wtorek, 12 lutego 2013

Benefit, Bene Tint, rose-tinted lip&cheek stain

Nutka na dziś:


 ***

Miniaturka bene tintu była jakiś czas temu dołączona do któregoś z brytyjskich magazynów.


Bene tint jest jednym z kultowych produktów marki Benefit. Zapoznałam się z nim trochę (jak widać, zużyłam ok. 1/4 miniatury) i rozumiem jego legendę, choć ja osobiście się w tym produkcie nie zakochałam. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię :)

Zacznijmy od pozytywów. Płyn ma dość intensywny kolor w pojemniczku, ale po roztarciu daje na skórze przepiękny, świeży, delikatny rumieniec. Produkt ma różany zapach, ale aromat nie jest intensywny.

Bene tint jest niesamowicie trwały. Jeśli podkład nie schodzi Wam z policzków w ciągu dnia, tintu nic nie ruszy. Produkt wgryza się w skórę i dopiero proces demakijażu robi na nim wrażenie.

Sprawdźmy: ładny kolor, przyjemny, nienachalny zapach, nienaganna trwałość - skąd brak mojego entuzjazmu? Spieszę z wyjaśnieniem. Po pierwsze, nie odpowiada mi aplikator-pędzelek. Nie wiem naprawdę, do czego miałby służyć, bo rozprowadzić produktu się nim nie da. Ja nabierałam trochę produktu na wierzch dłoni i stamtąd paluszkiem na lico. Po drugie, bene tint bardzo szybko zasycha, trzeba więc spieszyć się z rozcieraniem. Po trzecie - tak jak rozetrzesz, tak jest. Nałożyłaś produkt za wysoko/nisko? Trudno, nie da się już tego jak poprawić. Po czwarte i ostatnie, tint oczywiście wżera się podczas aplikacji w palce i zostaje na nich długie godziny...

No i cóż, wyżej opisane cechy produktu sprawiły, że nie pałałam entuzjazmem do częstego sięgania po to cudo, nawet jeśli potrafił dawać naprawdę ładny, świeży efekt na policzku. Dlatego produkt jest już w drodze do nowego domku :]

Na usta bene tintu nie nakładałam. Mam jakąś awersję do produktów, których zadaniem jest wżeranie się w skórę warg. Zwykle podkreślają niedoskonałości i wysuszają. Nie wiem, czy bene też - nie miałam ochoty tego sprawdzać :]

77 komentarzy:

  1. To jest dla mnie zaskakujące w tintach, że takie mocne kolory wydają się w opakowaniach a na policzku taki delikatny efekt ;)

    Szkoda że w PL nie ma takich dodatków ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolor tintów działa na tej samej zasadzie, co sok z buraków ;)

      może kiedyś to się zmieni...

      Usuń
    2. oglądałam filmik jak zrobić tint z soku z buraków. ja nie lubię takich produktów, bo niewygodnie się ich używa. lipstain to trochę coś innego, zwłaszcza jeśli jest nieco kremowy.

      Usuń
    3. też widziałam ten filmik Aliny :) ja jednak za tą formą różu nie przepadam ;)

      Usuń
  2. Śliczny efekt na zdjęciu :) Różany zapach- mniam :) Delikatny kolor- rewelacja :)
    Hmmmm.. Jak nadarzy się okazja z pewnością spróbuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może uda Ci się zdobyć miniaturkę :) tak najlepiej przetestować produkt o takiej formie i formule ;)

      Usuń
  3. Benefit mnie nie kusi - kosmetyki ma fajne, ale drogie, a mnie nie stać na tak drogie eksperymenty :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mam przekonania do tego typu kosmetyków ;/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja bardzo go polubiłam, pomimo tych wad, o których piszesz. Jest to mocno upierdliwe, ale mi jego efekt na poliku bardzo się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mi też efekt na poliku bardzo się podoba. i trwałość :) ale sposób stosowania naprawdę mi nie odpowiada...

      Usuń
  6. Nigdy nie miałam takiego kosmetyku. Myślisz, że można go nakładać pędzlem czy zafarbuje tak, że nie da się go domyć?

    OdpowiedzUsuń
  7. Na zdjęciu prezentującym wyszłaś prześlicznie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale na policzku pięknie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wiem :) jak już się napracujemy, tint potrafi świetnie wyglądać :)

      Usuń
  9. Szczęściarz z tego nowego domku - efekt podoba mi się u każdej z Was, która go swatchuje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *powinnam użyć innego słowa, np 'pokazuje', 'prezentuje' - bo te 'chuje' na końcu^

      Usuń
    2. może nowa właścicielka pokaże tint na swoim blogu :) zdradzę, że Ją lubisz i często do Niej zaglądasz :]

      * albo spolszczyć: słoczuje. wtedy zamiast chuje mamy czuje :D

      Usuń
    3. Domyślam się - i to jest ŚWIETNY wybór!! Aż Cię ucałuję :*
      :)

      Kurde, no przecież - ech ja i te części ciała :D

      Usuń
    4. dawaj, dawaj, lubi całusy i przytulanki ;)

      ja tam lubię, kiedy piszesz o częściach ciała :D

      Usuń
    5. .... :D

      Mnie też proszę ucałować :)

      Usuń
  10. efekt daje rzeczywiście fantastyczny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja mam podobne odczucia do Ciebie, nie nakładam go też dlatego na poliki :( Ale na usta nakładałam i powiem Ci, że nie podkreślił mi suchych skórek, więc może zaryzykujesz? :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Niesamowicie podoba mi się opakowanie tego tintu, ale wszystkimi różami w płynie zawsze robię sobie brzydkie placki więc nawet się do nich nie zbliżam :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Mój Benetint wylądował w zakładce Wyprzedaż. Szczerze nie lubię tego produktu- usta mi wysusza, a na policzki nie mam odwagi nałożyć. Ale nawet gdybym się odważyła to musiałabym potem chodzić z pofarbowanymi palcami. Dziękuję, postoję:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Czyli to produkt dla wprawionych, którzy znają dobrze swoją twarz i nie muszą poprawiać :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem gapa i pewnie nie dałabym rady z tym produktem :/

    OdpowiedzUsuń
  16. Z pewną dozą niepewności podchodzę do napoliczkowych farbek. Obawiam się, że zrobiłabym sobie nimi krzywdę - różowe placki wyglądające jak popękane naczynka. Zdecydowanie wolę proszkowe kosmetyki, albo ewentualnie kremowe.
    Na plus tego tinta zaliczam śliczny kolor. Widziałabym go na ustach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. różowe placki albo, co gorsza, rumieńce, które są nałożone za nisko.. bo poprawek nie da się nanieść, chyba że mamy czas na zmycie makijażu i powtórkę ;)

      kolor ma śliczny, to fakt. myślę, że będzie pasował zdecydowanej większości karnacji :)

      Usuń
  17. Hmm... przypuszczam, że gdybym się zdecydowała to pewnie musiałabym sporo ćwiczyć aby nie wychodzić z domu z buraczkami na polikach i właśnie ten brak poprawek o których wspominasz mnie zniechęca ;) Kolor chyba nie mój wolę brzoskiwniowe róże np. sugarbomb.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, masz rację, w tym przypadku zdecydowanie trzeba dojść do wprawy. mam to szczęście, że wiedziałam, jak tintem się posługiwać, bo kiedyś miałam lip&cheek stain z TBS, więc miałam kilka miesięcy na praktykę ;) jednak zdecydowanie wolę róże w kremie i prasowańce... co pędzelek, to pędzelek ;)

      ja lubię różne kolory. zależy, jak się danego dnia ubieram i maluję :) mam więc rozpiętość wśród różów: od fioletowawych, przez różowe, koralowe, brzoskwiniowe, po czerwone :) od wyboru do koloru ;)

      Usuń
  18. efekt mega :) ale przy nakładaniu trzeba mieć wprawę czyli nie dla mnie ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, efekt bardzo zachęcający :)

      praktyka czyni mistrza, wyrobiłabyś sobie rękę ;)

      Usuń
  19. sporo zużyłaś :) ładnie na Tobie wygląda!
    ja się do niego przekonać nie umiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :) ja próbowałam się przekonać, ale jednak to nie dla mnie ;)

      Usuń
  20. Trochę się go bałam i odpuściłam, jak widać dobrze. bardziej chyba będę zadowolona z Sun Beam.

    Lubię takie kolorowe dodatki ale w innej postaci krem/mus a po notce Iwetto kusi mnie róz w musie z Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja mam high beam i bardzo jestem zadowolona :) nim trudno zrobić sobie krzywdę ;)

      mnie też ten róż kusi, ale to plan na hen hen kiedyś tam. mam trzynaście albo czternaście różów, ile można ;)

      Usuń
  21. To ja pozostanę przy moim różu Maybelline, bo przynajmniej mogę go poprawić jak mi się źle pacnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja pałam do niego miłością wielką, tak dużą, że mam pełen wymiar;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak napisałam - rozumiem legendę tego produktu. naprawdę ładnie wygląda na policzkach :) dla mnie po prostu sposób aplikacji jest nie do przeskoczenia, ale jeśli Ci to nie przeszkadza, w pełni rozumiem nadanie tintowi tytułu ulubieńca :)

      Usuń
  23. Takie wżeranie się ma też swoje plusy. Przykładowo, jeśli zwykły róż znika mi z twarzy po 2-3 godzinach, a chcę długo cieszyć się rumieńcem, wówczas będzie idealny :) Dłonie można w pewnym stopniu ochronić nakładając na nie jakiś krem :) Ale fakt, że pędzelek to niefortunny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobrze mówisz. dlatego taki tint to świetna opcja na lato :)

      Usuń
  24. Wiesz co? Wyglądasz na tym zdjęciu tak przepięknie! Tak świeżo i delikatnie!! Pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. hm lubię róże ale w innej formie, z takimi trzeba wprawy ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja jestem wręcz uzależniona od różu ;) jednak zdecydowanie wolę prasowańce ;)

      Usuń
  26. Ja ten produkt hejtam po całości, mój mały koszmarek ;) Z powodów tych samych minusów, co opisałaś, ale mi też niezbyt podoba się jego efekt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja muszę stwierdzić, że mi efekt akurat się podobał. i trwałość :)

      Usuń
  27. A ja widzę fajną koszulę dżinsową :-P!
    Ten produkt się u mnie nie sprawdził, jakbym używała kosmetyku - widmo :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki. dorwałam koszulę w Primarku :)

      hm, może byłaś z nim zbyt ostrożna? ;)

      Usuń
  28. Nie próbowałam oryginału, mam tylko jakąś tanią brytyjską podróbkę i szału nie ma. Mam wrażenie, że jakiś produkt Technic lub MeMeMe sprawdziłby się o wiele lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ale, przecież podróbka nie da Ci wyobrażenia o oryginale...

      Usuń
  29. Nie wyobrażam sobie pójść na zajęcia czy do pracy z palcami przypominającymi spotkanie pierwszego stopnia z burakiem;) Takie wżeranie się w skórę ma też swoje złe strony. Tego typu produkty wysuszają usta na wiór i brudzą palce. Co z tego, że dzielnie trwają na swoim miejscu, skoro jakakolwiek poprawka staje się niemożliwa? Ja nie mam tak precyzyjnej ręki, żeby za każdym razem idealnie rozprowadzić produkt. W przypadku sypkich róży zawsze mogę się poratować pędzlem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. takie wżeranie ma dobre i złe strony. dobra to trwałość, złe to te wymienione przez Ciebie ;)
      ja też niestety nie mam precyzyjnej ręki. nagminnie nakładam róż za nisko :/ dlatego wolę prasowańce ;)

      Usuń
  30. ani mnie ta recenzja nie zacheca ani nie odrzuca, jednak chyba zostane przy klasycznym rozu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie miała ani zachęcić, ani odrzucić. po prostu prezentuję swoje wrażenia ;)

      Usuń
  31. Odpowiedzi
    1. ano posłałam go wraz z pędzelkami pocztą...

      Usuń
    2. Jeszcze większa radość!
      ... ale nie musiałaś, ja bym poczekała.

      Usuń
    3. Chyba że brak miejsca w bagażu.

      Usuń
    4. chciałam, żebyś miała je szybciej niż później :*

      Usuń
  32. Strasznie lubię oglądać róże na Twoim policzku. W życiu się tak nie nauczę z nich korzystać...
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję kochana :* ale uwierz mi, mistrzem nakładania różu to ja nie jestem :)

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...