępna, napaliłam się na nią jakie 5 lat temu gdy oglądałam filmiki Agnieszki z Londynu na YT. CENA TO TEŻ ZASKOCZENIE, MUSZĘ JĄ POZNAĆ.

    OdpowiedzUsuń
  11. Do mięty w kosmetykach do twarzy podchodzę nieufnie... Ale może kiedyś zdecyduję się ją sprawdzić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się już jakiś czas temu przekonałam, że moje naczynka bardzo lubią miętowe chłodzenie :)

      Usuń
  12. Też koniecznie musi trafić w moje progi :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku, ale już dawno nie używałam glinek! pewnie dlatego, że nie chce mi się z nimi babrać ;). ja też lubię gotowce, nie ma co się dąsać, kiedy producent próbuje ułatwić nam życie, szkoda tylko, że te gotowe nigdy nie mają takiej mocy, jak czysta glinka :(. Miętowa glinka – to dopiero dziwactwo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mięta z glinką to bardzo ciekawe połączenie i szkoda, że maseczka nie jest mocniejsza w działaniu....

      Usuń
  14. Maskową miętę znam z Lusha :) jak dla mnie mięta tylko w wersji spożywczej ;) nie lubię efektu chłodzenia Simpluś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się nauczyłam lubić, kiedy zauważyłam zbawienny wpływ na naczynka ;)

      Usuń
  15. Miałam okazję ją testować i byłam zadowolona, pewnie jeszcze do niej wrócę ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Markę znam tylko z widzenia, ale chętnie przetestuję tę maskę. Brzmi wyjątkowo zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń
  17. Akurat maskę mam i uwielbiam. Jest ze mną kilka ładnych lat i na wszelkiego typu "niespodzianki" jest zawsze pomocna. Nie wiem jak inne produkty tej marki, ale maskę polecam z całego serca.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...