Tusz, który dziś opisuję, to swojego rodzaju powrót do przeszłości. Uwielbiałam go na początku studiów i zapisał się w mojej pamięci jako prawdziwy pogrubiający cudotwórca. Jednak po zużyciu dwóch czy trzech tubek z niego zrezygnowałam, gdyż niestety nie jest to produkt długowieczny (i wtedy, i teraz był zdatny do użytku przez około 2,5 miesiąca, potem wysycha), a jako studentkę nie było mnie za bardzo stać na wydawanie prawie 60 zł na jedno mazidło co 2-3 miesiące. Czy miłe wspomnienia przekuły się na rzeczywistość te kilka lat później? I tak, i nie.
Czarno-złote opakowanie maskary wygląda schludnie i elegancko. Right up my alley. Dalej, mamy tu silikonową, średniej wielkości szczoteczkę, która ładnie rozczesuje rzęsy, ale radzę za wszelką cenę unikać dziabnięcia się w oko. Mi się zdarzyło i naprawdę nie było to przyjemne.
Jeśli chodzi o kolor, wybrałam wersję Black Brown i rzeczywistość odpowiada nazwie. To taka brązowa czerń właśnie, świetny odcień do neutralnego makijażu oka. Dużą zaletą tuszu jest fakt, że nie ma tendencji do osypywania czy rozmazywania się, ale za to dość trudno się go zmywa. Ja sięgam po prostu po olejek zamiast męczyć się z micelami. Dobre dwufazy też powinny się sprawdzić.
Efekty? Bardzo dobre, ale nie fantastyczne. Jest rozdzielenie i wydłużenie; jest delikatne pogrubienie. Efektu sztucznych rzęs na takich rzęsach, jak moje nie da się uzyskać.
Moim zdaniem Masterpiece Max to bardzo dobry, trwały tusz dający przyzwoity efekt, jednak ze względu na szybkie wysychanie uważam, iż nie jest warty prawie 60 zł. Za to kupiony na promocji - jak najbardziej. Zapewne jeszcze się spotkamy.
Mam bardzo podobną opinię o tym tuszu :) U mnie efekt też jest bardzo dobry, ale nie fantastyczny ;) Pewnie jeszcze kiedyś wrócę do niego, jest naprawdę przyzwoity :)
OdpowiedzUsuńw takim razie piąteczka :)
UsuńWygląda całkiem średnio. Za taką cenę na pewno bym go nie kupiła ;P
OdpowiedzUsuńspójrz na moje gołe rzęsy. z pustego i Salomon nie naleje :)
Usuńcałkiem ok, jeśli chcesz mieć długaśne rzęsy to polecam Ci serum z flosleku. jestem nim oczarowana.
OdpowiedzUsuńna długości akurat tak bardzo mi nie zależy. chciałabym mieć gęste firany :)
Usuńi tak polecam Ci to serum, robi cuda! gęstość też będziesz miała.
Usuńdzięki za polecenie :)
Usuńja go nigdy nie miałam :) 2000kcal owszem, a z tą jakoś nie było mi po drodze :)
OdpowiedzUsuńja nigdy nie miałam 2000 calorie :)
UsuńKiedyś miałam, ale też nie zagrzał u mnie miejsca na dłużej. Jak mi tusz nie daje wielkiego przytupu, to szukam dalej ;)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńAjjjjj, jak ja go miło wspominam :) muszę znowu do niego wrócić, ale mam takie zapasy, że nieprędko to uczynię :)
OdpowiedzUsuńja też mam zapasy....:P
UsuńSą plusy, ale i minusy takiego chomikowania :) Plusy takie że praktycznie wszystkie tusze kupione na promocji typu -49% lub przez neta też za grosze, nigdy w cenie regularnej, ale minusy takie, że jeśli pojawia się chęć odmiany na coś innego, to rozsądek bierze górę i każe czekać :D
Usuńnie dajmy się też zwariować.rozsądne ilości zapasów to nic złego ;)
UsuńZnam to zjawisko doskonale. Mi też wiele tuszy wyschło lub zgęstniało na glut zbyt szybko ;)
OdpowiedzUsuńniestety :/
UsuńEfekt delikatny i naturalny ,nie używałam tego tuszu;)
OdpowiedzUsuńefekt na moich rzęsach nie jest spektakularny, bo i rzęsy najpiękniejsze nie są...
UsuńJa ten tusz uwielbiam i wszystkim polecam. Zawsze do niego wracam. Jak dla mnie efekt, jest fantastyczny i chyba dochodzę powoli do przekonania, że już innego nie kupię (a przetestowałam maskar naprawdę sporo, żadna go nie pobiła).Zaskoczyłaś mnie tym zmywaniem, u mnie całkiem sprawnie idzie :).
OdpowiedzUsuńja mam wrażenie, że sam micel sobie nie do końca radzi...
UsuńPopieram. Efekt nie jest wart 60 zl.
OdpowiedzUsuńale 30 bym za niego dała, bo daje ładny efekt i się nie rozmazuje...
UsuńDawno nie miałam żadnego tuszu Max Factor, chociaż swego czasu używałam ich namiętnie:)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńJa uwielbiam 2000 Calorie z Max factora, ten też miałam i też uważam, że do końca nie jest wart swej ceny :)
OdpowiedzUsuńmuszę w końcu kupić 2000 calorie :)
UsuńMoje rzęsy nie lubią się niestety z drogeryjnymi tuszami, ale ten to wyjątek, bardzo go lubię:)
OdpowiedzUsuńooo, fajnie :)
UsuńOstatnimi czasy wybieram maskary z Eveline. Są tanie, łatwo dostępne i pięknie podkreślają moje marne rzęsy. Z MaxFactora miałam jedynie kultową 2000 calorie, która niestety zupełnie się u mnie nie sprawdziła.
OdpowiedzUsuńnigdy jeszcze nie miałam maskary z eveline :)
Usuń