Zanim przejdę do głównego tematu posta, muszę zapowiedzieć, że zanosi się na to, iż zniknę na jakiś czas z blogosfery. W tym tygodniu przenoszę się (w końcu!) do własnych czterech kątów. Niestety Internet mają nam podłączyć dopiero 20 listopada. Nie wiem też, jak to będzie z czasem wolnym i weną do pisania, kiedy w końcu moja Mała zdecyduje się wyskoczyć na ten świat (a wiadomo, że to głównie na Niej skupiona będzie moja uwaga). Na razie Jej się nie spieszy, a nam pozostaje tylko niecierpliwie czekać.
***
A wracając do tytułowej maskary. Używam jej od 2,5 miesiąca. Mimo iż miałam 100% pewność, że nikt jej przede mną nie otwierał, zaobserwowałam, że tusz zaczął już wysychać i bardzo niedługo będziemy musieli się rozstać. Czy żałuję? Niespecjalnie, mimo że nie jest to zły produkt. Znam jednak lepsze.
Tusz ma charakterystyczne dla maskar Maybelline, duże, kolorowe opakowanie, dzięki czemu łatwo go zlokalizować w kosmetyczce. Zdaje się, że za 9,5 ml zapłaciłam około 8 funtów. Nie jest to kupa szmalu, ale myślałam, że produkt jednak dłużej mi posłuży. Miał być w końcu dobry przez 6 miesięcy, a nie przez połowę tego czasu.
Szczoteczka ma klasyczne, krótkie włosie. Jest to inny typ szczoteczki niż ten, który znajdziemy w podstawowym Colossal Volume. Tu mamy do czynienia z tzw. curved brush. Bardzo chciałam taką spiralę wypróbować, ale to raczej nie moja bajka. Nie potrafiłam dojechać szczoteczką do podstaw rzęs, a do tego bardzo trudno operowało mi się nią przy dolnych rzęsach. Pamiętajcie jednak, że to tylko moje subiektywne odczucia. U innych szczoteczka może się sprawdzić.
Z formuły produktu jestem zadowolona. Nie jest to tusz wodoodporny (nie stosuję takowych), ale nie rozmazuje mi się ani nie osypuje po całym dniu. Właściwie po kilkunastu godzinach noszenia wciąż wygląda dobrze. Nie skleja nadmiernie rzęs, podczas aplikacji nie tworzą się grudki.
Jeśli chodzi o efekt, tusz niestety nie pogrubia spektakularnie rzęs. Wydłużenia też nie zaobserwowałam. Produkt lekko podkręca firanki, ale moje rzęsy właściwie nie należą do sztywnych. Ogólnie za pomocą produktu uzyskuję przyjemny, dzienny efekt. Nic spektakularnego, ale nie jest też źle. Z drugiej strony moje rzęsy ogólnie nie są spektakularne, a z pustego i Salomon nie naleje...
Pozdrawiam Was serdecznie. Przyznam, że już nie mogę się doczekać, kiedy zamiast toczyć się będę znów normalnie chodzić ;)
Trzymam kciuki zatem za szczęśliwe rozwiązanie:))
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńSuper, że macie swoje 4 kąty:) I niech mała "wyjdzie" zdrowa dając Wam dużo radości:)
OdpowiedzUsuńNie wygląda najgorzej:)
dzięki kochana :)
UsuńPowodzenia w przenosinach, trzymam kciuki za Ciebie i za Małą! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia Skarbie, niech wszystko się ułoży tak jak chcesz :)
OdpowiedzUsuńCo do maskary to faktycznie szału nie ma ale też nie ma efektu w sensie - mam jedną wielką rzęsę :)
dziękuję Esiku :*
Usuńdlatego jak dla mnie nie jest to najgorsza maskara :)
Gratuluję czterech kątów, no i Małej w drodze! Trzymaj się! :-)
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
UsuńO rany, ale miałam mindfucka - otworzyłam najnowszy wpis Hexx i Twój, od Hexx wyskoczyłam na chwilę do innej zakładki a później wróciłam do Ciebie. Czytam i coś mi nie gra... jaka Mała?!
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :)
oj, mi też się takie coś zdarza :D
Usuńa w ogóle ostatnio. cierpię na "pregnancy brain", jestem cały czas skołowana i wiecznie coś ucieka mi z pamięci. nie wierzyłam do tej pory, że to możliwe, a jednak :P
dziękuję :)
U mnie wystarczy regularne zarywanie nocek i już jest koniec świata ;)
Usuńto działa na podobnej zasadzie. tyle, że bez zarywania nocek :/
UsuńA ja bardzo lubię szczoteczki o takim kształcie.
OdpowiedzUsuńChoć preferuję te silikonowe :)
Niech Wam się wszystko pięknie ułoży!
Ściskam :*
ja w sumie nie mam preferencji odnośnie szczoteczki - lubię i zwykłe, i silikonowe :)
Usuńdziękuję :*
Śniłaś mi się dziś! Promienna i pełna :) Może to znak, że rozwiązanie tuż, tuż?
OdpowiedzUsuńchciałabym, chciała. nie chcę "przechodzić" ciąży ;)
UsuńMam nadzieję, że wszystko pójdzie po Twojej myśli i szybko się ułoży :) A tuszu nie miałam, jakoś zawse odstraszały mnie te opakowania XD
OdpowiedzUsuńdziękuję bardzo :)
Usuńja te opakowania nawet lubię :)
Bardzo lubię tą serie tuszy :)
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki za Was, żeby było wszystko dobrze i spokojnie :-*
OdpowiedzUsuńEfekt mocno taki sobie :/
OdpowiedzUsuńniestety :/
UsuńMiałam i szału nie było. Klasyczna wersja jest o niebo lepsza.
OdpowiedzUsuńŚciskam cieplutko!
muszę się zgodzić :)
Usuńściskam :*
Życzę powodzenia w własnych "4 kątach" :) Jeśli o tusz chodzi, to go nie miałam.
OdpowiedzUsuńGratuluję przeprowadzki ^___^ I przyznam że czekam niecierpliwie na jakieś wieści od Ciebie w sprawie Maleństwa, bo się ostatnio zastanawiałam "czy to już" :)
OdpowiedzUsuńdziękuję kochana :* na razie jesteśmy tam jedną nogą, ale i tak ogromnie się cieszę :)
Usuńa Małej naprawdę się nie spieszy, nie ma żadnych znaków, żeby poród się zbliżał...
Może i dobrze, że się nie śpieszy - na dobre warto poczekać :***
Usuńowszem ;)
UsuńTrzymam kciuki aby wszystko poszło pomyślnie. Będę czekała na nowe posty, wracaj szybko :)
OdpowiedzUsuńdziękuję kochana :*
Usuńzobaczymy, może mi się uda coś jeszcze opublikować przed ostateczną przeprowadzką :)
Przeprowadzałam się w lutym, w tę śnieżną zimę, ło matko co to było... ;)
UsuńUważaj na siebie, może dzidzia się pospieszyć jeśli będziesz się przesilała.
dzidzia miała urodzić się w sobotę. jest wtorek, a Małej dalej się nie spieszy :(((
UsuńGratuluję przeprowadzki :) Trzymam za Was kciuki i życzę wszystkiego dobrego :*
OdpowiedzUsuńdziękujemy bardzo :*
UsuńPowodzenia! Ja od 7 miesiąca, już nie mogła się doczekać kiedy mój dzidziuś wyskoczy ;) Wyskoczył dwa dni przed spodziewanym terminem :D
OdpowiedzUsuńja mam termin na sobotę, ale jakoś nie ma żadnych znaków, żeby poród miał na dniach nastąpić...
UsuńJest sobota! I jak? Wyskakuje? :*
Usuńnie wyskoczyła :/ może czeka na jakiś ważny dzień, np. 11 listopada? ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że macie własne 4 kąty:)
UsuńWidzę, że termin porodu zbliża się wielkimi krokami.Trzymam kciuki:)
ja tez, choc wciaz wyskakuja pewne problemy i z przeprowadzka musze jeszcze kilka dni poczekac :/
Usuńdzieki :D termin mam juz na jutro :P
Poczekamy aż wrócisz ;) Życzę by poród przeszedł bezproblemowo i szybko ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tą maskarę i też mnie jakoś nie porwała. Kształt szczoteczki był dla mnie nie wygodny i czasem prócz rzęs malowałam twarz:P Dla mnie też nie poręczna. Znacznie lepszy efekt daje zwykła colossal.
dziekuje bardzo :)
Usuńzwyklego colossala bardzo lubie :)
Faktycznie szału nie robi. I szkoda, że tak szybko wysycha!
OdpowiedzUsuńno coz, tak bywa :/
UsuńNie miałam go:)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńLubię tę maskarę, ale w klasycznej wersji, miałam też wersję super czarną, czy coś takiego i drażniła mi oczy, za to podstawowa wersja u mnie spisuje się super.
OdpowiedzUsuńNo nic, to trzymam kciuki za bezproblemową przeprowadzkę i szczęśliwe rozwiązanie, trzymaj się ciepło :*
klasyczną też lubię, nawet bardzo :)
Usuńdziękuję :* przeprowadzka się niestety opóźnia. dziecko też się nie pcha na świat :(
Ostatnio spróbowałam ponownie maskary z MNY i oddałam mamie bo u mnie znowu po kilku godzinach był efekt jakbym się popłakała ;/ Nie wiem co się stało z formułą tych tuszy, ale niestety moim rzęsom przestała odpowiadać.
OdpowiedzUsuńojej :/
UsuńOby jak najlepiej mieszkało się w nowym mieszkaniu :) Nie testowałam go i szczerze mówiąc, to nie zdecyduję się na zakup :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
Usuńpatrząc po fotkach, szału nie robi. wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :D i lekkiego porodu :*
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję :)
Usuńjestem 3 dni po terminie i szczerze mówiąc nie mogę się już porodu doczekać...
Kiedyś kusił mnie ten tusz, może kiedyś spróbuję, żeby się przekonać jak się u mnie sprawdzi :) Bardzo zazdroszczę, że macie tusze pakowane w kartonikach - przynajmniej nikt ich wcześniej nie macał!
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkiego dobrego, oby Mała się w końcu zdecydowała wyjść na świat (tym bardziej, skoro piszesz, że już jesteś po terminie), żeby poród przebiegł lekko i pomyślnie, żeby Mała była okazem zdrowia no i wszystkiego dobrego we własnych 4 kątach :)
Buziak :*
niestety nie wszystkie tusze są tak pakowane :(
Usuńmamy się z Małą dobrze, dziękujemy :*
Simply, weź no coś opowiedz o tym, co u Was, post niekosmetyczny tym razem Bardzo Mile Widziany! :D
OdpowiedzUsuńhej :) problem polega na tym, ze w nowym mieszkaniu nie mam jeszcze stałego łącza i korzystam głównie z telefonu, żeby posprawdzać maile ;) tak na szybko - 14 listopada urodziłam zdrową i śliczną córeczkę i jestem w niej zakochana po uszy :)
Usuń