piątek, 25 stycznia 2013

Buble: The Body Shop, eye definer & MUA, Matte Foundation

Dziś będzie o bublach. Brace Yourselves. Chcę Was przestrzec przed wydaniem cennej mamony na kiepskie kosmetyki...

Zacznijmy od kredek marki The Body Shop - Eye Definer. Miałam wątpliwą przyjemność zapoznania się z nimi dzięki temu, że były dodatkami do jakiegoś brytyjskiego magazynu. Produkt nietani (Ł8) a bardzo, bardzo, bardzo kiepski...

Czy kredki są trwałe? Nie wiem. Czy się rozmazują, kserują, znikają w ciągu dnia? Nie wiem. Dlaczego nie wiem? Bo rysik tych kredek jest tak niemiłosiernie twardy, że prędzej da się tym produktem wydłubać sobie oko niż zrobić kreskę. I nie zależy to od koloru, bo i ta mizerna, blada czerń, i granat mają identyczne właściwości. Nawet do zrobienia słoczy musiałam tak kredki docisnąć do dłoni, że przez jakiś czas bolała mnie kość... A na brytyjskiej stronie TBS kredki oznaczone są jako best seller. Jakiś ponury żart...



To teraz przejdźmy do kolejnego bubelka, jakim jest taniutki (Ł2/30 ml) podkład brytyjskiej marki MUA, który jako ciekawostkę podesłała mi Hexxana :*


Porównałam posiadany odcień (shade 1) z podkładami Bourjois HM Serum (odcień 51), Avon Extra Lasting (odcień Shell) i Max Factor Smooth Effect (odcień Natural 50). Jedną z nielicznych zalet podkładu MUA jest ładny, jasny odcień wpadający w żółć. Produkt nie ma różowych podtonów. Do tego zapewnia średnie krycie. Dalej jest już tylko gorzej...

Po pierwsze i najważniejsze, skład podkładu jest tragiczny. Na samym początku mamy kilka bardzo komedogennych substancji. Po dwóch próbach na szczęście mnie nie wysypało, ale podświadomie cały czas się tego bałam. Poza tym może i jestem laikiem w kontekście składów, ale nie chcę wcierać w twarz oleju mineralnego, wazeliny, czy DMDM Hydantoiny. 

Podkład ma postać prawie-musu. Typowym musem nie jest, ale płynnym też nie można go nazwać. Ze względu na te wszystkie tłuste substancje z początku składu produkt w dotyku jest nieprzyjemnie tłusty (nakładałam go palcami). Dość dobrze stapia się z cerą, nie robi odcinającej się od skóry maski, ale po nałożeniu czuć na twarzy tłustą, ciężką warstewkę, pod którą skóra zaczyna się dusić. Początkowe satynowe wykończenie szybko (po ok. 1,5 godzinie) i pomimo przypudrowania przechodzi w obleśny, tłusty błysk. Tak jakbyśmy wysmarowały twarz masłem. Czego można się zresztą spodziewać. Zerknijcie na krótkie obietnice producenta - żadna z nich nie ma pokrycia w rzeczywistości. Żadna. Bajkopisarz poleciał w kulki...

Nikomu nie polecam tego produktu. Nawet cerom suchym zimą. Za dużo chemii w dużym natężeniu niewspartej żadnymi, dobrymi dla skóry substancjami.

68 komentarzy:

  1. Te kredki to chyba dla samicy nosorożca, która może ma na powiekach odpowiednio grubą skórę, żeby takiej twardzizny używać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. ale u mnie dopiero 00:15. dla sowy to środek dnia ;)

      Usuń
    2. ja za to będę mieć problemy z zasypianiem po przeczytaniu składu tego podkładu :/

      Usuń
    3. co nie? tragedia, że firmy kosmetyczne potrafią coś takiego wypuścić i psuć laskom skórę :(((

      Usuń
    4. nie mam pojęcia. może myślą, że Brytyjki mogą być jeszcze brzydsze :D

      Usuń
    5. heh.

      już chciałam snuć teorie spiskowe, że marka chce babkom napsuć skóry, żeby potem reklamować i sprzedawać jakiś krem-cud. ale oni nie mają w ofercie pielęgnacji, więc teoria legła w gruzach :/

      Usuń
    6. nie, ale bez kitu, 95% konsumentek nie zwraca uwagi na skład... ze szkodą dla siebie

      Usuń
    7. dlatego o tym trzeba mówić głośno, bardzo głośno!

      Usuń
  3. No i będą koszmary.
    Czuję, jak ta kredka drabie mnie w powiekę, ała.
    Może jakieś starocie wsadzili do gazet?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie, to się tu raczej nie zdarza, żeby tu wrzucano starocie do gazet. zrobiłby się duży szum ;) poza tym Kosmetyczny-przekładaniec sama kupiła kredkę z tej serii w salonie i kredka owa również była niesamowicie twarda:

      http://kosmetyczny-przekladaniec.blogspot.co.uk/2012/12/o-ostatnio-zakupionych-kosmetykach-z.html

      Usuń
    2. Okej, okej, idź mię z tym badziewiem. Nie cierpię drapaków. Mam delikatne powieki.

      Usuń
    3. dlatego kredeczki lecą do kosza. gdzie ich miejsce ;)

      Usuń
    4. Drapaki - o, weź.
      To jakaś nieustanna pomyłka. Nie mam pojęcia, komu może być przydatne coś takiego, a przecież ktoś czuwał nad recepturą rysika, mając w głowie określony cel. Może jeszcze woskowe kredki będą nam wciskać? :\

      Usuń
    5. no właśnie, no właśnie. ktoś w kontroli jakości tych produktów odwala nieustanną fuszerkę...

      Usuń
    6. mam wrażenie, że ktoś w kontroli jakości tych produktów odwala nieustanną fuszerkę...

      Usuń
    7. Tak, ja kupiłam tą kredkę z nowej edycji przed świętami, nie ma więc szans by była twarda z powodu starości, co zresztą nie tłumaczy też obudowy-drewienka twardego tak, że idzie nim zabić wampira albo wydłubać sobie oko ;)

      Usuń
    8. heh, to może sobie zachowaj kredkę do samoobrony ;)

      Usuń
  4. Dla mnie ten kolor i tak wydaje się być ciemny ;) Twój opis o tym jak skóra nie może pod nim oddychać mnie przeraża, bo wiem, że sporo kobiet nawet nie zwraca na takie coś uwagi tylko nakłada jeszcze więcej tapety na twarz. Ohyda...
    Swoją drogą parafina w podkładzie matującym? Rzeczywiście ich poniosło.

    Żeby nie było tak pesymistycznie to miłego dnia Simply :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. położyłam go grubą warstwą na skórze ;)

      parafina, wazelina... ja nie wiem, co tam miało matowić skórę w ogóle. nakładanie tego tłuszczu na twarz nie było przyjemne, ale spróbowałam. i było tak źle, jak się spodziewałam ;)

      miłej nocy i dnia :*

      Usuń
  5. a kysz ...badziew do kosza, dzieki za przestroge :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że przeczytałam to rano, nie będę miała koszmarów, jak koleżanki :))

    OdpowiedzUsuń
  7. TBS pretenduje do tytułu Twórcy Bubli Ćwierćwiecza.
    Według moich obserwacji posiada najwięcej recenzji negatywnych i obojętnych. Serio, z tego co widzę po Waszych recenzjach, to jedyną zaletą ich produktów pielęgnacyjnych jest najczęściej ładny zapach, kolorówkę to już w ogóle mają poronioną, a nawet jeśli - naaaaawet jeśli już - coś zachwyci przelotnie, zaraz po tym pojawia się oświadczenie, że recenzentka nie dałaby za to rekomendowanej ilości kasy/poszuka czegoś innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. według moich doświadczeń z tymi kosmetykami, większość ich mazideł jest do niczego. ok, szampony, żele pod prysznic są w porządku, ale droższe niż drogeryjne, a niczym się od nich nie różnią. masła są w porządku, ale znowu mają wygórowaną cenę. miałam kiedyś tint do ust i policzków, był przyzwoity, wyzerowałam go do końca. z kolei czwórka cieni-kosteczek to była pomyłka totalna. twarde, słabo napigmentowane i w pojemności nie do zużycia przez dwa millennia. jedynym kosmetykiem TBS, który wzbudził moją szczerą sympatię, jest brązer z miodowej limitki...

      Usuń
  8. Oj tam, oj tam ;)
    Zaraz koszmary.
    Dobrze wiedzieć, że coś się nie sprawdza i zapamiętać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. oj nie wytrzymałam opisu podkładu do końca, taka ilość słowa tłuszcz, już w połowie nie zniechęciło:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam żadnego z tych kosmetyków, ale będę już wiedziec, że tak ma pozostac :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A ostatnio miałam jedną z tych kredek w swych łapkach i się zastanawiałam czy nie wziąć, jak zwykle mój dwudziesty trzeci zmysł mnie nie zawiódł i odłożyłam :D

    OdpowiedzUsuń
  12. ale tragedia, miałam kiedyś taką kredkę twardą i sobie oko podrażniłam :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja raz zawalczyłam z tą granatową kredką TBS. nigdy więcej twardego jak skała rysiku!

      Usuń
  13. Nie miałam,żadnego z nich,ale dobrze wiedzieć...;)
    Pozdrawiam!;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Dobrze ze do tych produktow i tak nie mam dostepu:)!

    OdpowiedzUsuń
  15. Łeee, a te kredki wyglądają tak sympatycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. kurcze szkoda ze z tymi kredeczkami tak lipnie bo granat jest bardzo ładny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mi się granat podobał. ale jest dosłownie nie do użytku

      Usuń
  17. Wrzucili pewnie do gazety jakieś starocie, buuuuuuuuuu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. raczej nie. nowe kredki z salonu też się tak zachowują...

      Usuń
  18. takim samym twardym bublem jest kredka NYX :P

    OdpowiedzUsuń
  19. no nie za ciekawie z tymi kosmetykami ;/

    OdpowiedzUsuń
  20. Podkład z MUA chyba dla mulatek ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie nie, zapewniam, że dobrze roztarty na buzi nie jest ciemny. jest mniej więcej jak 52 od Bourjois.

      Usuń
    2. Dla mnie niestety nawet Bourjois 52 jest trochę za ciemny, w dodatku za żółty. Ja mam karnacje neutralną ;/ Wyglądam z nim na buzi jakbym miała chorą wątrobę ;P

      Usuń
    3. ok, ale 52 nie jest odcieniem dla mulatek ;) mi pasuje latem :]

      ja z kolei mam różowe zabarwienie skóry i te żółte tony to fajnie neutralizują ;)

      Usuń
    4. 52 nie jest. Ten z MUA wyszedł ciemno na zdjęciu ;)

      Usuń
    5. a bo ja grubego słocza zrobiłam ;)

      Usuń
  21. Najlepsze jest to, że ten podkład z MUA zbiera dobre recenzje. Kupiłam go eksperymentalnie, bo nie liczyłam na cud za 2 funty. Nigdzie nie mogłam znaleźć składu, ale zobaczyłam to pomyślałam, jak ktoś mógł go w taki sposób określić...

    Kredki tragedia, niestety to tylko kolejny kamyczek do ogródka TBS, by trzymać się z daleka od ich kolorówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z kolorówki TBS tylko bronzer jest godny uwagi ;)

      jak dla mnie ten podkład to nieporozumienie...

      Usuń
  22. Oh, te kredki TBS :/ Najgordsze, że (przynajmniej w mojej) nie dość, że rysik jest twardy, to i drewno z którego jest zrobiona "obudowa" może być bezlitosnym narzędziem zbrodni :/
    Co do podkładu MUA ja przy tej ostatniej super promocji -50% szukałam recenzji na angielskich blogach i znalazłam wszystkie raczej negatywne lub jak za 2 funty to fajny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pff. ja nie wiem, jak te tragiczne kredki mogą być ich best sellerem...

      podkładu nawet za funta nie polecam. nie warto psuć sobie skóry...

      Usuń
    2. Też mnie to zastanawia, w ogóle jak czytam na ich angielskiej stronie opinie o produktach, które miałam, to czasem mam wrażenie, że chyba mi się same felerne sztuki trafiają, bo same peany o wszystkim...

      Usuń
    3. no właśnie, czytasz na ICH stronie;) na pewno mają moderację i tego typu rzeczy...

      Usuń
  23. o nie ...jak ma zapychac to ja podziękuję...a kredki to faktycznie jakiś żart ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Patrze na skład podkładu i niedowierzam... To jakiś żart, w dodatku w złym guście. Zdecydowanie nie chciałabym nakładać na twarz czegoś co może - mówiąc kolokwialnie - zrobić mi kuku.

    OdpowiedzUsuń
  25. Domyślałam się, że po zmyciu tych kredek z dłoni miałaś dwie czerwone krechy :D

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...