Jak wynika z moich wcześniejszych kredkowych wpisów, Hexxana uraczyła mnie jakiś czas temu pęczkiem różnych i różnistych kredek do powiek. Znakomita ich większość okazała się bardzo dobra, ale oczywiście musiały znaleźć się jakieś czarne owieczki. Szkoda, że z Gosha, bo np. ich cień w kredce, forever eyeshadow metallic eye shadow stick w odcieniu 01 silver rose (klik), należy do ścisłego grona moich ulubieńców. Z kolei do cieni marki się nie przekonałam (klik). Ani do kredek, o czym poniżej. Obie mają lekko perłowe wykończenie, mimo iż pochodzą z różnych serii.
Zacznijmy od tej prawdziwej czarnej owcy, czyli kredki wykręcanej. Taka forma kredki ma swoje plusy (nie trzeba temperować) i minusy (brak precyzji, chyba że mamy ochotę poprawiać pędzelkiem). Problemy miałam z nią następujące:
* dość twardy sztyft, który zmuszał mnie do wywierania większego nacisku na powiekę, co nie było przyjemne, a do tego doprowadziło do ułamania się grafitu
* średnia pigmentacja, której nie da się za bardzo budować
* pigment nie rozkłada się równomiernie, tworzą się grudki
Kolor, jak widać, też "nie mój". Jedyne, co mam naprawdę dobrego o niej do powiedzenia, to że nie ma tendencji do rozmazywania i kserowania się czy spływania z powieki.
Kredka niebieska okazała się nieco lepsza od poprzedniczki. Można ją temperować, dzięki czemu grafit jest zaostrzony i daje nam precyzję podczas apikacji. Kredka jest też względnie miękka i bardzo dobrze napigmentowana. Niestety u mnie spływa z górnej powieki na skórę pod oczami, tworząc tam niebieską pandę. A tego w kredkach nienawidzę.
Znacie? Podzielacie moje zdanie?
Nie znam :) i dobrze :)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę kolorowe eyelinery a kredek nie mam ani jednej, nawet czarnej ;)
jak wiesz, ja nie lubię eyelinerów. ciężko mi się z nimi pracuje i nie da się ich rozdymić :)
Usuńmyślę, że ta zielonkawa kredka bardzo Ci pasuje. też nie lubię twardych.
OdpowiedzUsuńja nie czuję się w niej dobrze...
UsuńJa mam podobną zielonkawą z Paese i używam na dolną powiekę i całkiem ładnie tak się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńCiemniejsza rzeczywiście wyjątkowo marna :/ Za to ta niebieska wygląda fajnie :)
OdpowiedzUsuńco z tego, skoro spływa... :/
UsuńTa ciemna to nie wygląda za ciekawie na oku, ale niebieska ładnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńtak samo myślę :)
Usuńjak ja dawno nic z Gosha nie kupowałem ^^
OdpowiedzUsuńja też nie :)
UsuńNie miałam żadnej, ale efekt dają ładny. Szkoda tylko że są z nimi problemy, nie lubię kiedy mi coś spływa czy robią się grudki :/
OdpowiedzUsuńa kto lubi...
UsuńOj niebieska panda... ale kolor pięknie pasuje do Twojej boskiej tęczówy!
OdpowiedzUsuńdzięki. mam podobną kredkę z Sephory, która trzyma się na swoim miejscu :)
Usuńno coś Ty, jak z górnej pod oczy?!?! to chyba najpierw musi odpadać kawałkami i osadzać się pod oczami, co? :D
OdpowiedzUsuńnie, spływa sobie z góry na linię wodną (najbardziej w wewnętrznym kąciku) i stamtąd dalej się rozmazuje w dół :(
Usuńnie zauważyłam, żeby odpadała kawałkami. jeden pies, bo nie trzyma się na swoim miejscu....
UsuńTakie kolory lubię i kredek mam mnóstwo, ale raz na ruski rok używam :O
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńNiebieska ma genialny odcień. Lubie takie odcienie, zwłaszcza w lecie :) Sama kreska może robić za cały makijaż oka.
OdpowiedzUsuńto prawda :)
UsuńSerię kredek Velvet Touch mile wspominam, ale z czasem niestety stały się średnie tzn. moja skóra powiek coraz bardziej się przetłuszcza i potrzebuję pewniaka. Szkoda, że u Ciebie też nie zdały egzaminu :(
OdpowiedzUsuńZ Gosha najlepsze były linery Extreme Art - niestety zostały wycofane....
większość kredek od Ciebie sprawdziła się. te niestety wypadły najsłabiej :/
Usuńpamiętam, jak chwaliłaś te linery :)