Kredkę Eyeko dostałam od Hexxany :* Nie znam jej ceny ani pochodzenia. Kredkę Paese mam z zeszłorocznego PaeseBoxa (w cenie 29 zł Paese przysyłało 6 losowych kosmetyków kolorowych o łącznej wartości ponad 60 zł).
Jak widzicie już w tytule, kredki te nie rozkochały mnie w sobie, ale też nie uważam, aby były totalnie złe...
Zacznę może od ich największych atutów, czyli odcieni (właściwie ze względu na kolory z tymi produktami się nie rozstałam). Niestety nie wiem, jaką nazwę/numerek ma kredka Eyeko, ponieważ nie ma na niej żadnego oznaczenia. Kolor mojego egzemplarza jest bardzo ciekawy i dość oryginalny - szarość podszyta zielenią. Podoba mi się w zestawieniu z moją tęczówką. Z kolei konturówka nr 6 od Paese to chłodny fiolet z nienachalnymi srebrnymi drobinkami. Całkiem przyjemna alternatywa do czerni...
Eyeko:
A teraz dowiecie się, czemu uznałam kredki za "zwyklaczki".
Zacznijmy od konsystencji. Kredka Eyeko nie jest ani twarda, ani miękka. Nie sunie zupełnie gładziutko po powiece, ale nie mogę uznać, że aplikacja jest problematyczna. Niestety nie da się za bardzo tej kredki rozetrzeć; od razu się ściera, znika. Z kolei rysik kredki Paese to już twardziel. Jego twardość nie uniemożliwia aplikacji na powiekę, ale ponieważ nie możemy produktu zbyt mocno docisnąć do skóry, kreska traci na pigmentacji. Dodatkowo jej również nie da się za bardzo rozetrzeć. Dobrze chociaż, że obie kredki dają się bez problemu zatemperować.
Paese:
Trwałość produktów nie powala. Przy mojej opadającej powiece aplikowanie ich na gołą powiekę zupełnie mija się z celem, gdyż już po kilku minutach zaczynają się mocno kserować. Nałożone na cienie wyglądają dobrze przez kilka (około 5) godzin, po czym również zaczynają się delikatnie kserować. Na dolnej powiece trzymają się za to bez problemu - o ile przyklepie się je dodatkowo cieniami. Na linii wodnej kredek nie stosowałam.
Na temat wydajności się nie wypowiem, bo po kredki nie sięgam z jakąś niesamowitą regularnością. Goszczą na moich powiekach, kiedy mam ochotę na takie kolory lub kiedy ich odcienie pasują do reszty makijażu.
Jak widać, kredkom daleko do ideału. Kolory jednak mają naprawdę świetne (dobrze komponujące się z moją tęczówką), więc nadal zamierzam z nich korzystać :)
myślę, że jest wiele innych kredek na które można zwrócić uwagę, te jakoś mnie nie zachwyciły...
OdpowiedzUsuńbo nie zachwycają ;)
UsuńNie miałam żadnej z nich, a że trwałość to u mnie jeden z priorytetów, pewnie to się nie zmieni ;)
OdpowiedzUsuńcóż, trwałości rzeczywiście lepiej szukać gdzie indziej :)
UsuńUrgh, jak ja nie lubię kosmetyków, które nie posiadają oznaczeń :/
OdpowiedzUsuńNie słyszałam jeszcze o marce Eyeko :)
wydaje mi się, że Eyeko nie występuje w Polsce
UsuńMam w kubeczku parę zwykłych kredek i czasami używam, moje ulubione są z FM i czarna SuperShock Avon :)
OdpowiedzUsuńMoje relacje z jakąkolwiek kredką są mizerne.
OdpowiedzUsuńi tak bywa :/
Usuńja przy opadającej powiece bardzo polegam na kreskach ;)
nie podobają mi się :/
OdpowiedzUsuń:)
UsuńSzkoda, że ciekawego odcienia od Eyeko nie można rozetrzeć. Zazwyczaj zmiękczam kreski, ponieważ nie przepadam za mocnymi, graficznymi elementami.
OdpowiedzUsuńja też wolę roztarte, rozdymione kreski. cóż, nie zawsze się tak da...
UsuńTo jest zawsze takie przykre - jak kolor ładny, a aplikacja pozostawia wiele do życzenia. :(
OdpowiedzUsuńotóż to :(
UsuńWyglądają na zdjęciach na takie zwyklaki, nie skusiłby mnie do zakupu, lubię bardzo intensywne kredki:)
OdpowiedzUsuńrozumiem :)
UsuńMnie również nie zachęciłyby do zakupu
OdpowiedzUsuń:)
Usuńwole typowe eyelinery niz kredki:)
OdpowiedzUsuńja nie mam preferencji :)
UsuńKolor Eyeko śliczny jest - ale ja uwielbiam mięciutkie kredeczki :)
OdpowiedzUsuńteż takie wolę :)
Usuń