Wyznam Wam coś: jakieś półtora roku temu zerwałam na dobre z eyelinerami żelowymi. Owszem, te, które próbowałam (Essence, Catrice) były trwałe i miały piękne kolory, a do tego ich obsługa nie nastręczała większych trudności, ale... nie chciało mi się prać pędzelka po każdym użyciu. Nazwijcie to lenistwem czy wygodnictwem, ale takie są fakty. Postanowiłam skupić się na kredkach i eyelinerach płynnych i w pisaku, bo po prostu jest to dla mnie wygodniejsze. Zwłaszcza teraz, kiedy mam małe dziecko, i muszę ćwiczyć się w szybkim makijażu ;)
W związku z powyższym w mojej kosmetyce mieszka trochę eyelinerów w płynie, a wśród nich dwa dość smakowite kąski z Zoevy. Posiadane przez siebie kolory wypatrzyłam u Hexxany tutaj i miałam możliwość kupienia ich za pośrednictwem, choć teraz widzę, że Zoeva wysyła do Polski i do UK.
Niestety na chwilę obecną nie widzę eyelinerów w ofercie sklepu. Sama kupiłam je dawno temu za kwotę między 3 a 4 euro za sztukę. Niestety nie wiem, czy produkty jeszcze wrócą, czy też wycofano je z oferty na dobre...
Na zdjęciach może się wydawać, że zużyłam sporo produktu z 3 ml, ale jakkolwiek sięgam po te eyelinery dość regularnie, to nie zużyłam ich tyle. Opakowania dotarły do mnie zapełnione do 2/3...
Posiadane przeze mnie kolory różnią się pigmentacją, wykończeniem i konsystencją. Boubon Street, brąz, jest gęstszy i lepiej napigmentowany (fiolet muszę poprawiać, bo robi prześwity, natomiast z brązem nie ma tego problemu). Obie sztuki mają bardzo trudne w obsłudze, szerokie pędzelki, które są sporym minusem tego produktu. Nie dość, że nie potrafię narysować za ich pomocą cienkiej kreski, to jeszcze z biegiem czasu pędzelki zaczęły się okropnie rozcapierzać. W połączeniu z ich ogromną elastycznością aplikatory te są naprawdę trudne w użyciu...
Nie mam natomiast zastrzeżeń do trwałości eyelinerów. W normalnych warunkach trzymają się na miejscu od aplikacji do demakijażu. W deszczu trochę się rozmazują (nie ma to jak zapomnieć parasolki), ale przecież nie są wodoodporne, więc wybaczam. Zmywam je bez problemu olejkami myjącymi. Produkty nie podrażniły mi oczu.
W moim odczuciu największą zaletą eyelinerów są ich przepiękne kolory.
Bourbon Street to brąz w kolorze gorzkiej czekolady ze złotymi drobinkami:
Natomiast The King And I to ciekawy, metaliczny (choć słabiej napigmentowany) fiolet:
Eyelinery uwielbiam za kolory a nienawidzę za ogromnie trudne w obsłudze pędzelki. Prawdziwa love-hate relationship ;) Myślę, że byłoby super, gdyby produkty wróciły do sprzedaży, ale z precyzyjniejszymi aplikatorami.
To mnie teraz zaskoczyłaś problemem z pędzelkami, bo w moich sztukach nic takiego się nie dzieje i nie sprawiają problemu podczas malowania. Nad ilością w sensie zawartości nie zastanawiałam się, od razu poszły w ruch więc nawet nie podglądałam ;)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że zostały wycofane bo zmieniali zasoby, szkoda.... bo jak mam wybierać pomiędzy nimi a żelowymi z tej samej firmy, to wolę te płynne :)
to zła wiadomość, bo chciałam dokupić więcej ;]
UsuńHexx, ja mam takie małe zboczenie, że produkty w płynie (eyelinery, korektory, błyszczyki do ust, lakiery do paznokci) zawsze trzymam w pionie, więc to, że opakowania nie były do końca zapełnione całkiem szybko rzuciło mi się w oczy ;)
Usuńu mnie w obu linerach pędzelki zaczęły się po pewnym czasie brzydko rozcapierzać i tylko ich przycięcie może pomóc. denerwuje mnie ta konieczność...
Ja właśnie szukam jakiegoś dobrego czarnego eyelinera :)
OdpowiedzUsuńpowodzenia w poszukiwaniach :)
UsuńBardzo podobają mi się kolory, ale osobiście nie lubię eyelinerów w kałamarzach. Wolę żelowe i jestem w stanie przeboleć mycie pędzelka :)
OdpowiedzUsuńjestem w stanie to zrozumieć :)
UsuńMam odcień Moonless Night i nie zauważyłam w nim problemu z pędzelkiem, który opisujesz. Wręcz odwrotnie, uważam to za jeden z głównych atutów produktu. Mogę go formować w dowolny kształt- cienki albo szeroki, w zależności od tego jaką kreskę chcę zrobić- cienką czy grubą. Sam liner też jest świetnej jakości i mam ochotę na więcej odcieni.
OdpowiedzUsuńja w swoich dwóch sztukach pędzelków nie mogę formować. nie dają się :( a do tego ich rozcapierzanie się doprowadza mnie do szału. zgadzam się, że sam produkt jest świetnej jakości :)
UsuńTen drugi ma niesamowity odcień :)
OdpowiedzUsuńja lubię bardziej brąz :)
UsuńOdcienie są faktycznie przepiękne! Niestety ja jest kompletnym beztalenciem i nie radzę sobie z eyelinerami w pisakach, bądź z gąbkowymi aplikatorami / pędzelkami. Zostają mi tylko te w żelu i codzienne mycie pędzelka :)
OdpowiedzUsuńdla każdego coś dobrego ;)
UsuńNo właśnie, żeby miały takie pędzelko-gąbki, jak linery Catrice, to by były idealne. Ja nie przepadam za tego typu pędzelkami, bo trzeba do nich przyzwyczajać rękę.
OdpowiedzUsuńoj tak, tak, takie gąbkowe aplikatory są najlepsze!
UsuńPiękne kolory, ale trudno mi się przekonać do takich na oku. Szkoda, że pędzelki tak słabo
OdpowiedzUsuńja lubię urozmaicenie od czerni :)
UsuńOdcień naprawdę świetny tylko szkoda, żę pędzelek nie teges:(
OdpowiedzUsuńwielka szkoda...
UsuńUwielbiam eyelinery, ale ten trudny pędzelek mnie zniechęcił... Bourbon Street wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńjak napisałam, nie ma ich już w ofercie Zoevy i nie wiem, czy są do zdobycia...
UsuńBrąz piękny, uwielbiam takie kolory:)
OdpowiedzUsuńja też :)
UsuńNooo, mycie pędzelka potrafi wkurzyć, ale jeśli liner jest dobry i trwały to mi to mycie nie przeszkadza :) Trochę kiepska sprawa z tym aplikatorem i ilością w opakowaniu.
OdpowiedzUsuńmi też kiedyś nie przeszkadzało, ale teraz staram się jak najlepiej gospodarować czasem i nie tracić go nawet na takie duperelki ;)
UsuńNie no dla mnie dyskwalifikacja za takie pędzelkowanie ;) irytacja plus frustracja spowodowana beztalenciem w tej dziedzinie gwarantowana ;)
OdpowiedzUsuńJa odkryłam sposób eylinerowania (jest takie słowo?) możliwy dla mnie - cieniem na mokro - najlepiej mi wychodzi ale prosto nie tak ładnie jak Tobie :)
ja nie mogę się nazwać talentem w dziedzinie rysowania kresek,czasem wychodzą, czasem nie ;)
Usuńo! czasem też rysuję kreski cieniem. to też dobry sposób :)
Kolory widzę mocne i intensywne, to duży plusik, ale te pędzelki hmm :)
OdpowiedzUsuńja właśnie dla kolorów wybaczam te pędzelki ;)
UsuńFaktycznie fiolecik nie powala :(
OdpowiedzUsuńtak,brąz jest lepiej napigmentowany :)
UsuńBourbon Street bardzo mi się podoba :) i jakie ładne kreseczki nimi malujesz!
OdpowiedzUsuńdziękuję :) ćwiczę się, choć nie zawsze kreski mi wychodzą :)
Usuńkolory rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńfajne kolorki, ajj kusi mnie parę rzeczy zoeva :)
OdpowiedzUsuńwysyłają do Polski, można płacić przez paypal :)
UsuńKolory rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńTen brąz podoba mi się bardzo!
OdpowiedzUsuńI jakie ładne kreseczki :)
brąz to mój ulubieniec.
Usuńdziękuję :)
Szukam linera w pisaku jednak, mam ostatnio fazę na kreski :D
OdpowiedzUsuńpowodzenia w poszukiwaniach :)
Usuńjezu, okropne te kolory.. ma byc glebia, a wygladaja jakbys do nich wody dolala. ps. do namalowania super kreski jeszcze bardzo duzo Ci brakuje..
OdpowiedzUsuńobiecuję, że nie dodałam do nich wody. nie niszczę w ten sposób swoich kosmetyków :)
Usuń