Jeśli czytacie moje wypociny od dłuższego czasu wiecie, że nie lubię kosmetyków marki Lirene. Wypróbowałam ich wiele i prawie wszystkie przyniosły zawód bądź wręcz zasłużyły na miano bubla. Jak dziś opisywany olejek antycellulitowy.
Normalnie, ponieważ to Lirene, nie spojrzałabym w kierunku tego produktu. Ale przyciągnęła mnie zielona bańka chińska. My bad.
Producent zapakował specyfik do plastikowej butelki z nakrętką, a tę, wraz z małą bańką chińską, wrzucił do wściekle zielonego kartonika, który trudno przeoczyć na drogeryjnej półce. Nie przeoczyłam i masz babo placek.
Gwoli sprawiedliwości przyznam, że olejek ma ładny, cytrusowo-skłodkawy zapach, a ponieważ jest go tylko 100 ml to, na szczęście, nie jest wydajny. I tu kończą się zalety (niewydajność zaletą? ha ha ha).
Powiedzmy sobie szczerze: sam olejek nie ma w składzie zbyt wielu substancji uznawanych za skuteczne w walce z cellu. Wnioskuję zatem, że w tym przypadku całą dobrą robotę miała odwalać bańka chińska znana jako jeden z najskuteczniejszych sposobów na walkę z pomarańczową skórką, o ile jest to walka systematyczna. No i może miałoby to sens, gdyby olejek był tłustszy niż jest. Bo tutaj zastosowano formułę suchego olejku, który bardzo szybko się wchłania i NIE DAJE POŚLIZGU POTRZEBNEGO NA KILKUMINUTOWY MASAŻ BAŃKĄ. Paranoja po prostu. Produkt nie spełnia swojego najbardziej podstawowego zadania. Nie wspominając już, że jest tak lekki, iż nie ma nawet właściowości nawilżająco-natłuszczających. Ostateczenie do masażu musiałam stosować inną oliwkę, a olejkiem smarowałam się po kąpieli jedynie po to, żeby dowilżyć skórę i nawet w tej roli się nie spełnił. Dwa-trzy dni pod rząd stosowania samego tylko olejku bez dodatkowego nawilżacza skutkowało suchymi plackami na skórze ciała. Żart, moi państwo.
Za 100 ml tego bubelka trzeba zapłacić w Rossmannie prawie 30 zł. Nie, dziękuję; nawet pomimo morza zachwytów, które przelały się przez blogi, kiedy kosmetyk ten wszedł do sprzedaży.
Z Lirene pożegnałam się dawno temu i jak dotąd decyzji nie żałuję ;) A Twoje recenzje tylko mnie w tym utwierdzają.
OdpowiedzUsuńteż się pożegnałam. nie wiem, jaki diabeł mnie podkusił, żeby kupić ten olejek. chwilowe zaćmienie ;)
UsuńPamiętam, jak o nim wspominałaś. Totalnie do niczego :( Ja w sumie z Lirene niewiele miałam, a jedynym produktem, który kupuję na okrągło, jest filtr SPF50, który ogromnie uwielbiam.
OdpowiedzUsuńfiltr znam i masz rację - jest dobry. jedyny kosmetyk Lirene, z którym się dogaduję :P
UsuńAle rozczarowanie, Lirene dało ciała...
OdpowiedzUsuńi to nie pierwszy raz...
Usuńuuu lipa...
OdpowiedzUsuńja generalnie nie stosuje tego typu produktów ale moja mama chyba mi coś insynuuje, ponieważ dostałam ostatnio od niej dwa anycelulitowe i wyszczyplające balsamy. ekhm...
moja mama mi prosto w twarz powiedziała, że coś mnie przybyło, a tata dodał, że wypadło mi 2/3 włosów ;)
UsuńOJ, szkoda, masz wyjątkową skórę. ja nie miałam tego olejku ale to rzeczywiście dziwne że nie nawilża nie daje poślizgu, dostałam ciarek gdy przypomniałam sobie jak mój chłopak masował mnie bańkami, mam zestaw 4 w różnych wielkościach. jak się ma dużo luźnego tłuszczu to one mega zasysają :/
OdpowiedzUsuńja sobie tylko masuję brzuch i pośladki. całe uda mam pokryte siecią pękniętych naczynek i nie chcę pogarszać sytuacji ;)
Usuńa masaż na brzuchu i pośladkach mnie szczególnie nie boli :)
dla mnie uda były najgorsze, ...
UsuńHaha, spojrzałam na Lirene w tytule i sobie pomyślałam: Ty to masz zdrowie, żeby ich dalej testować :D. Ja miewam coś od nich tylko, jak przypadkiem wpadnie w ramach prezentu lub łupu z konferencji blogerskiej. Samodzielnie już od dawna niczego nie dotykam i jedyne, do czego mogłabym wrócić z ich pielęgnacji, to żel pod prysznic :). Suchy olejek do masażu bańką to doprawdy wybory pomysł. Gratuluję, Lirene!
OdpowiedzUsuńa co jeszcze dziwniejsze, z kosmetykami Pharmaceris mam raczej dobre doświadczenia :P dziwne, dziwne
UsuńUuu... bubel to chyba mało powiedziane. Już lepiej aby nic nie robił niż miał powodować suche placki na skórze 😔
OdpowiedzUsuńnie chodzi o to, że on powoduje suche placki. po prostu skóry w ogóle nie nawilża, więc ona wysycha od zimna i grzejników :/
Usuńaaa.. bo już myślałam, że przez swoje działanie antycellulitowe wywołuje takie skutki uboczne :-D to by dopiero było :-D
UsuńJa zimą zawsze przechodzę na cięższe kalibry.. a dopiero na wiosnę sięgam po jakieś ujędrniacze :-D
ja jestem w trakcie wolnej redukcji i muszę stosować ujędrniacze cały czas :)
UsuńSzkoda, że się nie sprawdził. Na pewno się na niego nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńsłusznie ;)
UsuńA ja właśnie używam tego olejku i nawet go polubiłam. Ogólnie jestem zadowolona z tego zestawu :)
OdpowiedzUsuńto tylko się cieszyć :)
UsuńSzkoda, że nie jesteś zadowolona. J auwielbiam masaż bańką chińską i daje on u mnie ogromną poprawę
OdpowiedzUsuńtak, ale potrzeba do niego olejku dającego poślizg ;)
UsuńMoże innym razem go przetestuję :3
OdpowiedzUsuńna własną odpowiedzialność ;)
UsuńŚrednio ufam firmie Liczne, jaj teraz stwierdzam się, że nie bez powodu!
OdpowiedzUsuńheh, ja nie ufam im w ogóle ;)
Usuń