poniedziałek, 6 stycznia 2014

Kolorówka - ulubieńcy roku 2013.

Skoro podzieliłam się z Wami ulubieńcami pielęgnacyjnymi, dziś skupię się na kolorówce.

Zacznijmy od oczu

Nigdy nie sięgam po cienie do powiek, jeśli nie zaaplikuję wcześniej bazy. Rok 2013 należał do dwóch - propozycji marek Hean i Rival de Loop. Obie bazy mają masełkowatą konsystencję, którą niezwykle łatwo zaaplikować na powieki bez rozciągania skóry. Zostawiają na powiece nieco lepki film, do którego cienie mocno się przyklejają. Co prawda utrudnia to ich rozcieranie, ale problem rozwiązuje "zagruntowanie" powieki cielistym kolorem lub pudrem. Bazy podbijają kolory cieni. Po ich zastosowaniu mogłam cieszyć się nienagannym makijażem oka przez kilkanaście godzin. Wisienką na torcie jest fakt, że oba produkty są bardzo przyjazne dla portfela.




Przejdźmy do samych cieni.  W ubiegłym roku szczerze zachwyciła mnie kolorystyka paletki Sleeka Vintage Romance. Moim zdaniem paleta jest piękna. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że to najładniejsza propozycja Sleeka.


Kiedy nie miałam czasu lub ochoty na precyzyjne cieniowanie, sięgałam po trio (Integra 21) Inglota. To idealna paleta do makijażu typu "no make-up". Tymi cieniami wykonuję makijaż oka dosłownie w dwie minuty:


Pod koniec roku zakochałam się również w dwóch cieniach Lily Lolo - Golden Lilac i Smoky Brown. Są piękne i potrafią samodzielnie robić za cały makijaż oka.


Nie mogę również pominąć hitu blogosfery: cieni w kremie Color Tattoo od Maybelline. Ja również jestem nimi oczarowana. A właściwie nim - uwielbiam odcień Permanent taupe. Z Endless purple nie jestem zadowolona, bo robi prześwity. Chodzi mi jeszcze po głowie On and on bronze, chociaż naprawdę nie powinnam kupować kolejnego cienia w kremie ;)


Kreski najchętniej rysowałam grubaskiem Maybelline master smoky (Smoky Chocolate). To trwała, miękka, łatwa do roztarcia kredka w udanym kolorze brązu. Idealna na co dzień. Często sięgałam również po czarną kredkę khol express, również od Maybelline, bo staram się ją wykończyć.




Linię wodną podkreślałam kredką Scandaleyes kohl kajal 005 nude Rimmela. Produkt pięknie otwiera oko i jest bardzo trwały.



Z przetestowanych w ubiegłym roku maskar najlepiej sprawdzały się u mnie Lancome Hypnose Star (bardzo polubiłam się z tą szczoteczką)  oraz Benefit Bad Gal. Obie miałam w wersjach miniaturowych - były dodatkami do brytyjskich magazynów.




Jeśli chodzi o korektory, pokochałam Collection Lasting Perfection Ultimate Wear Concealer. Nie znam lepszego korektora na wypryski. U mnie pod oczy się nie nadaje, bo nie potrzebuję aż takiego krycia...



Spośród kilkunastu różów zdecydowanie faworyzowałam róż w kremie Inglota w odcieniu 91. Bardzo go lubię, ponieważ ze względu na swój odcień pełni rolę zarówno różu, jak i bronzera. Dobrze się w nim czuję, a kolor ma na tyle uniwersalny, że pasuje do większości szminek i błyszczyków.



 Na ustach najczęściej lądowała szminka Rimmela w odcieniu 058 Drop of Sherry (seria Lasting Finish). Jest kremowa i nie wysusza ust. Łączyłam ją z neutralnym makijażem oka. Ponieważ mam ją dość długo, staram się ją zużyć, choć chyba mi się to w najbliższym czasie nie uda....



W roku 2013 zainteresowałam się minerałami. Bardzo polubiłam podkład mineralny Lily Lolo w odcieniu China Doll. Wygląda na buzi niezwykle naturalnie; daje ładne, rozświetlające wykończenie. Ma lekkie, ale wystarczające krycie. Na dzień dzisiejszy to mój ulubiony podkład ever.





Ulubionym pudrem był puder bambusowy z Biochemii Urody. Miałam odsypki dwóch różnych wariantów. Puder jest bezpieczny dla skóry i dawał na mojej twarzy ładne wykończenie.




Znacie któregoś z moich ulubieńców?

53 komentarze:

  1. Ile kosztuje ten korektor Collection?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakochałam się właśnie w cieniu Smoky Brown! Prześliczny!
    Kredka z Rimmela na twoich zdjęciach ma przerażający, pomarańczowy kolor :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. smoky brown JEST prześliczny :)
      może to kwestia ustawień Twojego monitora? bo to naprawdę czekoladowy brąz jest :)

      Usuń
  3. Znam puder bambusowy z jedwabiem, cienie z Maybelline (on and on bronze to mój ulubieniec) i cienie z Inglota - mam ten sam zestaw. Wszystkie produkty bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Integra jest idealna dla pan ktore nei maja wprawy w makijazu :) i na szybkie wyjscia :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tez masz w ulubieńcach Tatto! Matko, ta vintage romance jest przepiękna. Kiedyś ją jakoś dorwę :P
    Colosal 2000 - genialny korektor! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. musiałam tu tatuaże zamieścić. zachęciły mnie do eksperymentów z kremowymi cieniami innych marek :)

      Usuń
  6. Baza Hean to mój pierwszy (i jak dotąd jedyny) tego typu produkt. Zacznę ją chyba rozdawać, bo nie ma opcji żeby udało mi się ją zużyć! Cienie w kremie mam tylko z Maybelline. Zaczęłam od sławnego Taupe, czarny wzięłam bo natknęłam się na promocję w Naturze. Na święta wzbogaciłam się o On-and-on Bronze i Metallic Pomegranate (znany też jako Pomegranate Punk). Czarny też robi mi prześwity, w ogóle mam wrażenie że połyskujące cienie są dużo mniej toporne i łatwiejsze w obsłudze. Nie przyklejają się do palca/pędzla i łatwiej przenieść je na powiekę.
    Vintage Romance była mi do tej pory obojętna, ale tak się przyglądam Twoim swatchom... Jako zielonooka zakochałam się w dwóch środkowych fioletach z dolnego rzędu! Ten na prawo od nich też jest niczego sobie. A że dużo bardziej opłaca się kupić całą paletę sleeka niż dwa pojedyncze cienie innych firm, to kto wie? Może skuszę się przy okazji zamawiania kolejnego Revlona*? :D
    *Ze względu na to, że w sklepach ma zabójczą cenę, zawsze kupuję go przez Internet. A że nie opłaca się płacić za przesyłkę samego podkładu, to do towarzystwa zamawiałam już pędzel do różu, paletę sleeka, pędzel do blendowania... #blogerskalogika <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ma to sens. mi połowę swojej bazy Hean dała Słomka, bo ta ilość jest dość przytłaczająca na jedną osobę ;)

      czytałam właśnie o tej różnicy między odcieniami matowymi a połyskującymi. jako że mam dwa maty, nie mam porównania,a nie wiem, czy to się na razie zmieni...

      dwa złota z górnego rzędu również pięknie pasują do zielonej tęczówki. myślę, że ta paletka jest wręcz stworzona dla zielono- i niebieskookich :)

      Usuń
    2. Niestety ja nie bardzo mam komu oddać. Jeżeli ktoś w moim towarzystwie się maluje cieniami, to jest to zazwyczaj posiadająca spore zasoby blogerka :P
      Czarny tatuaż na tyle odbiega jakością nawet od matowego taupe, że zastanawiałam się, czy ta szalona przecena (bo takie się w Naturze przecież nie zdarzają!) nie była spowodowana jakimiś wadami produktu. Dopiero później zupełnie przypadkiem dowiedziałam się, że to było -40% ;)

      Jesli chodzi o sleeki, aktualnie ekscytuję się truflą z palety sparkle 2. W połączeniu z cieniem Vipery numer 79 (tutaj pokazywała go Inez) daje moje ulubione ostatnio połączenie <3

      Usuń
    3. jak widzisz, fiolet również nie zachwyca jakością...

      ten cień Vipery jest naprawdę śliczny :)

      Usuń
    4. Prawda? Moje poprzednie miejsce pracy znajdowało się w galerii handlowej nad stoiskiem Vipery, więc kiedy nadchodziła wigilia z byłymi współpracownikami poprosiłam koleżankę o oba fiolety pokazane u Inez. Brokat zachwyca, jest bardzo delikatny i kulawo opiszę efekt jaki daje, ale... Niektóre cienie połyskują tylko w miejscu na które pada światło, w takiej, ekh ekh, pionowej linii, a u Vipery drobinki odzywają się nieśmiało w kilku różnych miejscach. Re-we-la-cja. Co prawda nie jestem pewna czy na pewno nie odbiegają trwałością od sleeków czy inglotów, ale chyba mogę im to wybaczyć :)

      Usuń
    5. zwłaszcza jeśli korzystasz z bazy. zresztą cudnym kolorom wiele można wybaczyć ;)

      Usuń
  7. Chętnie sięgam po puder bambusowy. Zdradzałam go z różnymi sypańcami, ale większość z nich wykazywała słabe właściwości matujące.

    Chyba dojrzałam do zakupu kremowych cieni:) Tego typu produkty mają jedną zaletę. Nie osypują się na policzki;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to prawda :) choć ja nawet pod kremowe cienie muszę stosować bazę, inaczej zbierają mi się w załamaniu powieki...

      Usuń
  8. Polecam On and on bronze :) Kredek Master Smoky niestety nie polubiłam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o kredkach czytałam i bardzo pozytywne, i bardzo negatywne opinie. ciekawe, od czego to zależy...

      Usuń
  9. Puder bambusowy z jedwabiem chyba na długo zostanie moim ulubieńcem. Ostatnio też wróciłam do swoich cieni z Inglota i planuję zakup jeszcze kilku egzemplarzy. Mam też kredkę Master Drama ale w kolorze czarnym i również bardzo lubię:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Też uwielbiam ten korektor, jest najlepszy :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Znam tylko Color Tatto, ale uwielbiam :)
    Bardzo mnie kuszą minerały, w tym roku koniecznie chcę zainwestować w takie podkłady :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. polecam kupowanie próbek, żeby sprawdzić, co Ci będzie pasować :)

      Usuń
  12. powinnam w koncu zapoznac sie z Inglotem:)

    OdpowiedzUsuń
  13. o tak ten korektor to mistrz!

    OdpowiedzUsuń
  14. Puder bambusowy zdecydowanie wymiata ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta paletka Sleeka ma cudne kolory! Mam na nią chrapkę już od dłuższego czasu, ale teraz to już się skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę u Ciebie kilka produktów, które i u mnie łapią się do grona ulubieńców :) Trzeba przyznać, że miniony rok przyniósł kilka fajnych produktów.

    OdpowiedzUsuń
  17. Hypnose Star jest fantastyczny, teraz mam zestaw tusz + miniatury innych tuszy Lancome i właśnie używam Hypnose Doll Eyes i jest chyba jeszcze bardziej cudowny :) Tusze tej firmy zdecydowanie wysunęły się u mnie na prowadzenie, jako najlepsze. Ale gdy będę "pod kreską", to wrócę do Maybellina, wg mnie najlepszych tuszów drogeryjnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. testowałam kilka maskar Lancome i również bardzo je lubię, ale niestety nie stać mnie na regularne kupowanie... na szczęście Max Factor również produkuje świetne tusze :)

      Usuń
  18. Piękne swatche zrobiłaś paletce Sleek:) też myślę że to chyba ich najładniejsza.
    Poznaję się właśnie z podkładami i cieniami Lily Lolo, jestem ciekawa czy zdetronizują moje ulubione Bare Minerals.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      będę wypatrywać posta opisującego Twoje odczucia ;)

      Usuń
  19. Mnie ostatnio zadowala wersja Hypnose Doll Eyes, Star z tego co pamiętam ma podobną szczoteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ta trójeczka z Inglota bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale przepiękne cienie! Korektor Collection czeka u mnie w zapasach. Mam nadzieję, że zrobi na mnie lepsze wrażenie niż słynny kamuflaż Alverde ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na wypryski korektor Collection jest niezastąpiony. może być za ciężko pod oczy...

      Usuń
  22. Bardzo spodobał mi się róż Inglota, zgaszony i spokojny odcień, bardzo uniwersalny a ja lubie takie kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo go polecam. w zeszłym roku stosowałam go prawie codziennie! naprawdę do wszystkiego pasuje i jest zabójczo wydajny :]

      Usuń
    2. Muszę mu się przyjrzeć, przy najbliższej okazji na pewno obmacam tester :)

      Usuń
  23. faktycznie ta paletka sleeków wygląda pięknie, mnie wkurza jedynie to, że te cienie koszmarnie się osypują :/

    OdpowiedzUsuń
  24. Trochę typów mamy wspólnych :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Integra 21 to pierwsze cienie jakie kupiłam:D sto lat temu:D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...