czwartek, 13 czerwca 2019

Podsumowanie zużyć maja.

Jak ja zazdroszczę tym z Was, którzy teraz narzekają na tropikalne temperatury. W Blackpool od kilku dni (a może i tygodni) ciągle leje i jest 12-14 stopni, więc piszę tego posta w swetrze i jestem przemarznięta do szpiku kości. Nawet ciepła herbata pod kocem nic nie daje i nie mieści mi się w głowie, że takie rzeczy dzieją się w moim ukochanym miesiącu w roku...Część z Was narzeka, a ja zrobiłabym wszystko, żeby się zamienić :D

Aaaa, nie będzie wpisu z nowościami maja, bo w maju kupiłam.... jedną pastę do zębów. I tyle.

Co do zużyć, wszystko zmieściło się na jednym zdjęciu (butelka z serum rozświetlającym IOSSI, wykończonym w kwietniu, zaplątała się tu przez przypadek):


Na zdjęciu mamy dwa hity: mój nieśmiertelny, od lat ukochany krem z mocznikiem 5% z Isany oraz świetny, delikatny i nie podrażniający żel do higieny intymnej Fitomed (klik). Poza tym polubiłam się z idealnym na co dzień, prasowanym podkładem mineralnym marki Neve Cosmetics (klik), przyjemnie pachnącym dezodorantem Fenjal, który stosuję tylko na noc po wieczornym prysznicu i nie budzę się ze śmierdzącymi pachami, oraz z nawilżającym kremem IOSSI avocado & jojoba. Ten ostatni był prezentem od Justyny. Miniatura tego kremu wystarczyła mi na około miesiąc cowieczornego stosowania. Moja skóra odebrała go  przede wszytkim jako przyzwoity nawilżacz. Jest to ten rodzaj kosmetyku, który choć zostawia na naskórku wyczuwalny, nawilżający film, daje wizualnie matowe wykończenie, więc dobrze sprawdza się pod makijażem (choć u mnie było to tylko kilka razy; zwykle stosuję na dzień krem z filtrem SPF). Co do działania uspokajającego/wzmacniającego naczynka, cóż - w moim przypadku krem różany tej samej marki (klik) sprawdzał się pod tym względem o niebo lepiej. Zapach kremu avocado & jojoba był mocno wyczuwalny, ni to cytrusowy, ni to geraniowy, ni to ziołowy. Teraz wspomnijmy jeszcze o rozczarowaniach. Kremy z SPF rossmannowej marki Sun Ozon były chwalone na kilku blogach. U siebie nie widzę genialnej ochrony, a do tego po każdej aplikacji borykam się ze świeceniem cery, skróconą trwałością makijażu i nowymi "niespodziankami" na twarzy pod koniec dnia. W ubiegłym roku wypróbowałam ten kosmetyk również na dekolcie i ramionach i cóż... mimo wszystko bezwiednie dość mocno je opaliłam :/ W szamponie Whamisa organic seeds shampoo oily scalp, prezencie od Hexxany o przyjemnym działaniu chłodzącym, oczekiwałam pomocnika w walce z łuską i swędzącym skalpem. Niestety nie pomagał, a nawet pogłębiał problem, ech. A do tego moje najulubieńsze i najukochańsze niegdyś skarpetki złuszczające marki Exclusive Cosmetics z Rossmanna znowu NIC NIE ZROBIŁY. Jeśli je znacie - czy u Was też przestały działać?

I to wszystko. W maju prawie nie miałam czasu dla siebie, na czytanie książek, czy zabiegi pielęgnacyjne. Makijazu też zwykle nie nosiłam.

21 komentarzy:

  1. Najbardziej ciekawi mnie Iossi, od rossmanowskich marek trzymam się z daleka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rónież lubię mocznikową Isanę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie skromnie. Chyba nie miałam okazji używać żadnego z tych produktów

    OdpowiedzUsuń
  4. chyba naprawdę będę zbierać puste opakowania, wyrzucenie tego wszystkiego to na pewno ulga a mnie tego uczucia brakuje

    OdpowiedzUsuń
  5. super zużycia! i jak wyciśnięte wszystko do końca;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja już wolę te upały niż deszcz i tak niską temperaturę :) Akurat wczoraj czytałam o tych kremach z Sun Ozon i widziałam sporo pozytywnych opinii, zwłaszcza jeśli chodzi o stosunek ceny do jakości. Szkoda, że u Ciebie się nie sprawdza... Ja może wypróbuję, bo obecnie jest na promce w Rossmann. Miło było poznać Twojego bloga, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też czytałam o tych kremach sporo dobrych opinii, ale po zużyciu SPF50 raczej już do nich nie wrócę.fajnie byłoby mieć tańszą opcję, ale te kremy nie dogadują się z moją cerą :/

      również pozdrawiam i zapraszam :)

      Usuń
  7. Nie wiem od czego to zależy, że skarpetki złuszczające czasem działają super, a czasem nie robią nic... też już miałam takie przypadki, ale z innymi markami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z tym że ta marka wcześniej u mnie działała bezbłędnie,a teraz... to już druga para, po której nic się nie zadziało :/

      Usuń
  8. Krem ISANA musi być mój. Mają bardzo fajne kremy do rąk i stóp a uważam, że są strasznie niedoceniane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cóż, ich inne kremy do rąk u mnie nie działają, ale ten mocznikowy to mój skarb :D

      Usuń
  9. W moim rejonie majowa aura aż tak bardzo nie dała mi się we znaki, zresztą nadal jest przyjemnie :) Narzekać nie mogę, za to o tropikach nawet nie chce mi się myśleć, zwłaszcza że za kilka tygodni będę w PL... Oby temperatury stały się niższe :D

    Szkoda, że Whamisa się nie popisała :/ bo teoretycznie składy ładne i dobrze rokujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mnie dopiero w tym tygodniu nie jest już zimno :D

      przyznam, że szampon Whamisy do suchych włosów jest łagodniejszy dla mojego skalpu.to był dobry kierunek ;)

      Usuń
  10. O kurczę, szkoda z tymi skarpetkami, że znowu nic :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mało tego, dwa tygodnie temu zużyłam ostatnią parę z zapasów i też nic :(

      Usuń
  11. powiem Ci, że u mnie fajnie złuszczają stopy maski złuszczające, które kupuję w sklepie Quality Save / Home Bargain. Absolutnie no name, różne rodzaje, ale skóra schodzi płatami...

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...