Po nie do końca udanym zetknięciu z kremem z morwą i lukrecją Orientany trochę się tej maseczki obawiałam. Podejrzewałam, że będzie mocno perfumowana, co może spowodować aktywację rumienia. Na szczęście się myliłam. Lubię takie miłe niespodzianki.
Dodam, że maskę miałam możliwość przetestować dzięki Hexxanie :*
Maseczka ma postać porządnie nasączonej płachty. Jest to niezwykle wygodne rozwiązanie, gdyż po upływie 25-30 minut po prostu płachtę zdejmujemy i już. Nie trzeba niczego zmywać (choć gdyby ktoś chciał potem nakładać na buzię makijaż, raczej bym radziła twarz umyć). Materiał dobrze przykleja się do skóry, więc sesja z maską nie wymaga pozycji leżącej.
Płachta została ewidentnie tak pomyślana, że pokrywa też rejony podoczne. Myślę, że osoby z większymi oczami (chodzi mi o budowę oka) mogłyby mieć problem z dopasowaniem materiału do twarzy. U mnie maska gdzieniegdzie odstawała, ale mi to nie przeszkadzało.
Produkt ma bardzo delikatny, nienachalny zapach. Materiał jest przezroczysty, a nie biały, więc aż tak bardzo w masce nie straszymy. Tylko troszkę ;)
Z działania produktu byłam całkiem zadowolona. Najbardziej podobał mi się efekt chłodzenia, który odczuwałam przez cały czas noszenia materiału. Po zdjęciu maski po upływie 30 minut moja skóra rzeczywiście była nawilżona i rozświetlona. Czułam na niej jednak nieco lepki film bardzo podobny do filmu zostawianego przez silikonowe bazy - skóra w dotyku wydawała się być gładka i ujędrniona, ale po umyciu twarzy efekt ten ustąpił.
Maska mnie nie podrażniła.
Orientana troszeczkę się tym produktem w moich oczach zrehabilitowała :)
fajny produkt :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńOrientanę uwielbiam, maskę kupuję :)
OdpowiedzUsuńnie zachęcam, nie zniechęcam :)
UsuńJa zupełnie nie znam tej firmy...
OdpowiedzUsuńto było moje drugie zetknięcie z nią, oba razy dzięki Hexx :)
UsuńTakie maski zawsze mnie ciekawią. Są łatwe w aplikacja i bardzo relaksujące :)
OdpowiedzUsuńtrue :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńnie zostawiamy w komentarzach linków do bloga. to niegrzeczne. pozdrawiam
UsuńMaseczki w płacie jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńAle coraz bardziej kusi mnie takie rozwiązanie.
to chyba moja ulubiona forma. bardzo to wygodne :)
UsuńBardzo lubię takie maseczki w formie 'husteczki' nakładanej na twarz. Ale z tej firmy jeszcze żadnej nie miałam.
OdpowiedzUsuńja też bardzo lubię :)
UsuńMam w swoich zapasach maseczki w płatach ale przyznam że jeszcze nie próbowałam :) nie wiem sama mam jakiś wewnętrzny opór - wiesz na zasadzie ze się boję że się uduszę jak mumia - coś takiego ;)
OdpowiedzUsuńNiemniej ciągnie...zwłaszcza że korzyści całkiem wymierne ;)
nigdy mi by przez myśl nie przeszło, że można mieć podobne obawy :) jak się przemożesz i spróbujesz, przekonasz się jaka to wygoda...
Usuńfajny produkt:) ale śmiesznie z nią wyglądasz:) buziaki
OdpowiedzUsuńchyba nie da się wyglądać atrakcyjnie z takim ustrojstwem na twarzy ;)
UsuńNie znam, w ogóle nie miałam nigdy nic z Orientany.. ale brzmi całkiem całkiem:)
OdpowiedzUsuńjest ok, ale nie wiem, ile kosztuje. jeśli więcej niż 10 zł pewnie nie kupię...
UsuńKompletnie nie znam,w ogóle pierwszy raz widzę recenzję maseczki z tej firmy.
OdpowiedzUsuńFajna forma, nie trzeba zmywać i przekonuje mnie ten efekt chłodzenia, który tak bardzo lubię w upały :) Zimą niekoniecznie ;)
moje naczynka lubią chłodzenie o każdej porze roku ;)
UsuńMoje naczynka znowu niedogodne na zimno w tym roku, przezywam masakrę jak wychodzę na ten mróz, do tego jeszcze ten okrutny, silny wiatr, staram się bardzo łagodnie z nią obchodzić.
Usuńrozumiem. oby zima szybko się skończyła w tym roku ;)
UsuńCiekawy produkt:D
OdpowiedzUsuńJa zawsze po takich "nowościach" boje się efektu i co zastanę po ściągnięciu maseczki :)
OdpowiedzUsuńhm. ja obserwuję skórę. jeśli zaczyna mnie szczypać/piec, zmywam/ściągam maskę. zwykle obywa się bez większych spustoszeń...
UsuńJa nie lubię takich szmatek i myślę, że ta też nie przypadła by mi do gustu :/ Nie znoszę jak mi coś się lepi na twarzy
OdpowiedzUsuńCzyli warto sprawdzić :) Takie płachtowe maski lubię chyba najbardziej obok glinek - są mega wygodne :)
OdpowiedzUsuńsprawdź. może się z produktem zaprzyjaźnisz :)
UsuńCieszę się, że tym razem to udany strzał :) Sama lubię maski w płachcie, od czasu do czasu to udane urozmaicenie. Nie są wymagające :) bo czasami nie mam ochoty/czasu.
OdpowiedzUsuńno właśnie, właśnie. tu niczego nie trzeba zmywać, więc wygoda na maksa :)
Usuńzaszczepiłam się na maski płachtowe przez specyfiki koreańskie, ale bardzo chętnie tą wypróbuję!
OdpowiedzUsuńja z koreańskimi nie miałam do czynienia :)
Usuń