środa, 7 czerwca 2017

Vivat ova! Vivat Beauty Blender!

Jajka. O ile je akceptujemy w swoich dietetycznych wyborach, potrafią dać nam wiele dobrego. Są dobrym źródłem  pełnowartościowego białka, zawierają nienasycone kwasy tłuszczowe, a także dostarczają nam witamin A, E, D i K, kwasu pantotenowego oraz wielu składników mineralnych. Ale nie o takie jajka rozchodzi mi się w dzisiejszym wpisie. Dziś pragnę skupić się na niezwykłym, magicznym, jajowatym "kawałku gąbki", czyli na Beauty Blenderze.

I przyznam się od razu, że jak wiele z Was (tak wynika z wpisów na blogach) nie za bardzo widziałam sens w wydaniu dość sporej kwoty na akcesorium, które nie ma (jak pędzle na przykład) kilkuletniej żywotności. Swoją pierwszą sztukę dostałam w prezencie od nieocenionej Kasi :*** 


Ten, kto wymyślił ten produkt, był geniuszem. Można aplikować nim - oczywiście najlepiej na mokro - zarówno podład (i zwykły, i mineralny), jak i korektor pod oczy i na niedoskonałości, bronzer, róż, a nawet puder wykończeniowy - słowem, zrobić cały makijaż twarzy. Wąski czubek doskonale sprawdza się pod oczami, wokół nosa i na niedoskonałościach, a półokrągłą dupką wystemplujemy twarz podkładem lub dokładnie rozetrzemy go na skórze. Róż zazwyczaj aplikuję bokiem jajka. Tak nałożona kolorówka wygląda naturalnie, bo wszystko ładnie stapia się ze skórą. No chyba że dany produkt do makijażu jest naprawdę beznadziejnej jakości.

Akcesorum zwiększa swoją powierzchnię po zmoczeniu, a wysychając na powrót się kurczy. Gąbeczka jest sprężysta, ale przyjemnie miękka w kontakcie ze skórą. Piorę ją olejkami pod prysznic (na przykład Isaną) i nie mam problemu z utrzymaniem jej w idealnej czystości. Ze swojej pierwszej (i na pewno nie ostatniej) sztuki korzystam niemal codziennie od początku tego roku i nadal jest w świetnym stanie, podzas gdy gąbeczki Real Techniques czy Blend It rozpadały mi się po 2-3 miesiącach użytkowania. Nie zrozumcie mnie źle - one też są niezłe, zwłaszcza pod względem efektów jakie można nimi uzyskać, ale Beauty Blender wyraźnie je wyprzedza w kwestii jakości. Jest bardziej miękki, elastyczniejszy i oporny na uszkodzenia.

Zwykły kawałek gąbki? Nie sądzę. Dla mnie Beauty Blender jest o wiele lepszy niż jakiekolwiek pędzle do makijażu twarzy, choć i po nie oczywiście sięgam. Dużo, dużo rzadziej...

54 komentarze:

  1. dokładnie! to nie jest zwykła gąbka! bb jest rewelacyjny

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak Ty tak mówisz, to nie pożałuję sobie go na urodziny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Teze mam to jajko i nie wyobrażam sobie wykonania makijażu bez niego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam podobną gąbkę z Ebelin, ale nie powala.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja właśnie dojrzewam do decyzji zakupu.

    OdpowiedzUsuń
  6. mam wersję klasyczną- różową Beauty Blendera, oczywiście różni się od wszystkich innych gąbek tych chińskich a nawet Diora, dawno już do nie używałam bo latem sięgam tylko po podkłady mineralne. muszę też wykończyć mnóstwo swoich kremów BB skin 79, bezmyślnie kupiłam w promocji kilka pełnowymiarowych opakowań.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam rozowego bb i jakos nie moge sie przekonac

    OdpowiedzUsuń
  8. Woohoo! Cieszę się, że trafiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, że umożiwiłaś mi poznanie tego cuda :*

      Usuń
  9. Fajnie, że polubiłaś się z jajem:) Jestem jego fanką już od kilku lat, przetestowałam też kilka odpowiedników i żaden się nie umywa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham BB, ale wolałam wersję czarną od nude, którą mam teraz, bo czarnego łatwiej było doczyścić :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja nie mam większych problemów z doczyszczeniem wersji nude :)

      Usuń
  11. Też się zakochałam, kupiłam na próbę Blend it! i są jakieś takie sztywne, większe,no nie leżą mi już tak jak BB.

    OdpowiedzUsuń
  12. Beauty Blender to moje ulubione narzędzie do aplikacji podkładów, a także sypkich pudrów w celu zagruntowania korektora pod oczami ;) Tej nudziakowej wersji jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Na razie miałam tylko blend it, ale ciekawi mnie też beauty blender i czy też zauważę taką różnicę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno zauważysz. BB jest naprawdę bardziej miękki i elastyczniejszy :)

      Usuń
  14. no niestety nie mam BB. inne gabeczki, ktore mialam, za to sie u mnie nie sprawdzialy w ogóle. Wolę pędzle. 🙄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja wolę jajko :) a już pędzel typu szczotka w ogóle mnie nie kupił...

      Usuń
  15. a ja wciąż uzywam trójkątnych gąbeczek Inglot ;) haha

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę się wreszcie skusić na oryginał! Lubię Blend It, ale u mnie też długo nie pociągła :/

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie również sprawdza się rewelacyjnie. W tym przypadku również widzę przewagę nad innymi gąbkami :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dopiero w tym roku skusiłem się na BB i przepadłem :) Nie wyobrażam już sobie życia bez tej gąbeczki. Wcześniej próbowałem wersji za kilka złotych, ale to był błąd bo tylko się zraziłem. Mimo wszystko jest przepaść pomiędzy BB, a wszystkimi innymi odpowiednikami.

    OdpowiedzUsuń
  19. Też uważam, że nie ma sensu kupować tak drogich gąbeczek, ale najważniejsze, że większość osób nie żałuje tego zakupu:) Ja ostatnio kupiłam swoją pierwszą gąbkę Blend it i jestem nią oczarowana (na promocji kosztowała całe 20 zł), więc nie widzę sensu wydawania kolosalnych sum:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Odkąd sięgnęłam po gąbeczki, nie wróciłam już do pędzli :) Ja chyba nadal nie mam przekonania co do wydania tyle kasy na jajko BB :) Chyba jednak wolę kupić RT/Blend it, które może i zniszczą się po 3 miesiącach, ale jednak nawet kwestie higieny wskazywałyby już na wymianę po tym czasie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak myślałam... zanim poznałam Beauty Blendera :P jestem w nim absolutnie zakochana :)

      Usuń
  21. Matko, co za dziwny kolor. Witamy w świecie ludzi zgąbkowanych! Chociaż przyznam, że rzadko sięgam po gąbki – wciąż wygrywają pędzle i palce, bo szybciej za nie chwycić, niż latać do łazienki z gąbką w celu zwilżenia (lub umycia, jeśli poprzednim razem byłam flejtuchem niemyjącym). Ale do niektórych podkładów beauty blender nie ma sobie równych. Zaciekawiłaś mnie aplikacją różu. Masz na myśli róż kremie czy KAMIENNY??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też mi się nie chce latać do łazienki, więc trzymam na toaletce wodę/hydrolat/tonik w butelce z atomizerem, i tak tę gąbkę moczę, ha ha

      oba. róż w kremie świetnie aplikuje się BB. róż w kamieniu też można, ale radzę nabierać minimalne ilości, bo BARDZO zyskuje na pigmentacji. i zazwyczaj trzeba jednak trochę rozetrzeć pędzlem.

      Usuń
    2. no to jednak kamiennego bym się bała przyfasolić mokrą gąbką do polika ;).
      Ale z kremowymi chętnie spróbuję. Bardzo jestem ciekawa efektu.

      Usuń
    3. dam głowę, że będziesz zadowolona :)

      Usuń
  22. Dla mnie BB nie ma sobie równych i nie wyobrażam, by mogło go zabraknąć. Od początku mojej przygody kupuję zawsze +1 :D
    Wersję Nude (czeka w kolejce) kupiłam jakiś czas temu, ale jakoś najbardziej odpowiada mi klasyczna (czarna) oraz fioletowa (Royal).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. teraz już rozumiem tę miłość ;)

      hmmm, trochę to dziwne, że poszczególne wersje kolorystyczne różnią się między sobą...

      Usuń

Będzie mi miło, jeśli podzielisz się swoją opinią :)

Bardzo proszę o niepozostawiane komentarzy typu: "Fajny blog. Obserwuję i liczę na to samo". Nie reaguję na agresywną autopromocję, więc nie spamuj, a ja nie będę musiała cenzurować :)

UWAGA: komentarze w postach starszych niż 7 dni są moderowane. Zmusił mnie do tego zalew automatycznie generowanych komentarzy, mających na celu reklamowanie różnych stron internetowych.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...