Dziś pozostanę jeszcze w temacie kosmetyków mineralnych.
Kiedy robi się ciepło, chętnie zamieniam klasyczne podkłady na minerały. Taki makijaż przede wszystkim jest lekki i pozwala skórze oddychać, dzięki czemu w moim przypadku produkuje ona nieco mniej sebum w nieco wolniejszym tempie. Licząc na znalezienie podkładu idealnego dla siebie (choć lubię swój podkład z Lily Lolo) i mając ochotę na poznanie czegoś nowego kilka miesięcy temu zamówiłam sobie różne próbki różnych formuł różnych marek.
Kiedy robi się ciepło, chętnie zamieniam klasyczne podkłady na minerały. Taki makijaż przede wszystkim jest lekki i pozwala skórze oddychać, dzięki czemu w moim przypadku produkuje ona nieco mniej sebum w nieco wolniejszym tempie. Licząc na znalezienie podkładu idealnego dla siebie (choć lubię swój podkład z Lily Lolo) i mając ochotę na poznanie czegoś nowego kilka miesięcy temu zamówiłam sobie różne próbki różnych formuł różnych marek.
Jeśli chodzi o Earthnicity, na chybił-trafił uznałam, że odcienie na poziomie Alabaster czy Porcelain będą dla mnie za jasne i wybrałam do wypróbowania Biscuit oraz Sunrise. Niestety z kolorami nie trafiłam (są za ciemne), co nie oznacza, że nie przetestowałam produktów. Każdy sampler wystarczył mi na około 10 dni codziennego stosowania. Aplikowałam zwykle dwie cienkie warstwy.
Tu ciekawostka: w Polskim sklepie z ofertą Earthnicity (klik) wybierać można spośród dwunastu odcieni. Brytyjski sklep marki (klik) sprzedaje ich tylko dziesięć i to właśnie Biscuit i Sunrise nie załapały się do brytyjskiej oferty. Osobiście jestem tym faktem bardzo zaskoczona, bo moim zdaniem dziesięć odcieni to o wiele zbyt mało.
Polski dystrybutor udziela nam o podkładach Earthnicity takich informacji:
86,99 zł
HIT NA LATO
Podkłady mineralne Earthnicity zapewnią skórze matowe
wykończenie, dające niezwykle naturalny efekt, który utrzymuje się cały
dzień. Ponadto gwarantują stabilną ochronę przed promieniami UVA i UVB,
ponieważ zawierają one naturalny filtr przeciwsłoneczny na poziomie SPF
15. Kosmetyki są odporne na wodę, dzięki czemu ochronią cerę przed
niebezpieczeństwem poparzeń i zagwarantują trwałość makijażu nawet
podczas deszczowej pogody.
Dzięki połączeniu naturalnych składników i lekkiej formuły,
zapewnisz skórze swobodne oddychanie - zmniejszysz tym samym ryzyko
zatkania porów i powstawania zaskórników.
Zawartość tlenku cynku i dwutlenku tytanu wycisza stany zapalne i
łagodzi podrażnienia.
Idealne rozwiązanie dla alergików i osób cierpiących z powodu zmian
skórnych, ze względu na krótką listę bezpiecznych składników.
Sypka formuła z zawartością tlenku cynku oraz brak fazy wodnej
zmniejszają ryzyko rozwoju bakterii, co jest niezwykle ważne w leczeniu
wszystkich odmian trądziku.
Produkty nie są testowane na zwierzętach i bez obaw mogą być stosowane
przez wegan.
Dewizą kosmetyków mineralnych Earthnicity jest minimalizm. Łączą
one w sobie prostotę i są polecane dla wszystkich kobiet, niezależnie od
karnacji czy typu cery. Charakteryzują się prostym składem; zawierają
jedynie mineralne pigmenty. Nie ma mowy o parabenach, konserwantach i
innych drażniących substancjach czy sztucznych barwnikach.
Szybka i łatwa aplikacja pozwala na szybkie wykonanie makijażu, który
dobrze pokrywa niedoskonałości oraz jest bardzo trwały.
Jest to bezapelacyjny przełom w makijażu, który pozwoli niejednej z nas
zachować świetny wygląd przez cały dzień bez zbędnych wyrzeczeń. Gorąco
polecany miłośniczkom eleganckiego szyku i naturalnego wyglądu.
Brzmi świetnie, ale nie wszystkie te obietnice pokrywają się z rzeczywistością. Zacznijmy od tego, że podkłady nie dają matowego wykończenia na skórze. Wręcz przeciwnie, są satynowe, niemal rozświetlające. Wygląda to bardzo ładnie i naturalnie, ale do matu na twarzy tu daleko. Satynowość utrzymuje się na mojej tłustej skórze przez przynajmniej 5-6 godzin i nie zmienia się w smalcowaty poblask. Podkłady nawet po tych kilku godzinach wyglądają ładnie i dość świeżo, co trudno mi uzyskać w przypadku zwykłych podkładów płynnych. W razie potrzeby wystarczy lekko tu i tam docisnąć bibułkę matującą i makijaż wygląda dobrze. Na mojej twarzy podkłady te nie wykazywały tendencji do ciastkowania w miarę produkcji sebum, co uważam za naprawdę ogromny plus. Ani razu również nie zebrały mi się w żadnych liniach czy załamaniach na skórze, ani w porach. A czytałam, że minerałki tak czasem potrafią. Co do ochrony przeciwsłonecznej, dla mnie SPF 15 to za mało, więc podkłady aplikowałam na matujący filtr Vichy SPF 50. Producent obiecuje też wodoodporność produktu - tego nie weryfikowałam, ale przyznam, że trudno mi w nią uwierzyć.
Dalej producent obiecuje, że produkt nie wywoła żadnych podrażnień, alergii, ani nie zapcha porów. Rzeczywiście większych problemów skórnych podczas stosowania produktów nie miałam. Jedynie po pierwszych dwóch aplikacjach wyszedł mi na twarz rumień, ale być może cera musiała się przyzwyczaić do regularnego maziania pędzlem kabuki. Po tych dwóch razach wszystko już było w porządku w rumieniowym aspekcie.
Podkłady mają bardzo lekkie krycie, więc osobom z problemami do ukrycia gorąco polecam zastosowanie korektora. Zwykle aplikowałam na twarz dwie warstwy podkładu, a poziom uzyskiwanego krycia oceniłabym może na 10-15%. Dołożenie trzeciej warstwy specjalnie wiele nie zmieniało. Mi ten fakt nie przeszkadzał, bo rzeczywiście wolę zakryć niedoskonałości korektorem zamiast "tynkować" całą twarz, ale też nie mam tych niedoskonałości tak wiele. Stosuję podkłady do wyrównania kolorytu skóry, a nie zakrycia problemów. I takim osobom ten podkład polecam. Jeśli szukacie większego krycia, tu go nie znajdziecie:
Próbki pokazały mi, że podkłady Earthnicity są w prządku (nawet jeśli nie trafiłam z odcieniami), o ile nie oczekujecie dużego krycia od podkładu. Jednakże podobnie sprawuje się u mnie tańszy o około 20 zł podkład Lily Lolo - uzyskuję nim bardzo podobny efekt. Z tego tytułu pełnowymiarowego podkładu Earthnicity nie kupię, bo po co przepłacać.
Dalej producent obiecuje, że produkt nie wywoła żadnych podrażnień, alergii, ani nie zapcha porów. Rzeczywiście większych problemów skórnych podczas stosowania produktów nie miałam. Jedynie po pierwszych dwóch aplikacjach wyszedł mi na twarz rumień, ale być może cera musiała się przyzwyczaić do regularnego maziania pędzlem kabuki. Po tych dwóch razach wszystko już było w porządku w rumieniowym aspekcie.
Podkłady mają bardzo lekkie krycie, więc osobom z problemami do ukrycia gorąco polecam zastosowanie korektora. Zwykle aplikowałam na twarz dwie warstwy podkładu, a poziom uzyskiwanego krycia oceniłabym może na 10-15%. Dołożenie trzeciej warstwy specjalnie wiele nie zmieniało. Mi ten fakt nie przeszkadzał, bo rzeczywiście wolę zakryć niedoskonałości korektorem zamiast "tynkować" całą twarz, ale też nie mam tych niedoskonałości tak wiele. Stosuję podkłady do wyrównania kolorytu skóry, a nie zakrycia problemów. I takim osobom ten podkład polecam. Jeśli szukacie większego krycia, tu go nie znajdziecie:
Jak widać Biscuit jest dla mnie za ciemny i za różowy, a Sunrise za ciemny.
Próbki pokazały mi, że podkłady Earthnicity są w prządku (nawet jeśli nie trafiłam z odcieniami), o ile nie oczekujecie dużego krycia od podkładu. Jednakże podobnie sprawuje się u mnie tańszy o około 20 zł podkład Lily Lolo - uzyskuję nim bardzo podobny efekt. Z tego tytułu pełnowymiarowego podkładu Earthnicity nie kupię, bo po co przepłacać.
Akurat na zdjęciach efektu nie widzę żadnego :P No chyba, że na minus ;) Ale wiem, że minerałki innych firm mają naprawdę mocne krycie
OdpowiedzUsuńtak jak napisałam, krycia dużego tutaj nie ma, ale są inne zalety :)
UsuńOj kusza mnie od dawna minerały, ale obawiam się, że moich przebarwień by nie zakryły :(
OdpowiedzUsuńnieprawda. mineralne korektory często dają radę :)
UsuńU mnie, jak juz zapewne nie raz wspominałam, podkłady mineralne się niestety nie sprawdzają. Za to róże i cienie wprost uwielbiam.
OdpowiedzUsuńrozumiem :) mi z kolei minerałki służą :)
UsuńDla mnie niestety krycie jest zdecydowanie zbyt słabe.
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńJa jednak wolę większe krycie :)
OdpowiedzUsuńto już wiesz, że Earthnicity nie dla Ciebie :)
Usuńnie znam ich :) ale obecnie sama uzywam minerałow, odstawiłam na lato wszelkie płynne podkłady :) uzywam Lily Lolo i Mac, ale przesuszyły mi troche skóre i walcze z odstajacymi wszedzie skorkami, wiec chyba sobie dam na razie z minerałami spoój.
OdpowiedzUsuńojej :(
Usuńrozumiem, że to przy regularnym złuszczaniu i nawilżaniu cery?
To już wiem, że nie dla mnie... :)
OdpowiedzUsuńjeśli szukasz krycia, tu go nie znajdziesz :)
UsuńO, a jednak kiedyś komentowałam :) Ale zupełnie mi ten wpis uciekł z pamięci :) Fajnie, że mimo wszystko okazały się przyjemne jakością. Ja taki sampler mam tylko w odcieniu Alabaster, może chociaż przetestuję właściwości. Bo odsypki pozostałych były bardzo mikroskopijne, tylko do swatcha :) Ale to Ewa mi chyba robiła odsypki z próbek więc wiadomo hihi :) Czytałam o nich wiele dobrego na wizażu, no ale ta fatalna gama. Moja cera ma się też obecnie lepiej niż kiedyś, więc mniejsze krycie też nie jest (już) dla mnie takim problemem.
Usuńnie da się pamiętać wszystkich wpisów ;)
Usuńja natomiast pamiętam swoje odczucia sprzed trzech lat, ponieważ byłam zła na markę za tak słaby wybór kolorów...
wiadomo, z czasem potrzeby cery się zmieniają ;)
No niestety - szkoda, że od 3 lat nic się nie zmieniło...
Usuńsuszna uwaga. zwaszcza, że konkurencja nie śpi
UsuńOtóż to ;)
UsuńSama się chyba nigdy nie przekonam do minerałów. Lepiej się czuję z tradycyjnymi podkładami.
OdpowiedzUsuńbywa i tak :) ja lubię minerały latem i tradycyjne podkłady zimą :)
UsuńNowe odcienie powstały na potrzeby właśnie polek:) I to mi się podoba, że marka uwzględniła też to jakie mamy potrzeby. Brałam udział w ich testowaniu, tak samo jak inne blogerki i z naszych odpowiedzi, który odcień powinien trafić do sprzedaży tak też się stało.
OdpowiedzUsuńnie wiedziałam! to rzeczywiście świetnie z ich strony. ale nadal uważam, że ich kosmetyki są nieco za drogie...
UsuńKaprysek pisała o pudrze HD z tej firmy, ale 98 zł mnie nie zachęca. Ja mam podkład mineralny, który kiedyś zrobiła mi Italiana i nadal go używam.
OdpowiedzUsuńno właśnie, naprawdę (za) drogie są te minerały, szczególnie w porównaniu z konkurencją.
UsuńCzy ja wiem czy takie za drogie. Nie wiem jak u konkurencji, nie sprawdzałam ale u mnie krycie nimi jest doskonałe wręcz. Nie raz miałam sytuacje awaryjną i bez podkładu tej marki nie wyszłabym z domu, dla mnie 10 na 10 :)
OdpowiedzUsuńa ja wolę Lily Lolo, zdecydowanie
UsuńTeż zaczęlam przygodę z nimi od próbek. Od razu trafiłam w dobre odcienie więc nie zastanawiałam się i kupiłam pełnowymiarowy podkład i korektor. Czasami na twarzy mam masakre...Jak nałoże te kosmetyki to jest po prostu niebo a ziemia :) Nic nie widać, żadnych niedoskonałości :)
OdpowiedzUsuńsuper, że Ci służą :)
UsuńHmm, zamówiłam kilka odcieni z tej firmy i właśnie umalowałam twarz kolorem sunrise, korzystając z wacika, bo nie wzięłam na wakacje pędzla, i tym sposobem uzyskałam całkiem zadowalające krycie. Mam jednak wrażenie,że ten podkład ciemnieje na twarzy (nie wiem, z minerałkami to możliwe?) Poza tym chyba ma tendencję do wpadania w pomarańczowo-różowe tony. Jestem obecnie bardzo opalona i nie rzuca się to aż tak w oczy, ale próbowałam wcześniej odcieni z innych gam kolorystycznych, to niektóre wyszły mi na skórze wręcz świnkowate, choć wcale się na to nie zapowiadały w opakowaniu. Pewnie w jakimś stopniu zależy to od ph skóry, ale mam dylemat, czy brać pełnowymiarowe opakowanie. Dodam, iż wcześniej używałam odcieni Annabelle Minerals Golden Fair i Fairest. Potestuję jeszcze i podejmę decyzję, bo tak ogólnie faktycznie podkład wygląda bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńno pewnie, że minerały mogą ściemnieć, ale możliwe też, że wacikiem nałożyło Ci się na twarz zbyt dużo produktu...
Usuńosobiście jeśli podklad nie odpowiada mi kolorem i tonacją w 99%, nie kupuję ;)