poniedziałek, 25 lutego 2013

The Body Shop, aloe protective restoring mask

Maskę kupiłam daaawno temu, ale ponieważ doświadczenia z innymi produktami marki nie były zachęcające, swoje odleżała. I pewnie dalej by leżała, ale zbliżał się termin ważności, a ja marnotrawstwa nie cierpię. Z tego względu trzy miesiące temu się za nią zabrałam. Mimo uprzedzenia do marki, postaram się być jak najbardziej obiektywna w swojej recenzji.


Maskę zamknięto w plastikowym, zielonym słoiczku o pojemności 100 ml. Samo mazidło ma formę rzadkiego, ale tłustego w dotyku kremu o białym zabarwieniu. Pachnie dziwnie. Mi zapach kojarzy się z... liśćmi. A może to połączenie aloesu i sezamu? Nie wiem.

Te 100 ml zużywałam przez trzy miesiące, stosując maskę średnio co 5 dni na noc. Kosmetyk kładłam raczej cienką warstwą. Nieznaczna część się wchłaniała, resztę po 15 minutach wycierałam chusteczką i szłam spać. Na skórze zostawała tłusta, świecąca warstwa, z którą budziłam się rano (a do której często przyczepiały się jakieś paproszki od poduszki). Co więcej, po przejechaniu po twarzy palcem czuć było jak mazidło się rolowało, a tego to ja naprawdę szczerze nie znoszę.


Właściwości właściwościami, ale działaniu maseczki raczej nie można nic zarzucić. Tuż po aplikacji odczuwałam delikatny, miły efekt chłodzenia, który koił mój rumień. Poza tym resztki maseczki pozostawione na noc dość dobrze nawilżały moją tłustą cerę. Produkt ani razu mnie nie podrażnił, nie zauważyłam również zapychania. Ale uwaga - mamy tu aloes, więc myślę, że osoby uczulone na te roślinę mogłyby doświadczyć nieprzyjemnego podrażnienia... Producent obiecuje (i jest to jedyna obietnica, której się doszukałam), że maska wzmacnia naturalną barierę skóry - cóż, tego skomentować nie mogę, bo jak to sprawdzić?

Składowo maseczka prezentuje się następująco:


Bazą nie jest woda, a żel z aloesu. Z ciekawych składników znajdziemy tu też olej sezamowy, lanolinę, witaminę E oraz mączkę owsianą. Reszta to, powiedziałabym, "typowa chemia". Palmityniany, glicerynę, glikole, silikony, alkohole, PEGi czy gumę ksantanową znajdziemy w zdecydowanej większości drogeryjnych kosmetyków, które są jednakże tańsze od tego mazidła. Bo za maskę trzeba zapłacić 11 funtów. Moim zdaniem dużo za dużo, nawet za taką wydajność...

Podsumowując, nie jest to zły kosmetyk. W żadnym razie mi nie zaszkodził, działał dobrze. Mimo wszystko nie sądzę, żebym kupiła ponownie. Zniechęca mnie skład, nieadekwatna cena oraz to rolowanie się pod palcami.

37 komentarzy:

  1. Ta cena jednak robi swoje.. Ale przynajmniej wypróbowałaś i wiesz jak się sprawdza

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam swobodnego dostępu do kosmetyków TBS, ale nie ubolewam z tego powodu.
    Jeżeli chodzi o maseczki, to preferuję te w saszetkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma nad czym ubolewać. kosmetyki TBS są przereklamowane...

      ja nie mam preferencji odnośnie opakowań maseczek :)

      Usuń
  3. Nie znam jej, ale moich ulubieńców z TBS już znasz;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja z masek TBS lubię honey&oat i blue corn- aczkolwiek nie uważam zeby były warte tych 40zł... no może kukurydziana jest^^ stosuję ją też jako peeling więc mam 2w1. Poza tym nie jestem zbyt systematyczna w maskowaniu:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wymienionych przez Ciebie masek nie znam :)
      ja jestem w miarę systematyczna w maseczkowaniu, bo to lubię ;)

      Usuń
  5. dosyc dobra wydajnosc w takim razie:) ja rzadko maseczek uzywam

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskoczył mnie fakt, że woda nie jest bazą! Rzadko spotykane :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubię kiedy coś mi się roluje na twarzy :( No i wspomniana przez Ciebie tłustość produktu... Nie wiem, nie zachęca mnie to zbytnio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie znoszę rolowania, ble
      nie starałam się ani zachęcać, ani zniechęcać ;)

      Usuń
  8. 11 funtów to dużo za dużo dla osoby, która zarabia i wydaje w funtach?
    Krycha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to zależy. bardziej chodziło mi o to, że ze względu na skład i jakość kosmetyk nie jest wart tej ceny. wydałabym taką a nawet większą kwotę bez problemu na jakiś świetny krem do twarzy, który naprawdę by mnie zachwycił. bo ta maska tyłka mi nie urwała...

      mam nadzieję, że rozumiesz, o co mi chodzi ;)

      Usuń
  9. Jakoś produkty the body shop nigdy mnie szczególnie nie zachęcały. Składy takie sobie, a ceny wysokie. Sądząc po recenzji ta maska nie sprawdziłaby się na mojej skórze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wypróbowałam wiele ich kosmetyków i tak naprawdę zadowolona byłam ledwie z dwóch: lip&cheek tint i pudru brązującego... także TBS zarobiło sobie na brak zaufania z mojej strony ;)

      Usuń
  10. Ja też jestem uprzedzona do marki i chyba nie dam rady być obiektywna w komentarzu - widzę, że u Ciebie niczym się nie wyróżniła, a za 11 funtów łaskawie by mogła :D

    OdpowiedzUsuń
  11. no widzisz, TBS nie okazał się wcale taki zły, ale fakt ceny to oni mają spore

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tak jestem do marki uprzedzona :] za dużo niesatysfakcjonujących doświadczeń ;)

      Usuń
  12. Za drogie są dla mnie te kosmetyki TBS

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnio zauważyłam, że coraz więcej firm stawia na ogólniki, których nie sposób zweryfikować. "Cera 3_D" czy "uwodzicielskie spojrzenie" to specyficzne, niezdefiniowane sformułowania.

    Nie znoszę, gdy kosmetyk wykazuje tendencję do rolowania. Nawet jeśli jest nakładany na noc, to odczuwam pewien dyskomfort. Podobną awersję żywię do odstających skórek. Gdy takowe znajdę, muszę się ich natychmiast pozbyć.

    Zapach liści prawdopodobnie spełniłby moje oczekiwania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moim zdaniem to od dawna stosowany chwyt marketingowy...
      ugh, rolowanie się jest okropne

      Usuń
  14. Wszyscy się tak zachwycają masełkami TBS, a ja jak spróbowałam w sklepie tester, to ani zapachy mi się nie podobały, ani konsystencja nie powala... Co jest ze mną nie tak? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie komentarz nie odnosi się stricte do posta, ale tak mi się skojarzyło :)

      Usuń
    2. mnie też ich masełka nie powalają, więc Cię rozumiem ;)

      Usuń
  15. zgadzam się, 11 funtów to zdecydowanie za dużo :) ale fajnie, że zaczyna się od aloesu :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Po Twojej recenzji to już wiem że nie dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mnie już sama cena zniechęca ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja miałam chyba jakiś kupon zniżkowy, kiedy kupowałam tę maskę ;)

      Usuń
  18. Ja też nie cierpię rolowania :-/.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...